ANSAR ALLAH (POMOCNICY ALLAHA)
W symbolu ruchu Husi umieszczona Jest deklaracja części głoszonych poglądów. W tłumaczeniu z języka arabskiego powyższe słowa znaczą: Bóg jest wielki | śmierć Ameryce | Śmierć Izraelowi | przekleństwo żydom | zwycięstwo islamowi. |
Źródło: https://pl.wikipedia.org/ |
wiki/Ruch_Huti (dostęp: styczeń 2020).
Organizacja Ansar Allah jest związana z ruchem Husi (Huti), którego członkowie są wyznawcami zajdyzmu (odłam szyizmu)[1]. Wielu komentatorów wydarzeń w Jemenie określenie Ansar Allah traktuje jako synonim tego ruchu. Tymczasem sam ruch Husi jest starszy. Na początku związana była z nim organizacja Harakat asz-Szabab al-Mumin (Ruch Wierzącej Młodzieży), zwana również Muntada asz-Szabab al-Mumin, która powstała w 1991 r. w górskim regionie Sada, w północno-zachodnim Jemenie. Jednym z jej założycieli był Jahja Ali Hasan. W pierwszym okresie istnienia organizacja zajmowała się przede wszystkim edukacją młodzieży w duchu zajdyzmu. Posiadała liczne komórki w wielu w miastach Jemenu. W 1999 r. doszło do rozłamu w organizacji i wyodrębnienia się z niej radykalnej frakcji, co spowodowało wycofanie wsparcia władz państwowych, którym organizacja do tej pory się cieszyła. Na liderów ugrupowania zaczęli wpływać członkowie klanu Al-Husi pochodzącego z miasta Sada, odpowiedzialnego za wzniecenie trzech zbrojnych rebelii. Pod ich wpływem Harakat asz-Szabab al-Mumin rozpoczął głoszenie antyamerykańskich i antyizraelskich treści oraz nawoływanie do powrotu do imamatu jako formy władzy państwowej. Klan ten zgromadził wokół siebie osoby wyznające fundamentalistyczną ideologię, a swoje działania oparł na politycznym izolacjonizmie i religijnej nienawiści[2].
Zajdyci stanowią około 30 proc. społeczności Jemenu, ale w prowincji Sada pozostają grupą dominującą. Wpływy zajdyzmu mają bezpośrednie odzwierciedlenie na scenie politycznej. Do 1962 r. zajdyci sprawowali władzę w Jemenie, a następnie domagali się szerokiej autonomii. Sprzyjał temu fakt, że sąsiadujące z nimi silne konfederacje plemion Bakil[3] i Haszid[4] są sunnickie. Dominacja sunnitów spowodowała radykalizację nastrojów zajdytów oraz nawoływanie do religijnego powstania wymierzonego również przeciwko rosnącym wpływom ze strony ekstremistycznych grup należących do Al-Kaidy lub z nią współpracujących. Szyickie, fundamentalistyczne idee znalazły wielu zwolenników w mieście Sada i jego najbliższych okolicach, w dużym stopniu dotkniętych ubóstwem. Szyicki fundamentalizm w Jemenie został określony mianem „husizmu” i uznany za formę religijnego ekstremizmu. Fundamentaliści podkreślali nie tylko swoje zajdyckie pochodzenie, lecz także skupili się na szyickich korzeniach. Secesja od istniejącego państwa lub powołanie nowego imamatu jako autonomii to cel, którego zajdyckie środowiska ekstremistyczne nie były w stanie same zrealizować, dlatego też ważnym elementem ich działań była próba zantagonizowania północno-jemeńskich plemion przeciwko strukturom państwowym. Poza tym czynnikami znacznie ułatwiającymi rozpowszechnienie ekstremistycznych koncepcji są: bieda, brak perspektyw rozwoju, zacofanie, analfabetyzm i marginalizacja plemion zamieszkujących południową część Jemenu.
W latach 1993–1997 przywódca klanu imam Husajn Badr ad-Din al-Husi, zwany Amirem al-Muminin (Przywódca Wiernych), był deputowanym do jemeńskiego parlamentu. Po 1997 r. organizował szkoły koraniczne dla młodzieży, co ówczesny rząd w pełni popierał i finansował. Był on synem Badr ad-Dina al-Husiego. Obaj posiadali duże poparcie wśród szyickich duchownych w północnym Jemenie. Jako wzór oporu wobec dominacji Zachodu w świecie arabskim Husajn wskazywał Hezbollah i jego lidera Hasana Nasrallaha. W swoich kazaniach odwoływał się do idei ajatollaha Chomeiniego, a USA i Izrael uważał za bezpośrednie zagrożenie dla Islamu. Większość kazań kończył hasłem: „Śmierć Ameryce!, Śmierć Izraelowi!, Islam zwycięży”
To właśnie uczniowie tych szkół utworzyli i zasilili szeregi Harakat asz-Szabab al-Mumin. W czerwcu 2004 r. policja próbowała zatrzymać Al‑Husiego pod zarzutem prowadzenia bez licencji szkól religijnych – tych samych, które rząd od lat finansował. Al-Husiemu udało się jednak uciec w góry w pobliże granicy saudyjskiej, gdzie dołączyli do niego członkowie Harakat asz-Szabab al-Mumin. Rząd wysłał przeciwko nim wojsko, co potępili jemeńscy intelektualiści. W walkach trwających trzy miesiące zginęło kilkaset osób. Z upływem czasu władze zaczęły wysuwać inne zarzuty pod adresem duchownego. Na początku chodziło o prowadzenie nielicencjonowanych medres i głoszenie haseł antyamerykańskich. Potem ogłoszono, że Husajn al-Husi, syn Husajna Badr ad-Dina, był ścigany za utworzenie organizacji zbrojnej Ansar Allah zagrażającej interesowi narodowemu i szpiegowanie na rzecz obcego wywiadu (Iranu). Powstanie Ansar Allah miało zmienić charakter rebelii z religijno-etnicznego na religijny, zapewniający szerszy w niej udział innych ugrupowań przeciwnych władzy proamerykańskiego prezydenta Alego Abdullaha Saleha. We wrześniu 2004 r. siły rządowe zabiły Husajna Badr ad-Dina, który ukrywał się w jaskini wraz z grupą najbliższych współpracowników, po czym ogłosiły zakończenie rebelii. Jednocześnie władze przystąpiły do negocjacji z rebeliantami. W sumie było 6 rund rokowań, które jednak nie zakończyły konfliktu. Walkę wznowił Abd al-Malik Badr ad-Din al-Husi, brat Husajna. W 2007 r. ponownie ogłoszono zawieszenie broni, jednak latem 2009 r. walki znowu wybuchły. Klan Husi zarzucił rządowi m.in. sprzymierzenie się z sunnickimi fundamentalistami, przez których są oni uznani za heretyków (zindikun).
Wiele plemion, które zdobyły broń podczas wojny domowej w 1994 r., znalazło nowe źródło dochodów, jakim było porywanie cudzoziemców[5]. W czerwcu 2009 r. nieznani sprawcy uprowadzili i zabili pracowników szpitala Dżamhurijja (Republika) w Sada, którzy wyjechali na wycieczkę. Zginęli wówczas: niemiecki lekarz, jego żona i trójka ich dzieci, dwie niemieckie pielęgniarki oraz brytyjsko-koreańskie małżeństwo. Zabójstwo to, bez wysunięcia jakichkolwiek żądań przez porywaczy, świadczyło o coraz większym fanatyzmie, zdesperowaniu i brutalności islamskich ekstremistów w Jemenie. Do tej pory w kraju bardzo często dochodziło do porwań cudzoziemców, jednak z zasady nie robiono im krzywdy, a niejednokrotnie wypuszczano bez wypłacenia okupu. O dokonanie tej zbrodni władze oskarżyły szyickich rebeliantów z Ansar Allah. Było to jednak mało prawdopodobne, gdyż nigdy do tej pory nie mordowali oni cudzoziemców. Przyjęto tezę, że sprawcami porwania i zabójstwa byli islamscy ekstremiści związani z jemeńską komórką Al-Kaidy. Ich obecność na terenach należących tradycyjnie do zajdytów stwarzała niebezpieczeństwo eskalacji antyrządowego powstania. Rebelianci zaczęli zwalczać przywódców plemion lojalnych wobec rządu w Sanie. Pod koniec sierpnia 2010 r. został zabity członek Powszechnego Kongresu Ludowego Main Abdullah al‑Awdżari, lider plemienia w prowincji Sada. Przyczyną tego zabójstwa było prawdopodobnie wspieranie przez Al-Awdżariego działań rządu w walce z szyickimi bojownikami. W tym samym miesiącu uprowadzono 15 pracowników Czerwonego Krzyża.
W październiku 2009 r. na południu Arabii Saudyjskiej, w pobliżu granicy z Jemenem, doszło do starcia pomiędzy saudyjskimi siłami bezpieczeństwa a jemeńskimi rebeliantami z Sada, w którym zginął jeden żołnierz saudyjski i dwóch Jemeńczyków. Zabici ekstremiści mieli na sobie kamizelki z materiałami wybuchowymi oraz ukryte w odzieży granaty ręczne. Incydent ten zapoczątkował walki na granicy. Szyiccy rebelianci przeniknęli do górskiego regionu Dżabal ad-Dukhan na terytorium Arabii Saudyjskiej. W oświadczeniu zamieszczonym w Internecie stwierdzili, że przejęli całkowitą kontrolę nad Dżabal ad-Dukhan. Stamtąd ostrzeliwali saudyjskie siły zbrojne. Przekroczenie granicy saudyjskiej przez rebeliantów spowodowane było natarciem armii jemeńskiej. W dniu 4 listopada 2009 r. wojska Arabii Saudyjskiej przystąpiły do szturmu na rebeliantów okupujących terytorium królestwa. Bezpośrednią przyczyną interwencji było zastrzelenie strażnika granicznego Arabii Saudyjskiej. W dniu następnym saudyjskie lotnictwo i artyleria rozpoczęły ostrzał terenu zajmowanego przez bojowników Ansar Allah, a kilka dni później zostali oni wyparci z Dżebal ad-Dukhan. W grudniu 2009 r. jemeńskie wojsko zdobyło dzielnicę Stare Miasto w Sada. W trakcie szturmu zginęły dziesiątki osób po obu stronach. Schwytano też kilkuset członków Ansar Allah. Ponadto w rejonie miast Sada i Al-Malahaid zabito pięciu dowódców polowych rebeliantów. Walki na granicy saudyjsko-jemeńskiej trwały do początku 2010 r. W ich trakcie ciężko ranny został Abd al-Malik al-Husi. Według rządu w Sanie rebeliantów wspierali szyiccy ochotnicy z Bahrajnu, Iranu i Kuwejtu. Pomimo strat, zwolennicy Husich stawiali opór, przy czym rebelianci nie ograniczali się jedynie do walki z wrogimi armiami. Ich celem byli też ci, którzy nie chcieli przyłączyć się do buntu. Wojska rządowe były natomiast wspierane przez milicje plemienne. Rebelianci twierdzili, że rządowi w walce pomaga Arabia Saudyjska obawiająca się dominacji szyitów. W odwecie za wsparcie, jakie władzom jemeńskim udzieliła Arabia Saudyjska, rebelianci zaatakowali monarchię. Aktywne włączenie się Saudyjczyków do zwalczania rebelii Husich wywołało też reakcję Iranu. Ówczesny szef sztabu irańskich sił zbrojnych gen. Hasan Firuzabadi określił saudyjskie wsparcie dla rządu Alego Abdullaha Saleha jako formę państwowego terroryzmu. Głos zabrał też irański minister spraw zagranicznych Manuszehr Mottaki: Ci, którzy dolewają oliwy do ognia, powinni wiedzieć, że nie zostaną oszczędzeni przez chmury dymu. Według informacji podawanych przez władze w Rijadzie, Kairze i Chartumie szyiccy rebelianci byli i wciąż są wspierani przez Iran. Pod koniec października 2009 r. władze jemeńskie poinformowały, że zatrzymano pięciu Irańczyków, którzy płynęli łodzią załadowaną bronią, jednak rebelianci zaprzeczali, że otrzymywali uzbrojenie od Teheranu. Twierdzili, że znaczna część ich broni pochodzi od jemeńskiej armii, w tym zdobytej podczas ataków na punkty kontrolne. Od 2009 r. Jemeńczyków w patrolowaniu przybrzeżnych wód wspomagała Arabia Saudyjska.
Z rebelią wywołaną przez Husi solidaryzowali się także szyici w innych krajach. Przywódca libańskiego Hezbollahu szejk Hasan Nasrallah oświadczył: To, co się dzieje w Jemenie, jest bardzo bolesne. Wzywam prezydenta Saleha, aby nakazał zawarcie rozejmu. Jeden z przywódców irackich szyitów, Muktada as-Sadr, wystąpił z propozycją mediacji, co zostało z oburzeniem odrzucone przez prezydenta Saleha. Rebelianci uzyskali zbrojne wsparcie niektórych klanów, inne z kolei przyłączyły się do walk po stronie armii rządowej, co groziło wybuchem konfliktów plemiennych. W końcu stycznia 2010 r. przedstawiciele Arabii Saudyjskiej i Husi zawarli zawieszenie broni, które odrzucone zostało przez władze w Sanie. Wznowione zostały walki między Ansar Allah i jemeńskimi siłami bezpieczeństwa. Mimo wycofania z walk wojsk saudyjskich, lotnictwo królestwa znowu bombardowało ufortyfikowane pozycje rebeliantów w prowincji Sada, a w mieście o tej samej nazwie wznowione zostały walki między bojownikami Husi i siłami rządowymi. Do lutego w walkach zginęło łącznie 104 żołnierzy jemeńskich, ponad 109 saudyjskich i ponad 600 rebeliantów
W lutym 2010 r. klan Husi zawarł rozejm z władzami Jemenu. Zobowiązał się w nim m.in. do otwarcia dróg, usunięcia min, zaprzestania fortyfikowania wzgórz, opuszczenia okupowanych przez siebie terenów, zwrotu zdobycznej broni i amunicji należącej do jemeńskich oraz saudyjskich sił zbrojnych, uwolnienia jeńców, przestrzegania jemeńskiego prawa i konstytucji oraz stosowania się do zasady nieagresji wobec terytorium Arabii Saudyjskiej[6]. W marcu prezydent Saleh ogłosił zakończenie walk w prowincji Sada. W następnym miesiącu do walki z Ansar Allah przystąpiła natomiast prorządowa milicja Ibn Aziz, a w lipcu działania bojowe przeciwko Husi wznowiła armia jemeńska. W tym samym miesiącu doszło do zawieszenia broni z milicją Ibn Aziz. Dnia 27 stycznia 2011 r., pod wpływem rewolucji w Tunezji i Egipcie, rozpoczęły się w Jemenie masowe antyrządowe demonstracje. Odbywały się one głównie w Sanie, Taiz i Adenie. W dniu 27 lutego 2011 r. Abd al-Malik al-Husi ogłosił, iż wspiera demonstrantów. Część jego bojowników dołączyła do manifestantów w północnych regionach kraju, aby następnie przystąpić do walk w Sadzie z siłami prorządowego zarządcy miasta. W czasie walk, zakończonych 26 marca 2011 r., zginęło 45 osób. Al-Husi zdobyli kontrolę nad Sadą, gdzie ogłosili utworzenie własnej administracji w całej prowincji. W marcu 2011 r. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich policja udaremniła próbę przemytu 16 tys. sztuk broni z Turcji do Sada. Chociaż szyiccy bojownicy i władze Jemenu, obawiając się wybuchu konfliktu regionalnego, podpisały zawieszenie broni, sytuacja przy granicy z Arabią Saudyjską pozostawała napięta. Stan anarchii pogłębiały trwające od lutego 2011 r. antyrządowe protesty, których uczestnicy domagali się ustąpienia prezydenta Saleha. Do tego dochodziła także coraz większa aktywność Tanzim al-Kaida fi Dżazirat al-Arab (Organizacji Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim – OAKPA) na południu kraju. Jeden z jej przywódców, Abu Sufian al-Azdi, wezwał sunnitów w Jemenie do walki zbrojnej z Husi. W jego ocenie ich rebelia realizowała politykę ekspansji szyickiego reżimu w Teheranie na ziemie arabskie. Skrytykował też władze w Sanie za działania mające na celu rozbrojenie społeczeństwa. Zdaniem Al-Azdiego konfiskata broni pozbawiała sunnitów możliwości obrony przed atakami Husich.
Po wybuchu antyrządowego powstania w 2011 r. do Ansar Allah przyłączyły się inne grupy, które od lat walczyły z władzami, także ugrupowania sunnickie. Jednak różnice między nimi zbyt duże, a cele cele często rozbieżne, by stworzona koalicja miała trwały charakter. W Jemenie, oprócz rejonu Sany, Husi toczyli walki w prowincji Al-Dżawf zarządzanej przez bojówki islamskiej partii Al-Islah (Reforma), opozycyjnej wobec rządu. Mimo zdobycia kontroli nad prowincją, Husi nadal przeprowadzali ataki w regionie, gdyż uważali, że radykalna sunnicka opozycja współpracuje z OAKPA, która 30 stycznia 2011 r. wypowiedziała wojnę szyitom. Do końca lipca 2011 r. szyici przejęli wszystkie budynki rządowe w prowincji Al-Dżawf, pokonując lokalnych bojowników. Dnia 14 sierpnia OAKPA zdetonowała samochód – pułapkę w Al-Dżawf, zabijając 14 rebeliantów Husi i raniąc pięciu. Gdy szyici wykorzystali zaangażowanie armii w tłumieniu powstania w centrum kraju i walki z terrorystami na południu i na północy, to OAKPA rozpoczęła ataki również na nich. Na przełomie października i listopada tego samego roku rebelianci zaatakowali plemiennych bojowników w prowincji Hadżdża i zagrozili atakiem na stolicę kraju. Po kilku dniach ciężkich walk szyici przełamali obronę radykalnych sunnickich (salafickich) bojówek, zdobywając 9 listopada kontrolę nad dystryktem Kuhlan asz-Szaraf. Następnie zaatakowali dystrykt Midi, nie wykluczając w ostateczności ataku na Sanę, jednak po klęsce poniesionej w prowincji Amran Husi przeszli do odwrotu, zajmując pozycje obronne w prowincji Al-Dżawf.
Abd al-Malik al-Husi
Źródło: http://www.guerrasionista.com/ category/shia/ (dostęp: październik 2012). |
Dnia 27 listopada 2011 r. Ansar Allah zaatakowała siły rządowe w prowincji Sada. W pogromach zginęło 24 cywilów, a 65 zostało rannych. W następnym miesiącu doszło do kilku ataków odwetowych ze strony sunnitów. W walkach trwających w dniach 7-9 grudnia 2011 r. zginęło 14 osób. W połowie grudnia doszło do zawieszenia broni między salafitami a Husi, jednak okazało się on nietrwałe, gdyż po jego wprowadzeniu szyici zbombardowali sunnicki meczet, a następnie zaatakowali miasto Damaj, w wyniku czego zginęło pięć osób. W kolejnych dniach walki rozszerzyły się także na miasto Katif. W styczniu 2012 r. szyici i salafici toczyli walki w prowincji Hadżdża. Straciło w nich życie 20 osób, a dniach 23-24 stycznia zginęło 40 Husi i 6 salafitów. Kolejna fala przemocy między dwoma wrogimi obozami religijnymi nastąpiła w dniach od 5 do 6 lutego 2012 r. w tej samej prowincji. W dziesięciogodzinnej bitwie zginęło 40 szyitów i 15 sunnitów. Dnia 8 lutego 2012 w potyczce zginęło 10 osób. Następnego dnia wprowadzono zawieszenie broni między stronami konfliktu, jednak i ono okazało się nietrwałe. Rozejm został zerwany już 10 lutego, a dwa dni później w starciach poległo 30 osób. Na początku marca w zamachu terrorystycznym w Sada zginęło 22 rebeliantów z Ansar Allah. Dnia 8 marca 2012 r. Huti starli się z jemeńskim wojskiem w prowincji Arman. Zginął dowódca brygady i jego sześciu ochroniarzy. Do powtórnej fali przemocy między dwoma bojówkami przeciwstawnych odłamów religijnych doszło w dniach 4 do 5 kwietnia 2012 r. W walkach w prowincji Sada zginęło 30 Huti i pięciu salafitów. W dniu 25 maja 2012 r. w prowincji al-Dżawf doszło do zamachu samobójczego w wyniku którego zginęło 12 osób, w tym sześciu bojowników Ansar Allah. Zamachowiec, prawdopodobnie terrorysta OAKPA, poruszał się samochodem.
Dnia 28 października 2013 r. poważany salaficki duchowny Mukabal Hadi al-Wadai, ogłosił dżihad przeciwko zajdytom. Trzy plemiona zamieszkujące prowincję Sada ogłosiły gotowość do zbrojnej konfrontacji. Nowa seria walk rozpoczęła się 30 października 2013 r. wyprzedzającym uderzeniem Husi na meczet w Damaj, w którym modlili się salafici. W wyniku ataku za pomocą rakiety Katiusza, zginęły cztery osoby, a 14 zostało rannych. Kolejnego dnia Husi kontynuowali ostrzał Damaj. W atakach rakietowych zginęło 30 osób. Zniszczony został dom rzecznika organizacji Synowie Damaju. Ansar Allah zaatakował również plemienne terytorium pod Katif. Salafici odparli atak zabijając ośmiu Husi, tracąc przy tym dwóch bojowników. W dniu 1 listopada 2013 r. zajdyci wprowadzili do Damaj czołgi i kontynuowali ostrzał rakietowy. Jednocześnie powołano Prezydencki Komitet ds. Kryzysu w Damaj, którego efektem było wprowadzenie rozejmu w dniu 2 listopada 2013 r. Tego samego dnia wpływowy sunnicki uczony muzułmański Abdul Madżid az-Zindani, wydał fatwę wzywającą państwo do walki z Husi. W przypadku, kiedy armia nie przystąpi do dżihadu, to zwykli obywatele powinni chwycić za broń. Dzień później Husi wznowili ostrzał Damaj. Salafici twierdzili, iż liczba zabitych przekroczyła 100 osób. Nowe zawieszenie broni weszło w życie 4 listopada 2013 r. Zostało wynegocjowane przez wysłannika ONZ Dżamala Benomara. Wtedy też pracownicy Czerwonego Krzyża ewakuowali z miasta 23 ciężko ranne osoby. Jednak walki wybuchły jeszcze tego samego dnia. Dnia 6 listopada 2013 r. salafici wyparli zajdytów z Katif. Dzień później Damaj było ostrzeliwane przy użyciu rakiet Grad radzieckiej produkcji. Lokalne źródła informowały, iż po zmasowanym ostrzale obie strony podpisały kolejny dokument o zawieszeniu broni. Mimo tego podczas piątkowych modłów 8 listopada 2013 r. Husi ostrzelali rakietami meczet Dar al-Hadis, w wyniku czego zginęły dwie osoby, a sześć zostało rannych. Bojownicy posługiwali się bronią zrabowaną z magazynów w Sanie. W dniu 11 listopada 2013 r. w rejon konfliktu przybył zespół mediatorów wysłany przez byłego prezydenta Alego Abdullaha Saleha[7]. Dzień później snajper Ansar Allah zastrzelił w Damaj 10-letniego chłopca, a następnie starszego mężczyznę udającego się do meczetu na modlitwę. Dnia14 listopada 2013 r. Czerwony Krzyż ewakuował z Damaj 40 rannych osób i ponad 100 ciał zabitych ludzi. Tego samego dnia doszło do bitwy w Katif, w wyniku której zginęło 15 Husi.
W okresie 2012-2014, dzięki mediacjom Organizacji Narodów Zjednoczonych, wszystkie organizacje opozycyjne i związane z rządem, zasiadły przy jednym stole, rozmawiając na temat uchwalenia nowej konstytucji. Ruch Husi także uczestniczył w tych rozmowach, zachowując cały czas swoje rewolucyjne stanowisko i wzmacniając kontrolę nad opanowanymi przez siebie terytoriami. Celem mediacji było zapobiegnięcie grożącemu rozpadowi państwa. Podpisano porozumienie o okresie przejściowym, w którym zaplanowano uchwalenie nowej konstytucji i przeprowadzenie wyborów. We wrześniu 2014 r. Ansar Allah była jednym z uczestników masowych protestów społecznych wywołanych decyzjami nowego prezydenta Jemenu Abd Rabbuha (Abd ar-Rab) Mansura Hadiego. Wprowadzone wówczas przez rząd podwyżki cen paliw przyczyniły się do drastycznego wzrostu kosztów utrzymania. Protesty przerodziły się w zamieszki, na czele których stanęli Pomocnicy Allaha, zajmując stolicę kraju Sanę i centrum miasta Taiz. Siły rządowe były znacznie osłabione, ponieważ część dowódców sympatyzowała z ruchem Husi. Jednocześnie z Jemenu wycofał się niewielki kontyngent wojsk amerykańskich, który kontrolował aktywność OAKPA. Za powstały w Jemenie chaos Arabia Saudyjska oskarżyła Iran, który cały czas wspierał jemeńskich szyitów. Po przejęciu władzy w Sanie przez ruch Husi jego przywódca Abd al-Malik al-Husi zerwał Porozumienie Współpracy Pokojowej i Narodowej[8], podpisane 21 września 2014 r. i odrzucił jakąkolwiek możliwość negocjacji. Doszło do eskalacji konfliktu. Przeciwko Ansar Allah walczyły siły wierne rządowi, OAKPA i miejscowy odłam Ad-Dawla al-Islamijja (Państwa Islamskiego, Islamic State – IS). Jednocześnie ugrupowania sunnickie walczyły między sobą i z siłami rządowymi. Lider Ansar Allah w swoich wystąpieniach zwracał się do wszystkich Jemeńczyków. Podczas wieców przekazywano publikacje oraz nagrania z wystąpieniami nieżyjącego Husajna al-Husi oraz innych duchownych. Ich przesłaniem było zawsze zwycięstwo i zakończona sukcesem przebudowa Jemenu. Podczas różnych uroczystości Abd al-Malik odwoływał się coraz częściej do szyickiego kultu śmierci męczeńskiej.
W dniu 22 stycznia 2015 r. Husi wymusili na Hadim deklarację zrzeczenia się prezydentury i zamknęli go w areszcie domowym. W lutym Husi w telewizyjnym wystąpieniu ogłosili formalne przejęcie władzy w kraju i rozwiązanie parlamentu. W tym samym miesiącu prezydent Hadi przeniósł się do Adenu. Tu również nie mógł czuć się bezpiecznie, ponieważ w mieście dochodziło do starć jego sojuszników ze zwolennikami poprzedniego prezydenta Saliha, który sprzymierzył się z Husi. Hadi został ewakuowany ze swego pałacu, gdy niezidentyfikowany samolot ostrzelał budynek. W telewizyjnym wystąpieniu były prezydent, wciąż uznawany przez społeczność międzynarodową, wezwał Husi do opuszczenia budynków rządowych, które zajęli w Sanie. Oświadczył, że jego ucieczka do Adenu miała na celu zachowanie jedności Jemenu. Dnia 18 marca 2015 r. OAKPA przeprowadziła zamach na szefa komórki medialnej ruchu Husi Abd al-Karima al-Khiwaniego. Zginął on od strzałów oddanych przez dwóch poruszających się motocyklem napastników w pobliżu swojego domu w Sanie. Cztery dni później doszło do trzech samobójczych zamachów na dwa szyickie meczety w Sanie, gdy odbywała się w nich piątkowa modlitwa. Zginęło ponad 140 osób, a ponad 350 zostało rannych. Do ataku przyznało się IS. Wśród ofiar był Abd al-Malik Asz-Szami, duchowy przywódca Ansar Allah. Sprawował on jednocześnie funkcję specjalnego wysłannika ruchu do kontaktów z szyickimi duchownymi w Libanie, Syrii i Iranie. Asz-Szami pochowany został na szyickim cmentarzu w Bejrucie. Podczas uroczystości pogrzebowych, które zostały odebrane jako deklaracja poparcia dla Ansar Allah, Hasan Nasrallah, ponownie udzielił poparcia jemeńskim rebeliantom, natomiast ajatollah Ali Chamenei porównał ich do libańskiego Hezbollahu. Świadczyło to o znaczeniu, jakie dla Iranu miała Ansar Allah w Jemenie. Na cześć zabitego przez Mossad w lutym 2008 r. Imada Mugniji, jednego z przywódców wojskowego skrzydła Hezbollahu, jeden z batalionów Ansar Allah nazwano jego imieniem. Irański przywódca uznał prawo Husi do walki z dyskryminacją religijną i polityczną. Potwierdził to również ajatollah Ali Szirazi, blisko związany z Sepah-e Pasdaran-e Enqelab-e Islami (Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej) w Iranie, który powiedział, iż Islamska Republika bezpośrednio wspiera Husi w Jemenie, Hezbollah w Iranie oraz siły ludowe w Syrii i Iraku, które walczą jako wolontariusze przeciwko radykalnym ugrupowaniom sunnickim. Według Sziraziego bojownicy Ansar Allah mogliby odgrywać w Jemenie rolę, jaką w Iranie pełnią członkowie Basidż-e Mostazafin (Mobilizacji Uciśnionych), ochotniczej milicji wchodzącej w skład Korpusu Strażników. Zresztą irańscy doradcy wojskowi oraz bojownicy Hezbollahu doradzają Ansar Allah. W Jemenie obecny był m.in. Khalil Jusif Harb, który od 2012 r. odpowiadał za działalność Hezbollahu w tym kraju. W marcu 2015 r. do Jemenu przybył gen. Kasim Sulejmani dowódca jednostki Quds (Jerozolima) Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej w Iranie (zginął w Bagdadzie w nocy z 2 na 3 stycznia 2020 r. w wyniku amerykańskiego nalotu).
Obszary kontrolowane przez ruch Husi i Al-Kaidę w marcu 2015 r. |
(dostęp: kwiecień 2015).
Wobec postępów rebeliantów, którzy zdobyli lotnisko w Adenie i zwiększającego się zaangażowania Iranu i Hezbollahu w Jemenie oraz zagrożenia południowej granicy Arabia Saudyjska utworzyła koalicję państwa arabskich[9], która w ramach trwającej do dziś operacji pod kryptonimem „Al-Asifa al-hazm” („Decydująca burza”) 26 marca 2015 r. przystąpiła do bombardowań pozycji zajmowanych przez Husi. Prezydent Hadi opuścił kraj i udał się do Arabii Saudyjskiej. Wezwał on także państwa Ligi Arabskiej na pomoc. Samoloty koalicji niszczyły zarówno obiekty strategiczne (m.in. lotnisko w Sanie i Adenie), bazy Ansar Allah, pozycje OAKPA jak i obiekty cywilne, doprowadzając do ucieczki tysięcy osób i kryzysu humanitarnego. W maju rząd Jemenu w liście skierowanym do Rady Bezpieczeństwa ONZ zaapelował o lądową interwencję zbrojną, aby ocalić kraj przed szyickimi rebeliantami Husi. List przekazany przez ambasadora Jemenu przy ONZ mówił o „barbarzyńskich gwałtach popełnianych wobec bezbronnej ludności” i precyzował, że dochodzi do nich zwłaszcza w miastach Aden i Taiz, które zostały w znacznej mierze opanowane przez rebeliantów Husi. Jednak rozmowy pokojowe prowadzone w Genewie przez przedstawicieli Ansar Allah i stronę rządową nie przyniosły rezultatu. Sana stała się miejscem ataków terrorystycznych przeprowadzanych przez IS i OAKPA na obiekty szyickie. W lipcu 2015 r. siły rządowe wyparły rebeliantów Ansar Allah z Adenu, jednak miasto było atakowane przez dżihadystów. Z kolei na początku stycznia 2016 r. wojska rządowe odbiły port w Adenie, który też opuścili bojownicy Husi, a po nich przejęła go OAKPA oraz grupy przestępcze wykorzystujące go do operacji przemytniczych.
Próba przejęcia kontroli nad południem Jemenu okazała się strategiczną pomyłką i doprowadziła do utraty społecznego kapitału poparcia, który Ansar Allah zgromadził w 2014 r. Nie miał on militarnych ani politycznych możliwości sprawowania kontroli nad południem kraju zdominowanym przez sunnitów. Lider ruchu Abd al-Malik al-Husi po porażce w walkach o port w Adenie otwarcie mówił o możliwości pokojowego rozwiązania kryzysu z udziałem neutralnych stron. W listopadzie 2017 r. Arabia Saudyjska oraz jej sojusznicy, wspierający prezydenta Hadiego w jego walce o odzyskanie kontroli nad całym terytorium Jemenu, podjęli decyzję o zamknięciu wszystkich tras lotniczych, morskich i drogowych do Jemenu, aby zablokować dostawy broni z Iranu dla ruchu Husi. Decyzja ta była reakcją Rijadu na przechwycenie i zniszczenie kilka dni wcześniej rakiety wystrzelonej z terytorium Jemenu kontrolowanego przez Husich w kierunku lotniska w stolicy Arabii Saudyjskiej. Ansar Allah nie miała szans w konfrontacji z sunnicką koalicją. Rozpad organizacji przyspieszyła śmierć w kwietniu 2018 r. Saleha Alego as-Samada, jednego z liderów szyickiej rebelii w Jemenie. Był on przewodniczącym Najwyższej Rady Politycznej. Został zabity wraz z kilkoma innymi działaczami w Al-Hudajdzie w wyniku nalotu amerykańskiego drona. Za jego głowę Saudyjczycy wyznaczyli nagrodę w wysokości 20 mln USD. Samada zastąpił Mahdi al-Maszat.
Mahdi al-Maszat
Źródło: https://www.yemenpress.org/ yemen/president-al-mashat-declares-war-against-corruption-and-takes-steps- |
W dniu 26 marca 2018 r., w trzecią rocznicę rozpoczęcia operacji „Decydująca Burza”. Husi przeprowadzili ostrzał rakietowy stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Siły zbrojne królestwa poinformowały o przechwyceniu siedmiu pocisków. Fragmenty jednego z nich spadły na budynek, w którym mieszkali Egipcjanie. Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne. Po raz pierwszy Rijad został zaatakowany w listopadzie 2017 r. Celem było lotnisko im. króla Chalida. Saudyjczycy poinformowali o zestrzeleniu rakiety, natomiast strona jemeńska twierdziła, że pocisk dosięgnął celu. W czerwcu 2018 r. rozpoczęła się największa bitwa w jemeńskim konflikcie. Naprzeciwko siebie stanęli bojownicy Ansar Allah i wojska rządowe wspierane przez siły saudyjskie i ZEA. Celem był port w Hudajdzie kontrolowany przez ruch Husi, którzy według strony przeciwnej przechwytywali pomoc humanitarną, a za uzyskane środki kupowali broń. Oblężenie miasta trwało pół roku. Dopiero 13 grudnia 2018 r., po tygodniu negocjacji prowadzonych w Szwecji, walczące strony zgodziły się na wstrzymanie ognia i wycofanie z Hudajdy. Na początku grudnia, po miesiącach wysiłków, ONZ udało się wynegocjować zgodę Arabii Saudyjskiej na ewakuację 50 rannych bojowników Husi na leczenie do Omanu, co otworzyło drogę do rozmów. Strony uzgodniły wymianę jeńców, w sumie ok 16 tys. ludzi. Jednak nie zakończyło to konfliktu. Latem 2019 r. ZEA wycofały swoje siły zbrojne z udziału w operacji w Jemenie. W dniu 1 sierpnia 2019 r. Husi dokonali ataku podczas parady wojskowej w Adenie, w którym umieszczono tymczasową siedzibą uznawanego przez wspólnotę międzynarodową rządu jemeńskiego. Oficjalna telewizja rebeliantów „Al-Masirah”, przekazała informację, że bojownicy wystrzelili rakietę balistyczną średniego zasięgu i użyli uzbrojonego drona. Zabitych zostało ponad 30 osób, w tym kilku wysokiej rangi dowódców.W listopadzie bojownicy Ansar Allah przechwycili 3 statki na Morzu Czerwonym: jeden płynący pod banderą Arabii Saudyjskiej i dwa Korei Południowej. Zostały one skierowane do portu Salif. Kolejny raz zaatakowano paradę wojskową w końcu grudnia 2019 r. Tym razem do zamachu doszło w mieście Ad-Dali na południu kraju. Rebelianci wystrzelili pocisk podczas defilady zorganizowanej z okazji zakończenia szkolenia wojskowego. Zginęło co najmniej 5 osób. W tym samym miesiącu premier Sudanu Abdalla Hamdok poinformował o wycofaniu sudańskich żołnierzy z Jemenu, wchodzących w skład koalicji utworzonej w 2015 r. do walki z Husi. Ich liczbę zredukowano z 15 do 5 tysięcy. Hamdok stwierdził, że nie wierzy w militarne rozwiązanie konfliktu w Jemenie. Musi nastąpić rozwiązanie polityczne. W 2019 r. rebelianci wielokrotnie atakowali za pomocą pocisków rakietowych oraz dronów terytorium Arabii Saudyjskiej i ZEA. Celem były cywilne lotniska i infrastruktura naftowa. W czerwcu rakieta dosięgła lotniska Abha w południowo-zachodniej części Arabii Saudyjskiej. W wyniku eksplozji 26 osób zostało rannych, a kilkanaście odniosło lżejsze obrażenia. Huti przyznali się do ataku rakietowego na rafinerie Khurais i Abkaik na wschodzie Arabii Saudyjskiej w dniu 14 września 2019 r. Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone o dokonanie ataku oskarżyły Iran, który odrzucił te oskarżenia. Ministerstwo Obrony Arabii Saudyjskiej na specjalnie zwołanej konferencji zaprezentowało fragmenty 18 dronów i kilku pocisków, które doprowadziły do zniszczeń instalacji naftowych. Poinformowano, że atak został przeprowadzony z północy i niewątpliwie był sponsorowany przez Iran. Rebelianci stwierdzili, że do ataków użyli dronów. Według nieoficjalnych informacji było 19 celów ataku, natomiast Husi poinformowali o użyciu 10 dronów i zagrozili kolejnymi atakami. Kilka dni później bojownicy Ansar Allah obiecali, że zaprzestaną ataków na terytorium Arabii Saudyjskiej, jeśli członkowie walczącej z nimi koalicji nie będą atakowali Jemenu. Dnia 25 września Ansar Allah, przy wsparciu sprzymierzonych z ruchem oddziałów wojsk rządowych, przystąpiło do ofensywy w północnym Jemenie. Rebelianci przekroczyli granicę z Arabią Saudyjską, weszli do prowincji królestwa Nadżran, rozbili przeważające siły saudyjskie, biorąc znaczną liczbę jeńców. Od tego czasu Rijad prowadzi z rebeliantami nieformalne rozmowy na temat zawieszenia broni.
W listopadzie zawarte zostało w Rijadzie porozumienie pomiędzy rządem Hadiego a Ruchem Jemenu Południowego. Obie strony konfliktu przede wszystkim przerwały trwające od kilku miesięcy walki, zobowiązując się do stworzenia rządu jedności narodowej. Przedstawiciele Tymczasowej Rady Południa mieli zostać dokooptowani do gabinetu premiera Maina Abda al-Malika Saida, natomiast ich milicje miały podporządkować się siłom wiernym Hadiemu. W grudniu 2019 r. Husi ogłosili, że wybrali 6 miejsc w Arabii Saudyjskiej i 3 w ZEA jako priorytetowe cele kolejnych ataków. Był to wyraźny sygnał, że rebelianci gotowi są kontynuować walkę, mimo rozpoczęcia mediacji pokojowych, które zakończyło się porozumieniem pokojowym z rządem. Jednocześnie Muhammad Ali al-Husi, przewodniczący Jemeńskiego Rewolucyjnego Najwyższego Komitetu odrzucił twierdzenia Rijadu dotyczące zakończenia wojny w Jemenie. Dodał, że wypowiedzi saudyjskich urzędników o zatrzymaniu wojny mają jedynie aspekty medialne i nie mają prawdziwych podstaw. Wcześniej liderzy Ansar Allah oskarżali saudyjską koalicję o nieudzielanie pozytywnej odpowiedzi na plan pokojowy zaproponowany przez ruch Husi i nasilenie ataków. Na początku kwietnia 2020 wydawało się, że po pięciu latach od rozpoczęcia interwencji Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników, w Jemenie uda się w końcu zawrzeć pokój. Jednak w dniu 26 kwietnia separatyści ogłosili, że zrywają porozumienie pokojowe z rządem i wprowadzają stan wyjątkowy na kontrolowanych przez siebie terenach. Oznaczało to zagwarantowanie sobie prawa do samostanowienia i zerwania porozumień zawartych kilka miesięcy wcześniej z rządem jemeńskiego prezydenta Abda Rabbuha Mansura Hadiego. Ruch Jemenu Południowego oskarżył go zresztą o tolerowanie korupcji oraz złe zarządzanie. Uznawana na arenie międzynarodowej administracja prezydenta Hadiego skrytykowała działania Tymczasowej Rady Południa. Jednocześnie wezwała ona Arabię Saudyjską do zajęcia oficjalnego stanowiska w sprawie działań separatystów. Władze w Rijadzie są bowiem gwarantem porozumienia pomiędzy rządem Hadiego a Ruchem Jemenu Południowego, które zostało zawarte w listopadzie ubiegłego roku w saudyjskiej stolicy. Resort spraw zagranicznych Jemenu dodał, że samozwańcze władze z siedzibą w strategicznym porcie Aden poniosą surowe konsekwencje swoich działań. Arabia Saudyjska po kilku godzinach od ogłoszenia deklaracji Tymczasowej Rady Południa oficjalnie zajęła swoje stanowisko. Nie było ono jednak tak zdecydowane, jak życzyli sobie tego jej jemeńscy sojusznicy. Rijad wezwał wszystkie strony do powrotu do sytuacji sprzed oświadczenia wydanego przez samozwańcze władze w Adenie, bo tylko w ten sposób możliwe jest zapewnienie ścieżki pokojowej oczekiwanej przez ONZ. Przedstawiciele saudyjskiej dyplomacji w swoich oświadczeniach podkreślili, że ich stanowisko podzielają Zjednoczone Emiraty Arabskie. To kluczowe w kontekście południowojemeńskiego separatyzmu, ponieważ Ruch Jemenu Południowego korzystał ze wsparcia Emiratów. To właśnie one dostarczały broń, a przede wszystkim wsparcie polityczne. Dzięki temu ostatniemu Tymczasowa Rada Południa została utworzona przed niemal dokładnie trzema laty, zaś w styczniu 2018 roku przeprowadziła ona zamach stanu przeciwko rządom Hadiego. Logistyczne i militarne wsparcie ze strony władz w Abu Zabi umożliwiło także zdobycie Adenu przed separatystów. Jednocześnie ZEA skłoniły południowojemeńskie siły do rozpoczęcia rozmów z jemeńską administracją. Owocem negocjacji było podpisane w listopadzie ubiegłego roku wspomnianego porozumienie w Rijadzie. Było ono jednak bardzo ogólnikowe, dlatego spodziewano się, że nie będzie ono szczególnie trwałe. Tak naprawdę większości jego zapisów w ogóle nie respektowano. Zresztą z powodu trwającego konfliktu z ruchem Husich ciężko byłoby chociażby wyprowadzić ciężki sprzęt wojskowy z miast kontrolowanych przez sygnatariuszy umowy z Rijadu. W marcu doszło z kolei do pierwszych starć pomiędzy separatystami a siłami rządowymi, co było związane z utrudnianiem powrotu do Adenu urzędnikom Tymczasowej Rady Południa przebywającym na rozmowach w Jordanii. Niemal w tym samym czasie podporządkowany Hadiemu resort spraw zagranicznych oskarżył bojowników Ruchu Jemenu Południowego o kradzież karetek pogotowia dostarczonych przez Światową Organizację Zdrowia. Na razie w Adenie trwa akcja przejmowania obiektów administracji Hadiego przez milicje podporządkowane Tymczasowej Radzie Południa. Dalszy rozwój sytuacji zależy głównie od wpływu Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które tak naprawdę nadały znaczenie separatystom. Władze w Abu Zabi przynajmniej oficjalnie zganiły radę w Adenie, przestrzegając przed uleganiu frustracjom z powodu problemów we wdrażaniu porozumienia z Rijadu. Trzeba jednak pamiętać, że ZEA znajdując się w formalnej koalicji z Saudyjczykami przymykały niejednokrotnie oko na walki separatystycznych milicji z pro-saudyjskimi oddziałami jemeńskiego wojska
W latach 90. powstała w Libanie palestyńska organizacja Ansar Allah, związana z Hezbollahem, natomiast według amerykańskich ekspertów utworzona została w 1982 r. jako tajna podgrupa Hezbollahu, posiadająca w libańskich obozach dla Palestyńczyków setki uzbrojonych bojowników. Jednak inne źródła milczą na ten temat, wymieniają natomiast zbrojne skrzydła Hezbollahu, a mianowicie Al-Mukawama al-Islamijja (Opór Islamski) i Al-Dżihad al-Islami (Islamski Dżihad). Według portalu Tracking Terrorism Research to Ansar Allah, a nie Hezbollah, stał za atakiem terrorystycznym przeprowadzonym 18 lipca 1994 r. na żydowskie centrum kultury (Association Mutual Izraelita Argentina – AMIA) w Buenos Aires. Zginęło wówczas 85 osób i ponad 200 zostało rannych. Jest to jednak mało prawdopodobne, nie można bowiem łączyć oświadczenia wyrażającego poparcie dla tego zamachu z jego przeprowadzeniem. Oświadczenie to było zresztą pierwszą oficjalną informacją na temat istnienia Ansar Allah. Organizacji tej i Hezbollahowi przypisano również zamach na samolot Alas Chiricanas w Panamie, przeprowadzony w nocy 19 lipca tego samego roku. W wyniku detonacji bomby wniesionej na pokład samolotu przez zamachowca – samobójcę zginęło 21 osób, w tym 12 Żydów. Atak ten również został pochwalony w oświadczeniu wydanym przez Ansar Allah. Zamachowcem miał być niejaki Dżamal Lya. Dopiero po latach FBI poinformowało, że sprawcą był pasażer o nazwisku Ali Hawa Dżamal. Izrael do dziś utrzymuje, że za tymi zamachami stał Teheran, który wynajął członków Hezbollahu do jego przeprowadzenia. Sunnicki Ansar Allah i szyicki Hezbollah połączył wspólny wróg – Izrael, jednak ta pierwsza organizacja pozostawała przez lata w cieniu dużo potężniejszego sojusznika. Działała głównie w Ajn al-Hilwa – największym obozie zamieszkałym przez palestyńskich uchodźców i ich potomków (ok. 80-100 tys. osób), położonym na południowym przedmieściu Sydonu (Sajdy). Aktywne są tu takie organizacje, jak: Al-Fatah, Hamas, Dżund asz-Szam (Armia/Żołnierze Lewantu), Asbat al-Ansar (Liga Pomocników), Fatah al-Islam (Zwycięstwo Islamu) i Ansar Allah. W 2007 r. wojskowy przywódca organizacji, Maher Oweid, przyznał, że wszystkie fundusze dla Ansar Allah, ochronę i polityczne poparcie organizacji zapewnia Hezbollah, który szkoli jej bojowników. Zaprzeczył przy tym finansowemu wsparciu ze strony Teheranu.
W grudniu 2012 r. libański dziennik Al-Mustakbal (Przyszłość) poinformował, iż Ansar Allah, wspierany przez Iran i utrzymujący związki z podmiotami powiązanymi z Al-Kaidą, ogłosił całkowite zerwanie relacji politycznych i militarnych z Hezbollahem. Lider ugrupowania, Dżamal Sulejman (były aktywista Fatahu) oświadczył, że jego organizacja będzie działała na rzecz oporu dżihadystów i podążała ścieżką dżihadu, aż do wyzwolenia całej okupowanej Palestyny. Ansar Allah będzie aktywnie działał jako niezależny ruch dżihadystyczny, którego celem jest wyzwolenie świętych miejsc zbezczeszczonych przez żydowskich okupantów. Ogłoszenie informacji o zerwaniu związków z Hezbollahem wywołało zamieszanie w obozach dla palestyńskich uchodźców z powodu możliwości ataku dawnego protektora. Pojawiły się wówczas opinie, że źródłem zerwania więzi przez Ansar Allah z Hezbollahem jest konflikt religijno-ideologiczny, a mianowicie poparcie Hezbollahu dla reżimu Baszara al-Asada w Syrii i Ansar Allah dla sunnickich rebeliantów w tym samym kraju. Źródła palestyńskie informowały w tym czasie, że Ansar Allah może wspierać siły rebeliantów w Syrii, podczas gdy Hezbollah uczestniczył w ich pacyfikacji. Wcześniej Partia Boga przekazywała co miesiąc pieniądze Sulejmanowi, ale w grudniu 2012 r. transfery zostały wstrzymane. Hezbollah natomiast nawiązał współpracę z salaficką organizacją Asbat al-Ansar i Harakt al-Islamijja al-Mudżahid (Ruchem Islamskich Bojowników), kierowanym przez Dżamala Chattaba, który w latach 80. uczestniczył w wojnie domowej w Libanie. Po stronie syryjskich rebeliantów opowiedzieli się również bojownicy Hamasu działający w Ajn al-Hilwa.
W następnych latach sytuacja między Hezbollahem i palestyńskimi organizacjami, wynikająca z poparcia wrogich sił w Syrii, uległa dalszemu zaostrzeniu. We wrześniu 2018 r. członek Ansar Allah został aresztowany przez libańskie siły bezpieczeństwa za próbę zabicia w 2017 r. szefa ochrony ambasady palestyńskiej, Ismaila Szarrufa. W październiku 2018 r. doszło do zbrojnego starcia między bojownikami Ansar Allah i Al-Fatah w obozie palestyńskim Mieh Mieh (ponad 5200 mieszkańców) na wschodnich przedmieściach Sajdy, w południowym Libanie. Walki zainicjowało dwóch aktywistów zwaśnionych ugrupowań: Ahmad al-Abed (Al-Fatah) i Muhammad Husajn (Ansar Allah). Armia libańska musiała zamknąć obóz. Podobne działania podjęła wobec obozów Nahr al-Barid, Ajn al-Hilwa i Burdż asz-Szamali. Przywódca Hamasu Ismail Hanija (jego organizacja nie uczestniczyła w tym konflikcie) zatelefonował do Nabiha Berriego, przywódcy partii Amal i przewodniczącego libańskiego parlamentu, z prośbą o mediację między skonfliktowanymi stronami, uznając, iż Ansar Allah wciąż jest wspierany przez Hezbollah. Mediacje zgodził się prowadzić Saad al-Hariri, premier Libanu (sunnita). W wyniku zawartego porozumienia, na początku listopada 2018 r. Dżamal Sulejman, przywódca Ansar Allah wraz z 20 osobami, w tym członkami rodziny, opuścił Mieh Mieh. Celem jego podróży była Syria. W Mieh Mieh zastąpił go wspomniany wyżej Maher Oweid, który z 25 członkami Ansar Allah przejął bezpieczeństwo nad obozem. Kolejnym krokiem było wycofanie z ulic bojowników Hezbollahu i powrót osób cywilnych.
Latem 2019 r. w Ajn al-Hilwa na nowo rozgorzały walki między różnymi organizacjami palestyńskimi, które kontrolowały poszczególne dzielnice obozu, strzegąc własnej suwerenności. Zapanować nad nimi próbowały Wspólne Palestyńskie Siły Bezpieczeństwa, Palestyńskie Narodowe Siły Bezpieczeństwa oraz siły islamskie, organizacje i frakcje, które działały na rzecz spokojnego przebiegu pokojowych demonstracji przeciwko pogarszającym się warunkom życia. Poziom egzystencji mieszkańców Libanu radykalnie się obniżył w wyniku pobytu w kraju prawie 1,5 miliona uchodźców z Syrii. Zresztą w 2019 r. w Libanie miał miejsce bunt społeczeństwa, które domagało się ustąpienia wszystkich władz państwowych, oskarżonych o korupcję i wysokie podwyżki cen artykułów i usług. Potem demonstranci byli przeciwni powrotowi na stanowisko premiera Saada al-Haririego, który ustąpił 29 października 2019 roku pod wpływem masowych manifestacji ulicznych i oskarżeń całej politycznej elity Libanu o korupcję i doprowadzenie do najgorszej od dziesięcioleci sytuacji gospodarczej w kraju. Od tego czasu trwały negocjacje między głównymi partiami na temat sformowania nowego gabinetu. Podkreślano, że Liban potrzebuje pilnie nowego rządu, który wyprowadziłby kraj z obecnego impasu politycznego i kryzysu gospodarczego. Zagraniczni kredytodawcy są gotowi pomóc, ale tylko wówczas, gdy w Libanie będzie stabilny rząd, zdolny do przeprowadzenia koniecznych reform.
Tymczasem wydarzenia w Ajn al-Hilwa toczyły się własnym biegiem. Wymieniony wyżej Dżamal Chattab domagał się praw dla narodu palestyńskiego w Libanie. Podobne stanowisko wyraził gen. Mahmud Isa alias Lino z Fatahu, który przyłączył się w połowie lipca do manifestacji przeciwko decyzji Ministerstwa Pracy dotyczącej traktowania Palestyńczyków jako obcokrajowców. Burzliwy przebieg demonstracji w obozach sprawił, że przerwany został dialog palestyńsko-libański. Żądania Palestyńczyków koncentrowały się na: uchyleniu decyzji Ministerstwa Pracy, umożliwieniu każdemu Palestyńczykowi posiadania własnego domu, w którym mógłby z godnością żyć wraz z członkami swojej rodziny, umożliwieniu wykonywania 38 prawnie zabronionych zawodów i zapewnieniu Palestyńczykom takiej samej pomocy społecznej i opieki socjalnej, jaką posiadają obywatele Libanu. Do zaostrzenia sytuacji doszło na początku sierpnia 2019 r., gdy zabity został znany działacz Husajn al-Addin. Zabójstwa dokonał Bilal Abu Arkub. W odwecie funkcjonariusze palestyńskiej jednostki bezpieczeństwa i bojownicy Asbat al-Ansar napadli na dzielnicę Ras al-Ahmar, zmuszając zabójcę i jego rodzinę do ucieczki i ukrycia się w Mansziji. Tam oblegany był przez mudżahedinów i grupę bojowników Ramiego Warda. W wymianie ognia zginął Arkub oraz jeden z jego synów, a dwóch następnych schwytano i przekazano libańskiej armii. Pogrzeb Al-Addina był okazją do zamanifestowania palestyńskiej jedności narodowej i społecznej mobilizacji.
Symbol Madżlis Ansarullah |
w Wielkiej Brytanii
Nazwę Ansarullah lub Medżlis Ansarullah (Rada Pomocników Boga) nosi organizacja pomocnicza Ahmadijja Muslim Dżama’at (Muzułmańskiej Wspólnoty Ahmadijja)[10]. Ansarullah została założona w 1940 r. na subkontynencie indyjskim przez Mirzę Baszira ud-Dina Mahmuda Ahmada drugiego kalifa Ahmadijji. Tworząc nową organizację, zwrócił się do jej członków następującymi słowami: Pamiętajcie, że nazywacie się Ansarullah, czyli pomocnicy Boga Wszechmogącego. Oznacza to, że jesteście związani z imieniem Boga Wszechmogącego, a Bóg Wszechmogący jest wieczny i nieśmiertelny, dlatego powinniście również starać się być manifestacją nieśmiertelności. Obyście stali się prawdziwymi symbolami Ansarullah, co oznacza, że zawsze będziecie w stanie podtrzymać instytucję kalifatu i zapewnić, że praca ta będzie kontynuowana przez wasze przyszłe pokolenia. Ansarullah zrzesza mężczyzn powyżej 40. roku życia i ma zapewniać młodym członkom Wspólnoty wskazówki intelektualne i duchowe. Ponadto celem Ansarullah jest promowanie moralnego i duchowego szkolenia jej członków, prowadzącego do pobożnego, prawego, odpowiedzialnego i sprawiedliwego społeczeństwa, wiernego zarówno Bogu, jak i dziełu jego stworzenia. Cele i zadania organizacji znajdują odzwierciedlenie w przyrzeczeniu, które każdy członek musi złożyć i wyrecytować na każdym formalnym spotkaniu. Jego treść brzmi następująco: Miłość Allaha. Duch do promowania i propagowania nauk islamu. Zachęcaj do głoszenia islamu i służenia ludzkości. Duchowy i moralny trening dzieci. Duch ochrony instytucji kalifatu. Duch stawiania zbiorowych interesów ponad interesy indywidualne. Ansarullah, podobnie jak sama Ahmadijja, ma struktury lokalne i krajowe, np. Medżlis Ansarullah UK, Medżlis Ansarullah Canada czy Medżlis Ansarullah Pakistan.
[1] Nazwa „zajdyci” pochodzi od piątego imama Zajda ibn Alego. Ugrupowanie to powstało się w VIII w. w północnej Persji, gdzie sprawowało władzę do XII w. Początek zajdyzmu w Jemenie wiąże się z imamem Jahją ibn Husajnem al-Kasimem, zwanym Hadim al-Hakkiem, który przybył do Jemenu z Persji w 897 r. Imamowie zajdyccy byli duchowymi przywódcami ludności Jemenu, a w roku 1917 przejęli także władzę polityczną, którą sprawowali do 1962 r. Mimo obalenia ich rządów, pozostali ważnym elementem jemeńskiego społeczeństwa i polityki. Tysiącletnia obecność imamatu to historia głębokich podziałów i krwawych wojen, przykład wykorzystywania religijnej doktryny do osiągania wpływów politycznych. Należy zaznaczyć, że żaden z 69 imamów nie zdołał zjednoczyć lub chociażby zaskarbić sobie przychylności jemeńskich plemion, nawet na terytoriach, na których wpływy imamatu były najsilniejsze. Plemienne powstania wybuchały z powodów ekonomicznych i politycznych, a nie na skutek sporów o religijną doktrynę.
[2] W Jemenie oprócz zajdyckiego fundamentalizmu istnieje też tradycyjny, liberalny zajdyzm, który wyraźnie dystansuje się od rozwijających się form ekstremistycznych praktykowanych przez Ansar Allah. W swej umiarkowanej formie zajdyzm ma charakter ruchu religijnego zajmującego się nauczaniem zasad wiary. Jego polityczną manifestacją było utworzenie Hizb al-Hakk (Partii Prawdy), której nadrzędnym celem jest zachowanie myśli zajdyckiej jako części filozofii muzułmańskiej. Za nauczanie zasad zajdyzmu w Jemenie odpowiada organizacja Badr Center mająca swą siedzibę w Sanie. Zwolennikiem wyraźnego oddzielenia umiarkowanego nurtu od zajdyckiego fundamentalizmu jest sędzia Hamud al-Hitar, który odpowiadał w stolicy za dialog z islamskimi ekstremistami. Pomimo obecności w Jemenie różnych doktryn muzułmańskich, począwszy od zajdyzmu poprzez ismailitów, a skończywszy na sunnitach ze szkół szafickiej i hanbalickiej, aż do ostatnich lat nie było konfliktów na gruncie religijnym, co świadczy o dużej tolerancji plemion jemeńskich. Zmiana nastąpiła w wyniku aktywności Ansar Allah, Al-Kaidy i Państwa Islamskiego.
[3] Na północy Jemenu dominują konfederacje plemion Haszid i Bakil. Konfederacja Bakil jest najliczniejsza, cieszy się dużą niezależnością od państwa i posiada znaczne siły militarne. Na południu kraju występują dwie słabsze konfederacje plemion Himjar i Madhij. Jednym ze skutków wojny domowej w Jemenie w 1994 r. było odrodzenie jemeńskiego trybalizmu (utrzymywanie się w społeczeństwach narodowych dawnych podziałów i odrębności klanowych lub plemiennych) występującego w opozycji do elit politycznych, którym liderzy plemienni nigdy nie ufali. Tym bardziej, że instytucje polityczne państwa same stały się areną politycznej rywalizacji plemion, które opanowały parlament i słaby system partyjny.
[4] Z konfederacji Haszid wywodzi się Sadik al-Ahmar, syn Abdullaha al-Ahmara (zm. w 2007 r.), byłego szefa partii Al-Islah (Reforma).
[5] Od 1996 do 2002 r. uprowadzono w Jemenie ponad 150 obcokrajowców. W 2005 r. w mediach nagłośniono kilkanaście przypadków porwań, którym towarzyszyły dramatyczne okoliczności, co stanowi jedynie nikły procent wszystkich zdarzeń. Zakładnicy, za których uwolnienie porywacze żądali wypuszczenia swoich współplemieńców z więzienia lub poprawy warunków socjalnych w ich wioskach, zwykle wracali cali i zdrowi, często chwaląc sobie wręcz gościnność, z jaką zostali przyjęci przez dane plemię. Rzadko dochodziło do krwawego rozwoju sytuacji. W 1998 r. czterech spośród 16 porwanych turystów poniosło śmierć podczas próby odbicia zakładników przez siły rządowe. W 2000 r. podczas wymiany ognia pomiędzy porywaczami a wojskiem jemeńskim zginął norweski dyplomata uprowadzony wraz z dziewięcioletnim synem. Gdy zaś w 1996 r. zwolniono czwórkę Polaków, porywacze ostrzelali samochody wojskowe, zabijając trzech żołnierzy z oddziału, który zamierzał zlikwidować porywaczy. Zwykle jednak porwania kończyły się zwolnieniem zakładników. Tak było w przypadku ambasadora RP w Sanie Krzysztofa Suprowicza, którego w marcu 2000 r. uprowadzono wprost ze stołecznej ulicy. Po kilku dniach, gdy odmówił przyjmowania pożywienia, a wojsko otoczyło wioskę porywaczy, ambasador został zwolniony. Bezprecedensowym faktem było zaś to, że jakiś czas potem do polskiej ambasady przybyli przedstawiciele starszyzny plemienia i przeprosili za porwanie.
[6] Podobne porozumienie, wynegocjowane dzięki pomocy Kataru, zostało podpisane w Doha 1 lutego 2008 r.
[7] Dnia 27 lutego 2012 Ali Abdullaha Saleh przekazał władzę dotychczasowemu wiceprezydentowi Abd Rabbuhowi Mansurowi Hadiemu podczas uroczystej ceremonii w Sanie. Następnie sprzymierzył się z Husi. Dnia 4 grudnia 2017 Saleh zginął w wymianie ognia pomiędzy bojówkami Husi a wiernymi mu oddziałami podczas walk ulicznych w Sanie. Były prezydent postanowił zmienić sojusz i wezwał do „otwarcia nowej karty w relacjach z Arabią Saudyjską. Jego śmierć dała początek najbardziej krwawemu okresowi w jemeńskim konflikcie.
[8] Porozumienie dotyczyło przede wszystkim utworzenia państwa federalnego i demokratycznego, aby zapobiec rozpadowi kraju na część północną i południową, jak to miało miejsce przed 1990 r. czy secesji Jemenu Południowego, która w 1994 r. doprowadziła do wojny domowej, zanim przywrócono jedność kraju.
[9] W jej skład weszły m.in.: Arabia Saudyjskiej, Bahrajn, Jordania, Egipt, Kuwejt, Maroko, Sudan, ZEA, wspierane logistycznie i wywiadowczo przez USA.
[10] Muzułmańskie Stowarzyszenie Ahmadijja zostało założone w 1889 r. przez Mirzę Gulama Ahmeda, który głosił, że jest prorokiem. Po jego śmierci w 1908 r. ruch podzielił się na dwa odłamy, których nazwy pochodzą od miast będących ich centrami: Kadiani – od miasta Kadian (Indie) i Lahori – od Lahore. W Pakistanie wyznawcy Ahmadijji byli uznawani za niemuzułmanów lub heretyków, a w latach 70 XX w. masowo prześladowani. W 1984 r. w Pakistanie wprowadzono tzw. ordynację XX, zgodnie z którą zakazano ahmadytom nawracania na Ahmadijję oraz nazywania siebie muzułmanami. Za złamanie tego prawa groziło do 3 lat więzienia. Z tego względu centralę Stowarzyszenia przeniesiono do Londynu. Założyciel Ansarullah, Mirza Baszir ud-Din Mahmud Ahmad był synem Mirzy Gulama Ahmeda i w 1914 r. został wybrany na jego drugiego następcę. Członkowie Ahmadijji wierzą, że Chrystus nie umarł na krzyżu, lecz uciekł do Indii, gdzie zmarł w Srinagarze (Kaszmir) w wieku 120 lat. Organizacja łączy wiele cech fundamentalistycznego i konserwatywnego islamu z modernizmem. Jako cel stawia sobie rozpowszechnianie sposobami pokojowymi odrodzonych wartości wczesnego islamu. Przesłanie skierowane jest do muzułmanów, chrześcijan, judaizmu i hinduizmu. Zasada ta stanowi dla wyznawców „szósty filar” islamu. Chociaż ahmadyci odbiegają od tradycji sunnizmu, ponieważ nie uznają Muhammada za ostatniego proroka. (według nich był nim Mirza Gulam Ahmad), to przestrzegają głównych zasad islamu.