Polityczne oblicze islamskiego terroryzmu

 

Bliski Wschód wydaje się być dziś prawdziwą skazą na mapie świata, miejscem wiecznego chaosu, niekończących się wojen, a przede wszystkim istną wylęgarnią terroryzmu. Regularnie bowiem docierają do nas kolejne doniesienia o samobójczych atakach, czy też innych aktach przemocy rozgrywających się zarówno na terenie Starego Kontynentu, jak i w sercu bliskowschodniego kotła, w którym temperaturę wciąż podgrzewają liczne konflikty o zupełnie niejasnej dla nas genezie. Właśnie z powodu zdawkowych i często stronniczych przekazów medialnych oraz braku podstawowej wiedzy z zakresu geopolityki państw arabskich, takie słowa, jak „islam”, czy „Arab” przybrały dla sporej grupy współczesnych Europejczyków wydźwięk szalenie negatywny, a sami muzułmanie nierzadko utożsamiani są jedynie z religijnym fanatyzmem rodzącym krwawą przemoc.

Na wstępie należy jednak wyraźnie podkreślić, iż islam stanowczo zabrania zarówno samobójstwa, jak i zabójstwa człowieka, który wcześniej nie dopuścił się identycznego czynu ( sura Al-Maida 5;32). Biorąc pod uwagę ten aspekt można więc stwierdzić, iż  zamachowcy, zarówno z Paryża, Brukseli, Berlina czy Londynu, jak i ci działający kilkadziesiąt lat temu muzułmanami nie byli. Nie przestrzegali oni bowiem Koranu. Problem ten jest jednak o wiele bardziej złożony, niewielu z nas bowiem dopuszcza do siebie myśl, iż owe akty przemocy w głowach ich sprawców to najczęściej nie tyle same  „ataki”, co próby zwyczajnej zemsty za tragiczną sytuację swego kraju nierzadko spowodowaną „pokojowymi interwencjami”, czy próbami „krzewienia demokracji” i chociaż zamachowcy faktycznie zazwyczaj powołują się na islam, to analizując okoliczności powstania największych grup terrorystycznych wyraźnie widać, iż przyczyny ich powstania były głównie polityczne. Dla przykładu przytoczę więc genezę powstania czterech znaczących organizacji terrorystycznych, które trwale zapisały się na kartach historii współczesnej.

 Narodziny ISIS, jako forma walki z okupantem

Tak zwane Państwo Islamskie Iraku i Lewantu (Islamic State of Iraq and Sham – ISIS, od 29 czerwca 2014 r. Islamic State, już bez geograficznych odniesień) to zdecydowanie najbardziej znana dziś grupa terrorystyczna, której wpływy, zasięg i sposób działania wykraczają poza znane ramy. Sukces terrorystów z ISIS był bowiem na tyle duży, iż 29 czerwca 2014 roku, w pierwszy dzień ramadanu, ich przywódca Abu Bakr Al Baghdadi ogłosił oficjalne odrodzenie się kalifatu na podbitych terenach Iraku i Syrii. Niespełna dwa miesiące później ukształtowała się międzynarodowa koalicja, na czele której stanęły USA, a ponadto w jej skład weszło wiele państw, m.in. Katar, Jordania, Australia i Francja. Celem sojuszu była likwidacja baz, sprzętu oraz członków brutalnej organizacji, która w krwawy sposób rozprawiała się z cywilami zamieszkującymi podbite tereny Iraku i Syrii. Brutalne egzekucje i tortury były wymierzone przede wszystkim w szyitów, jazydów i „umiarkowanych muzułmanów”, czyli sunnitów, którzy według członków Państwa Islamskiego nie podporządkowali całkowicie swojego życia surowym regułom prawa szariatu. Powstanie samozwańczego kalifatu miało miejsce 6 lat temu, jednak organizacja, na bazie której narodziło się Państwo Islamskie, powstała znacznie  wcześniej, a mianowicie w 2003 roku, kiedy armia USA wraz z koalicjantami najechała na Irak za oficjalny powód podając walkę z terroryzmem, zlikwidowanie domniemanej broni masowego rażenia (nigdy nie została ona odnaleziona) oraz „krzewienie demokracji”. Operacja ta w świetle prawa międzynarodowego była nielegalna, nie poparta stosowną rezolucją ze strony ONZ. ISIS znane było na całym świecie z brutalności swych działań, jednak warto zauważyć, że ówcześni terroryści stworzyli tę grupę, aby walczyć z okupantem, który niszczył ich kraj, nierzadko pozbawiając przy tym życia i godności ludność cywilną.

Al Kaida, jako największy wróg zachodniej cywilizacji

Inwazja wojsk amerykańskich i ich koalicjantów na Irak miała miejsce dwa lata po ataku  na  dwie  wieże  World  Trade  Center  w  Nowym   Jorku  i  budynek  Pentagonu w Waszyngtonie. Za najkrwawszy zamach terrorystyczny w dziejach współczesnego świata (w jego wyniku życie straciło, ok. 3 tys. osób) odpowiedzialność wzięła Al Kaida na czele ze swoim przywódcą Osamą Bin Ladenem. Ta fundamentalistyczna organizacja powstała jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych, podczas radzieckiej okupacji Afganistan i tak samo, jak ISIS zdobyła ona rzeszę zwolenników na całym świecie. Jej przywódcy bowiem wielokrotnie nawoływali do walki zarówno z radzieckimi żołnierzami w okupowanym Afganistanie, jak i z całą cywilizacją Zachodu, która ich zdaniem dąży do całkowitej degradacji świata muzułmańskiego oraz zniszczenia wszystkiego, co kojarzy się z dawną potęgą islamu. Dlatego terroryści zasilający szeregi Al Kaidy byli głęboko przekonani, że obowiązkiem każdego muzułmanina jest walka z państwami Zachodu, a przede wszystkim z Izraelem i USA, które czynnie przyczyniają się do stopniowego upadku islamu ( okupacja ziem palestyńskich na terenie dzisiejszego Izraela oraz wsparcie USA dla tego kraju).

OWP

Organizacja Wyzwolenia Palestyny, jak sama nazwa wskazuje, powstała po to, aby walczyć o niepodległą Palestynę i tak już od 1964 roku jej członkowie systematycznie i wciąż bezskutecznie walczą z Izraelczykami. Żydzi rozpoczęli osadnictwo na arabskiej ziemi pod koniec XIX wieku, wykupując najpierw ziemię od Palestyńczyków, mieszkających tu od stuleci. Po pierwszej wojnie światowej akcja osiedlania się Żydów w Palestynie nabrała tempa, przy wsparciu Anglików. Po utworzeniu Izraela w 1948 r. dziesiątki tysięcy Palestyńczyków zostało zmuszonych do opuszczenia ojczyzny. Tworzą oni obecnie kilkumilionową grupę uchodźców rozproszonych po całym świecie. Według danych UNRWA z 2009 roku z powodu żydowskiej okupacji dach nad głową straciło 4,6 miliona ludzi.

Bracia Muzułmanie na egipskiej scenie politycznej

Bracia Muzułmanie to najstarsza islamska organizacja uznawana za terrorystyczną. Założona została w Egipcie przez Hasana al-Banne już w 1928 roku. Tak, jak opisane powyżej ISIS i OWP powstała ona w trakcie okupacji kraju, na terenie  którego wzięła swój początek. Egipt został bowiem podporządkowany Anglii już w 1878 roku, a jak podkreślił  sam  Al  Banna,  celem  działania  jego   grupy  była  właśnie  walka z kolonialnym panowaniem. W 2012 roku Bracia Muzułmanie odnieśli prawdziwy sukces, ich członek Muhammad Mursi został wybrany na prezydenta Egiptu. Fakt  ten  niewątpliwie  świadczy    o popularności, jaką grupa zyskała w państwie. Po roku sprawowania swego urzędu Mursi został obalony przez armię i wraz z pozostałymi aktywistami i członkami organizacji został skazany na karę pozbawienia wolności.

Z pewnością w rozwoju przedstawionych organizacji dużą rolę odegrała też ideologia salafizmu, czyli najbardziej radykalnego ruchu w islamie, a obietnica życia wiecznego w raju w zamian za męczeńską śmierć nie odbiła się też bez echa.  Za dowód może posłużyć tutaj między innymi słynne motto Braci Muzułmanów, które brzmi „Allah jest naszym celem, prorok jest naszym przywódcą, Koran jest naszą konstytucją, dżihad naszą drogą, a śmierć na drodze Allaha naszym najwznioślejszym pragnieniem”. Dzięki nasyconym ideologicznie hasłom wspomniane przeze mnie grupy każdego roku przyciągają rzesze nowych zwolenników gotowych walczyć na chwałę Boga, a przede wszystkim spełniać określone cele polityczne, tak więc w Iraku starano się uwolnić kraj od okupanta spragnionego niebotycznych zysków, jakie przynosi ropa naftowa, w Egipcie postawiono sobie za cel zniwelowanie wpływów kolonializmu na tamtejsze społeczeństwo, w Palestynie zaś żądano jedynie odzyskania podstawowych wartości humanitarnych.  Ważne więc jest przede wszystkim to, aby zacząć postrzegać terroryzm, jako metodę walki, obrony i zemsty, a nie jedynie ataku i odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego każdy z nas 11 września ze smutkiem rozpamiętuje ataki na World Trade Center, a tak niewielu wie, co działo się we wspomnianych wyżej, okupowanych miejscach i czy ofiary tam poległe także nie zasługują na ogólnoświatowy smutek i wieloletnią pamięć... . Być może pocieszeniem okaże się to, iż oddały one życie w imię „demokracji”.