Źródło:
Według ostatnich doniesień medialnych obywatele Niemiec zostali zaszokowani wypowiedzią 11-letniego muzułmańskiego ucznia z berlińskiej szkoły podstawowej, który 10 listopada zagroził swojej nauczycielce, iż zetnie jej głowę. W ten sposób chłopiec zareagował na zapowiedź nauczycielki, że zostanie ukarany, jeśli jego rodzice nie pojawią się w szkole. Podczas rozmowy dyrektora szkoły z rodzicami chłopca, jego matka przekonywała, że rodzina nie ma tak skrajnych poglądów, więc dziecko musiało nabyć je … w szkole. Już wcześniej chłopiec prezentował skrajne poglądy. Zapewne powtarzał slogany, których nauczył się w domu, od kolegów lub w meczecie. Podobno sprawą zajął się nadzór szkolny i Urząd ds. Młodzieży (Jugendamt). Gdyby chodziło o dziecko pochodzące z rodziny niemuzułmańskiej prawdopodobnie zostałoby skierowane do rodziny zastępczej (muzułmańskiej?).
Bulwersuje nie samo zdarzenie, lecz traktowanie go jako odosobniony przypadek, szokujący niemieckie społeczeństwo. Już dawno zapewne przyzwyczaiło się ono do takich incydentów, podobnie jak obywatele Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii czy Szwecji, gdzie już wcześniej dochodziło do podobnych zdarzeń, nawet w przedszkolach. Ukrywano je przed społeczeństwem. Powinno ono jednak zdawać sobie sprawę z tego, że islam to nie tylko religia, ale przede wszystkim polityczne przesłanie, które jest nierozerwalnie związane z duchowością. W islamie nie ma rozdziału sacrum od profanum. Wszystko jest sacrum. Przybliżanie islamu niemuzułmańskim uczniom na lekcjach religioznawstwa oraz ukazywanie podobieństw i różnic tej religii z judaizmem i chrześcijaństwem to tak, jakby omawiać dogmaty obu tych ostatnich religii, bez ich historycznego i społecznego kontekstu. Do polityków powinno w końcu dotrzeć, że religie nie potrzebują większości. Często to właśnie aktywna mniejszość próbuje zrekompensować swoją znikomą liczebność wzmożonym zapałem, gorliwością, pieniędzmi i politycznym oddziaływaniem. Najwyższy czas skończyć z polityczną poprawnością, multikulturalizmem oraz umizgami do arabskich potentatów naftowych i realnie spojrzeć na obecną rzeczywistość, jeśli nie chcemy mieć w Europie terroryzmu na większą skalę, niż doświadczyliśmy go do tej pory.