Czy Algierii grozi nowa fala krwawej przemocy?

Uliczne demonstracje, odbywające się od sierpnia na ulicach Mińska i innych białoruskich dużych miast, przypominają te, które miały miejsce w Algierii od lutego 2019 do marca 2020 r. Zmusiły one do ustąpienia w kwietniu 2019 r. prezydenta Abdelaziza Buteflikę, który sprawował tę funkcję przez 20 lat i miał ochotę dalej rządzić mimo podeszłego wieku i choroby. Protestów tych jednak nikt brutalnie nie tłumił, jak to ma miejsce na Białorusi, ale i sytuacja w Algierii była inna. Tam władze początkowo próbowały zastraszać demonstrantów, ale z każdym kolejnym protestem coraz więcej policjantów sympatyzowało z manifestującymi, którzy stworzyli Hirak (w miejscowym dialekcie języka arabskiego oznacza to samo, co „harakat”, czyli ruch). Jego głównym hasłem stała się walka bez przemocy i całkowita zmiana systemu władzy z wprowadzeniem rządów demokratycznych. W każdy piątek, po południowej modlitwie w meczetach, ludzie spontanicznie wychodzili na ulice, zachęcani za pośrednictwem Facebooka. Sytuacja stawała się na tyle poważna, że szef sztabu, gen. Ahmed Gaid Salah 2 kwietnia 2019 r. zmusił prezydenta do ustąpienia ze stanowiska. Po objęciu tymczasowej funkcji prezydenta przez Abdelkadera Bensalaha rozpoczęły się aresztowania ludzi z otoczenia Butefliki, co miało uspokoić nastroje społeczne, jednak protesty nie ustały. Ludność domagała się zmian systemowych, a nie roszad na stanowiskach państwowych. Doskonale rozumiano sytuację, że Bensalah jest marionetką wojskowych i służb bezpieczeństwa, podobnie jak przedtem Buteflika. Wyznaczone na lipiec 2019 r. wybory prezydenckie nie odbyły się, ponieważ nie znalazł się żaden kandydat. Jesienią po każdym piątkowym proteście do aresztów trafiały dziesiątki ludzi. Powstał Narodowy Komitet na rzecz Uwolnienia Zatrzymanych (Comité National pour la Libération des Détenus – CNLD).

Do drugiej tury wyborów stanęło 5 kandydatów – dobrze znani politycy z poprzednich lat, ministrowie i premierzy. W grudniu 2019 r. wygrał je Abdelmadżid Tebun, bliski współpracownik Butefliki. Frekwencja wynosiła ok. 40%. Wybory otwarcie zbojkotowała cała opozycja. Dwa tygodnie po wyborach zmarł gen. Ahmed Gaid Salah, protektor Tebuna. Skutek był taki, że kolejne piątkowe protesty miały spokojny przebieg. Zimą 2020 r. manifestacje poparcia dla Hiraku odbywały się w Paryżu, Marsylii, Tuluzie i Brukseli, w miastach, w których mieszka duża algierska diaspora. Piątek, 20 marca był ostatnim, dniem cotygodniowych protestów. Liderzy opozycji wezwali swoich zwolenników do zawieszenia cotygodniowych protestów i kontynuacji działalności opozycyjnej w mediach społecznościowych, aby nie przyczyniać się do rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19. W tym momencie władze poczuły się na tyle silne, że przystąpiły do działania, aresztując opozycyjnych dziennikarzy, polityków i użytkowników Internetu, aby nie dopuścić do wznowienia pokojowych protestów. We wrześniu 2020 r. sąd skazał na 3 lata więzienia Brahima Laalamiego, działacza Hiraku, a na rok więzienia byłego deputowanego Khaleda Tazagharta. Ten ostatni został oskarżony o „podżeganie do zgromadzeń”, „publikacje na portalach społecznościowych podważające porządek publiczny” oraz „nieprzestrzeganie warunków sanitarnych”. CNLD uznał te wyroki za nieprawdopodobne i niedopuszczalne. Także francuski kanał telewizyjny M6 otrzymał we wrześniu zakaz nadawania w Algierii. Zarzucono mu stronniczość i podawanie fałszywych informacji dotyczących Hiraka.

Nasuwa się pytanie, czy przemoc ze strony władz wobec przedstawicieli Hiraka i legalnej opozycji, wyeliminowania z życia społecznego dysydentów i zastraszenia uczestników protestu nie doprowadzi do radykalizacji nastrojów? Przez dwie dekady rządów prezydenta Abdelaziza Butefliki nepotyzm, korupcja i nieprzejrzysta struktura władzy hamowały rozwój kraju. Jednak pamięć przemocy, której Algierczycy doświadczyli w latach 90. w czasie wojny domowej, w której zginęło ok. 200 tys. ludzi, sprawiała, że mieszkańcy taką sytuację uznawali za lepszą, niż ponowne niepokoje, które mogłyby doprowadzić do wybuchu kolejnego konfliktu. Tymczasem w kraju wyrosło nowe pokolenie, które nie zna krwawej wojny domowej, bez pracy i perspektyw na przyszłość, poza emigracją do Europy. Jego przedstawiciele, zamknięci w domach z powodu koronawirusa, serfują w cyberprzestrzeni, poszukują instrumentów walki z reżimem i ulegają radykalizacji. Hirak pokazał ich solidarność i siłę. Najbliższa przyszłość może pokazać, czy Arabska Wiosna, która wybuchła w 2011 r., ale oszczędziła algierski reżim, nie zmiecie go 10 lat później.