Tureckie media podają, iż atak wymierzony w obsługiwany przez Turcję punkt kontrolny w północno-wschodniej Syrii, do którego doszło 31 lipca, zabił co najmniej pięć osób. Według lokalnych źródeł bomby w miejscowości Tel Halaf, niedaleko miasta Ras al-Ain, tuż przy granicy z Turcją, raniły dwanaście osób. Do tej pory nikt nie przyznał się do dokonania zamachu. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka oraz Brytyjskie Obserwatorium Wojenne poinformowały natomiast, iż w zamachu życie straciło dziewięć osób, a rannych zostało co najmniej piętnaście. Do licznych ataków na tym obszarze Syrii dochodzi ostatnio regularnie. Tylko w ostatnim tygodniu lipca odnotowano ich kilka. Trzy dni wcześniej eksplozja materiałów wybuchowych umieszczonych w motocyklu zabiła dwóch cywilów, a mniej więcej w tym samym czasie doszło też do eksplozji na targu warzywnym. Turcja uważa, iż za atakami stoją kurdyjscy bojownicy walczący w szeregach organizacji Powszechne Jednostki Ochrony (Yekîneyên Parastina Gêl – YPG). Od stycznia 2019 roku w atakach zginęło około 1800 cywilów, a niemal dwa miliony Syryjczyków zostało przesiedlonych do relatywnie bezpieczniejszych obszarów oddalonych bardzie na południe od tureckiej granicy.