Specyficzny radykalizm prawosławia w Rosji

Od 2014 r. obserwuje się wzrost polityczno-religijnego radykalizmu w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, której patriarchat wspiera politykę Kremla. Obecnie nową jego osłoną jest zwalczanie jogi. Jest ona bowiem niebezpieczna dla wyznawców chrześcijaństwa, gdyż ociera się o okultyzm i mistycyzm. Prawosławni duchowni z eparchii kurgańskiej (południowo-zachodnia Syberia) rozdają ulotki potępiające jogę, zalecając inne ćwiczenia, nieodciągające wiernych od prawdziwego Boga. Wcześniej aktywnie walczono z szatanem. W tę walkę szczególnie  angażowali się młodzi nacjonalistyczni działacze, przede wszystkim w Petersburgu, mieście Putina i jego najbliższych współpracowników. W 2015 r. członkowie organizacji Kozacy Petersburga zniszczyli płaskorzeźbę szatana umieszczoną na frontowej ścianie zabytkowego domu „Pod Mefistofelesem” z początku XX w. W liście zamieszczonym do petersburskiej agencji internetowej Fontanka.ru zapisali, że byli zgorszeni wizerunkiem diabła naprzeciw świątyni. Według Kozaków kamienica stała się miejscem kultu szatana. W tym samym roku Dmitrij Corjonow, założyciel organizacji Boża Wola, znany pod pseudonimem „Enteo” napadł wraz z innymi członkami organizacji na wystawę rzeźb i grafik w Maneżu obok Kremla. Bojówka, zanim zatrzymali ją zwiedzający, uszkodziła kilka linorytów Wadima Sidura (1924-1986). Policja zatrzymała wandali, ale szybko ich wypuściła. Śledztwa nie wszczęła, choć szkody wyrządzone przez fanatyków konserwatorzy dzieł sztuki wycenili na 1,1 mln rubli (ok. 57 tys. zł). „Enteo” groził, że będzie nachodzić Maneż, póki „bluźniercza wystawa nie zostanie zamknięta. Zapowiedział też, że przyprowadzi pod Kreml kilka tysięcy prawosławnych gotowych bronić wiary. Niebawem doszło do kolejnego ataku na ekspozycję. Tym razem pojawili się kobieta i mężczyzna. Krzycząc: „Teraz was rozgonimy!”, zaczęli zrzucać ze ścian i postumentów wystawione w galerii prace. Celem były m.in. linoryty Sidura. Dopiero po tym ataku i zniszczeniu płaskorzeźby w Sankt Petersburgu zareagowała Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Jej stanowisko było jednak dosyć osobliwe. Wsiewołod Czaplin, który kierował Wydziałem Zewnętrznych Cerkiewnych Patriarchatu Moskiewskiego (zmarł w 2020 r.), przyznał, że działanie sprawców jest „wątpliwe z punktu widzenia prawa”. Powołał się jednak na „opinie ekspertów” uważających, że prace wystawione w Maneżu „nie tylko kalają symbole wiary”, lecz także „noszą pornograficzny charakter. Dostojnik Cerkwi uważał, że w tej sytuacji bardzo brakuje „zgodnego z prawem, lecz konsekwentnego i zorganizowanego obywatelskiego protestu prawosławnych przeciw bezczeszczeniu przedmiotów kultu, propagowaniu homoseksualizmu, rozprzestrzenianiu pornografii”.

Intelektualnym zapleczem Kremla stali się prawosławni staliniści, według których Matuszka Rosija przetrwa tylko wtedy, gdy jej władcy będą mieli ręce po łokcie we krwi. Choć cerkiew odcina się od umieszczania Stalina na współczesnych ikonach, to tego typu przypadki nie należą do rzadkości. Aleksandr Prochanow, pisarz i dziennikarz oraz założyciele think tyanku Klub Izborski, który po aneksji Krymu i wojnie w 2014 r. stanął na czele najbardziej wpływowego zaplecza intelektualnego Kremla, stwierdził: Kiedy w Rosji rządzi silna ręka, ręka po łokcie we krwi, to państwo trwa, Kiedy ręka jest słaba, jak u Mikołaja II czy Gorbaczowa – państwo upada i ginie. I wtedy płyną nie rzeki, ale oceany krwi! Państwo, zwłaszcza rosyjskie, potrzebuje brutalności. Rozlew krwi nie wynika przecież z sadyzmu. Myślicie, że Stalin chciał patrzeć, jak skręcają się ofiary łubiańskich śledczych? Strach to metoda rządzenia. Według Prochanowa Rosja kroczy ku piątemu imperium. Dla niego Stalin jest świętym. Jak widać Putin do serca wziął sobie nauki Prochanowa.