16 lipca uzbrojeni napastnicy na motocyklach zaatakowali 7 wiosek rolniczego ludu Dogonów w regionie Mopti, zabijając 13 osób. Był to jeden z wielu ataków na Dogonów. Tak jak poprzednio nikt nie przyznał się do zbrojnego napadu. Nie ulega jednak wątpliwości, że napastnikami byli członkowie ludu Fulanów, zwani również Fulbejami lub Peulami. Spierać się natomiast można o motywację napastników. Czy kierowali się oni ideologią dżihadystyczną czy też napad był inspirowany innymi względami? Nie od dziś wiadomo, że zaostrza się sytuacja między osiadłymi rolnikami i półkoczowniczymi ludami pasterskimi w strefie Sahelu i Sawanny. Walka o ziemię i wodę stanowi być albo nie być różnych grup etnicznych. 40 milionowa populacja Fulanów, zamieszkująca całą strefę Sahelu i Sawanny, od Oceanu Atlantyckiego po jezioro Czad, wydaje się być niezagrożona przez ok. 300 tys. lud Dogonów, mieszkających w środkowo-południowej części Mali i przez ponad 3 mln koczowniczych Tuaregów zasiedlających pas Sahary i Sahelu. Jednak zmiany klimatyczne, a przede wszystkim demografia są czynnikami, które bezpośrednio wpływają na konflikty etniczne, źródłem których wydaje się być przede wszystkim gospodarka, a nie religia. Fulanie i Tuaregowie są muzułmanami, natomiast Dogonowie wyznają tradycyjne wierzenia, w tym kult przodków. Jednak najpierw wybuchł konflikt między Fulanami i Tuaregami. Ci ostatni w 1990 r. wzniecili kilkuletnią rewoltę w Mali. Po zawarciu porozumienia pokojowego z rządem w Bamako w 1996 r. Tuaregowie atakowali fulańskich pasterzy. Ci nie pozostali bierni. Stworzyli własne siły samoobrony, a wykorzystując liczebną przewagę, eskalowali konflikt na inne społeczności.
Dżihadystyczna rebelia, zapoczątkowana w 2011 r w północnej części Mali, doprowadziła do współpracy lub sojuszu muzułmańskich ekstremistów wywodzących się z różnych grup etnicznych: Tuaregów, Arabów, Songhajów, Fulanów i Maurów. Opanowali oni znaczne tereny północnej i środkowej części Republiki Mali zagrażając jej stolicy. Interwencja sił francuskich w połowie stycznia 2013 r. zażegnała to zagrożenie, ale dżihadyści należący do różnych ugrupowań i grup etnicznych wciąż są aktywni. Fulanie atakują wioski rolniczych społeczności w Mali, Burkina Faso i Nigerii. Ci ostatni starają się tworzyć własne oddziały samoobrony, jednakże coraz częściej padają ofiarami brutalnej przemocy. Dogonowie, uzbrojeni do niedawna w zabytkowe strzelby skałkowe, nie mieli szans z Fulanami uzbrojonymi w broń maszynową. Obecnie Dogonowie i sąsiadujący z nimi Bambarowie coraz częściej tworzą lotne brygady na motocyklach, w uzbrojeniu których znajduje się broń automatyczna i maszynowa. Tak więc po ataku jednej grupy następuje rewanż, potem zamach za rewanż, zamach za atak ... i tak nakręca się spirala przemocy. Sytuację wykorzystują islamscy ekstremiści proponujący Fulanom stworzenie wspólnego frontu dżihadu przeciwko „niewiernym”. Bez zagranicznej mediacji i podpisania wieloaspektowego porozumienia oraz międzynarodowej pomocy nie można liczyć na pokój i stabilizację sytuacji w regionie.