BOKO HARAM (ZACHODNIA CYWILIZACJA JEST ZŁEM)
Symbol Boko Haram
W 2000 r., pod wpływem żądań muzułmańskiej części społeczeństwa, władze Nigerii wprowadziły szariat w 12 północnych stanach kraju. Z tego powodu w wielu miastach doszło do krwawych rozruchów i walk ulicznych, w których do dnia dzisiejszego zginęło ponad kilka tysięcy ludzi[1]. W szerzeniu radykalnych, wahhabickich idei dominującą rolę odgrywają młodzi muzułmańscy duchowni wykształceni w Arabii Saudyjskiej oraz pracownicy organizacji charytatywnych działający w ramach Islamskiego Ruchu Nigerii. Największe zagrożenie dla bezpieczeństwa ludności i porządku publicznego stanowią samozwańczy kaznodzieje, którzy niezbyt dobrze znają Koran oraz nie mają głębszej wiedzy teologicznej, ale głosząc demagogiczne hasła, podburzają ludność do przemocy skierowanej nie tylko w stronę „niewiernych”, ale również przeciwko tym muzułmanom, którzy nie podzielają ich poglądów. Jednemu z nich, Mohammadowi Alemu przypisuje się założenie w 2000 lub 2001 r. w Maiduguri, stolicy stanu Borno, Dżama’atu Ahlis Sunna Lidda’Awati wal-Dżihad (Dżama’at Ahl al-Sunna li ad-Dawa wa al-Dżihad – Stowarzyszenia Ludności Sunnickiej na rzecz Działalności Misyjnej i Dżihadu), lepiej znanego jako Boko Haram[2], którego nazwę można przetłumaczyć: „zachodnia cywilizacja jest złem”. Należeli do niego przede wszystkim przedstawiciele ludu Kanuri. Dopiero po śmierci Alego w 2003 r. przywództwo nad wspólnotą miał objąć Ustaz Mohammad Jusuf, którego niektórzy autorzy uważają za twórcę Boko Haram, a nie Mohammada Alego. Jusuf kształcił się w małej szkole religijnej, ale potem był usuwany z meczetów za głoszenie radykalnych haseł. Wyrzucono go również ze studiów teologicznych w Medynie. Po powrocie do Nigerii osiadł w Maiduguri, gdzie nauczał, że współczesność, jej wynalazki oraz wpływy zachodnie są zakazane dla muzułmanów. Po wyjeździe imama meczetu Ahmeda ibn Tajmijji na studia do Arabii Saudyjskiej Jusuf ogłosił się jego następcą. Dzięki płomiennym kazaniom, słowom potępienia dla skorumpowanych władz i Zachodu oraz wezwaniom do świętej wojny szybko zyskał rozgłos, szczególnie wśród rozczarowanej młodzieży i biedoty, która podczas manifestacji wykrzykiwała hasło: Boko Haram. Tym samym określeniem mieszkańcy Maiduguri nazwali również zwolenników Jusufa.
Ustaz Mohammad Jusuf Źródło: http://thenationonlineng.net/ |
(dostęp: listopad 2012).
Jego grupę zasilali ochotnicy ze wszystkich warstw społecznych, począwszy od dzieci ulicy, a skończywszy na rozgoryczonych studentach i zamożnych biznesmenach. Wielu młodych ludzi uczęszczało na uniwersytet w Maiduguri, dokąd posyłały swoje dzieci elity z lat 90. Uczelnia ta słynęła z hedonizmu studentów, chętnie afiszujących się swoim bogactwem. Dzieci miejscowych notabli konkurowali o tytuł „króla kampusu”, tradycyjnie przyznawanego temu, kto wydał najwięcej pieniędzy na zabawy. Ulubionym zwyczajem był tzw. „deszcz nair”, czyli obsypywanie pieniędzmi szczególnie utalentowanego muzyka, tancerza czy pięknej dziewczyny. Ten kult bogactwa nie wszystkim się jednak podobał. Zgorszeni studenci i ich relegowani z uczelni koledzy zaczęli ciążyć ku salafickiej grupie Jusufa spotykającej się w meczecie. Wśród nich byli m.in. siostrzeniec gubernatora stanu Yobe, syn sekretarza stanu Borno, a także synowie pięciu zamożnych biznesmenów, którzy zbili fortuny na państwowych kontraktach. Wielu młodych ludzi w geście protestu spaliło swoje indeksy. Jusuf dostrzegł w tych radykałach ogromny potencjał. Jeszcze w latach 90. jeździł po kraju i nauczał. Był charyzmatycznym mówcą, który gromadził tłumy. Występował też w debatach telewizyjnych i radiowych. Na początku XXI wieku stanął na czele młodych salafitów w Maiduguri. Głosił, że każdy, kto w jakikolwiek sposób uczestniczy w demokratycznym systemie rządów jest apostatą i powinien zostać zabity przez wiernych. Źródłem wszelkiej korupcji miała być chrześcijańska edukacja narzucona przez brytyjskich kolonizatorów. Pod wpływem idei głoszonych przez Jusufa niemal z dnia na dzień zmieniła się mentalność ludzi, zwłaszcza w nadgranicznych wioskach. Kobiety były w awangardzie tych przemian. Nagle zaczęły się całkowicie zakrywać, szkoły opustoszały, a książki palono.
Główną ideą głoszoną przez założyciela ruchu było obalenie rządu i narzucenie dosłownej interpretacji Koranu, odrzucenie zachodniego systemu szkolnictwa jako niszczącego wiarę w jednego Boga i przyjęcie jedynej słusznej prawdy, że sprawcą wszystkich zjawisk i rzeczy jest Bóg. Jednocześnie Jusuf przygotowywał swoich uczniów do konfliktu. Wśród jego pierwszych współpracowników było wielu ideologów gotowych rozpętać kampanię przemocy przeciw państwu, niewinnym cywilom i wszystkim „niewiernym”. W 2003 r. wymieniony wyżej Muhammad Ali wyprowadził do buszu grupę ok. 200 kobiet i mężczyzn, by zapoczątkować nowe islamskie społeczeństwo. Jako siedzibę wybrano teren przy granicy z Nigrem, w pobliżu miejscowości Kanamma, w stanie Yobe. Chcieli zbudować utopijne państwo, jednak szybko popadli w konflikt z miejscową ludnością. Budowali umocnienia, atakowali posterunki policji. Siły bezpieczeństwa w końcu otoczyły osadę i po krótkim oblężeniu ją zniszczyły. Nieliczni jej mieszkańcy uciekli i przekroczyli granicę z Nigrem albo wrócili do Maiduguri. Wydarzeniami zainteresowały się światowe media, ponieważ członkowie grupy Alego nazywali siebie „nigeryjskimi talibami”. Jusuf nie dołączył jednak do powstańców w Kanammie, ale udał się do Arabii Saudyjskiej, skąd wrócił po roku. Podczas pobytu w królestwie Saudów miał zyskać przyjaźń i poparcie wahhabickich uczonych. Przy meczecie Ibn Tajmijji, położonym niedaleko dworca, za saudyjskie pieniądze wybudował siedzibę organizacji. Lokalizacja w samym centrum Maiduguri okazała się kluczowa. Stwarzała więcej okazji do rekrutowania ochotników oraz zdobywania funduszy. W tym samym czasie liczba ludności w mieście zaczęła szybko rosnąć wskutek suszy, która pustoszyła północne tereny stanu Borno. Pod koniec 2008 r. grupa była już sformalizowana, tworząc równoległą społeczność. Miała własne instytucje, radę oraz siły porządkowe. Oferowała podstawowy system opieki społecznej, pracę na ziemi zakupionej przez Jusufa w stanie Bauczi i mikrokredyty. Wielu kupowało za nie motocykle, by pracować jako taksówkarze (asachaba). Boko Haram, urządzało także śluby między swoimi sympatykami, na które nie byłoby ich stać w normalnych warunkach. Jusuf swobodnie poruszał się między wszystkimi warstwami społecznymi Maiduguri, będącego od dawna silnym ośrodkiem handlu na styku granic Nigerii, Nigru, Czadu i Kamerunu,. Na przemycanej ropie naftowej, nawozach i paliwach wyrosło wiele fortun, którymi chętnie dzielono się z Jusufem. Miał on również cieszyć się poparciem gubernatora stanu Alego Modu Szerifa, czemu ten ostatni później zaprzeczał[3].
W lutym 2009 r. członkowie Boko Haram udali się licznie na pogrzeb „brata”. Długi konwój motocyklistów został zatrzymany przez policję za brak kasków[4]. Doszło do słownych utarczek i przepychanek, które zamieniły się w strzelaninę. Kilka osób z pogrzebowego konduktu zostało zabitych. W następnych tygodniach Jusuf wygłosił kilka płomiennych przemówień nagranych i rozprowadzanych na taśmach i płytach DVD. Wzywał do dżihadu. Władze stanowe kazały otoczyć grupę bojowników w meczecie Ibn Tajmijji, jednak udało im się uciec. Przez kolejne cztery dni bojówki grasowały po ulicach Maiduguri, zabijając policjantów, żołnierzy i podrzynając gardła zwykłym obywatelom. Zginęło ok. 500 ludzi. Z pomocą wojska udało się odzyskać kontrolę nad miastem i ująć Jusufa. Armia przesłuchała go w obecności dziennikarzy, a potem przekazała policji. Po krótkim czasie już nie żył. Policjanci twierdzili, że został zastrzelony podczas próby ucieczki. Nikt w to jednak nie uwierzył. Ciało wystawiono na widok publiczny, by dziennikarze mogli zrobić zdjęcia. Władze ogłosiły, że ruch Boko Haram został zniszczony raz na zawsze. Jednak uliczne walki przeniosły się z Maiduguri nie tylko na cały stan, ale także na sąsiednie Yobe, Bauchi i Kano. Niepokoje rozpoczęły się 26 lipca 2009 r., gdy bojówka Boko Haram zaatakowała posterunek policji w mieście Bauchi. Następnie islamscy ekstremiści dokonali brutalnych ataków w innych miastach północnej Nigerii. Celem napaści były komisariaty policji, więzienia, budynki rządowe, obiekty należące do administracji lokalnej oraz kościoły. Nastąpiła eskalacja konfliktu pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami. W wyniku ataków Boko Haram zginęło ponad 700 osób, a wiele rodzin porzuciło swój dobytek i uciekło z domów. Rząd skierował siły wojskowe do pacyfikacji ekstremistów i ochrony ludności.
Po śmierci Jusufa organizacja wypowiedziała wojnę całemu narodowi i zapowiedziała przeprowadzenie zamachów bombowych oraz islamizację Nigerii. W oświadczeniu wydanym przez organizację można było przeczytać:
Po pierwsze: Boko Haram w żadnym wypadku, wbrew powszechnie panującej opinii, którą propagują media kierowane przez niewiernych, nie oznacza „zachodnia edukacja jest grzechem”. Boko Haram w zasadzie oznacza – „zachodnia cywilizacja jest zakazana”. Różnica jest taka, że podczas gdy pierwszy termin sugeruje, że jesteśmy przeciwni zachodnim (europejskim) wzorcom edukacji, co nie jest prawdą, drugi podkreśla supremację kultury islamskiej (nie edukacji). W tym przypadku mówimy o zachodnich wzorcach życia, na które składają się: ukonstytuowanie praw i przywilejów kobiet, idea homoseksualizmu, sankcje za przewinienia takie jak handel narkotykami, demokracja wielopartyjna w takim kraju, jak Nigeria, w którym przeważającą część stanowią muzułmanie, prostytucja, spożywanie alkoholu i wiele innych, które stoją w opozycji do cywilizacji islamskiej. Po drugie: Boko Haram jest rewolucją islamską, której wpływ nie ogranicza się jedynie do północnej Nigerii, w rzeczywistości posiadamy wpływy we wszystkich 36 stanach w Nigerii, a Boko Haram jest w istocie jedynie wersją Al-Kaidy, z którą się sprzymierzamy i którą szanujemy. Wspieramy Osamę bin Ladena, którego rozkazy będziemy wykonywać do czasu islamizacji całego kraju, zgodnie z życzeniem Allaha. Po trzecie: Mohammed Yusuf nie zginął na marne. Jest męczennikiem, a jego idee będą wieczne. Po czwarte: Boko Haram stracił ponad 1000 członków (męczenników), którzy zostali zabici przez podłą armię i policję Nigerii, pochodzącą głównie z południowych stanów. Prowincje z południa, szczególnie takie wylęgarnie niewiernych jak Joruba, Igbo, Ijaw staną się naszymi natychmiastowymi celami. Po piąte: zamordowanie naszego lidera w sposób bezduszny, podły i podstępny w żadnym wypadku nas nie odstraszy. Wszyscy, którzy zmarli, zginęli w służbie Allahowi.
Oświadczeniu towarzyszyła także lista żądań i celów:
Zapoczątkowaliśmy dżihad w Nigerii, którego nie powstrzyma żadna siła na ziemi. Naszym celem jest islamizacja kraju i zapewnienie rządów większości muzułmańskiej. Damy Nigerii nauczkę. Bolesną nauczkę.
Od sierpnia rozpoczniemy serię ataków bombowych, tak w południowych, jak i w północnych miastach Nigerii, zaczynając od Lagosu, Ibadanu, miasta Enugu i Portu Harcourt. Nie zaprzestaniemy, dopóki nie zostanie ustanowiony szariat, a cywilizacja zachodnia nie zostanie wyparta z Nigerii. Nie poprzestaniemy, dopóki te siedliska zła nie zostaną zrównane z ziemią.
Sprawimy, że kraj będzie nieokiełznany, zabijemy i wyeliminujemy wszelkich nieodpowiedzialnych liderów politycznych bez względu na ich przynależność partyjną, zgładzimy wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się rządom prawa szariatu w Nigerii oraz dopilnujemy, żeby niewierni ponieśli zasłużoną karę.
Przysięgamy zarówno zachodniej, jak i południowej Nigerii, że nadchodzi czas przykry. Skupimy się na tych terenach, które są ostoją Imperium Szatana i które sponsorowały lub zachęcały przybycie zachodniej cywilizacji do Nigerii.
Wzywamy wszystkich mieszkańców północnych stanów, aby opuścili tonący okręt: partii rządzących Nigerią, korupcji, braku odpowiedzialności oraz żeby przyłączyli się do nas i wspomagali nas w trudach tworzenia społeczeństwa islamskiego, które będzie wolne od korupcji i sodomii, w którym będzie zagwarantowane bezpieczeństwo, i pod którego rządami zapanuje pokój.
Albo jesteście z Nami, albo przeciwko Nam!
Deklarację podpisał Sanni Umaru, lider Boko Haram.
Dla Boko Haram idea Sułtanatu Sokoto[5] jest wciąż żywa i dla niej są gotowi stosować przemoc w imię dżihadu, na wzór XIX-wiecznych bojowników za wiarę. Wśród nigeryjskich muzułmanów radykalne idee religijne zawsze miały wielu zwolenników. Propagowane hasła walki z niewiernymi i próby obalenia rządu padały na podatny grunt. Już na początku lat 60. XX w. Mohammad Marwa ogłosił dżihad przeciwko władzom stanowym w Kano, za co w 1962 r. został wygnany przez gubernatora (emira). Później, w zmieniających się warunkach politycznych Nigerii był wielokrotnie na przemian więziony i zwalniany przez kolejne ekipy rządzące. Zyskał przydomek „Maitatsine” („Złorzeczący”) z powodu często powtarzanej w kazaniach i niepoprawnie wymawianej obelgi Allah ya tsine maka (jęz. hausa) – Niech Bóg pozbawi ciebie swego błogosławieństwa. Maitatsine występował przeciwko wszelkim przejawom nowoczesności, a zwłaszcza potępiał przyspieszoną westernizację Nigerii. Noszenie strojów europejskich, zegarków i poruszanie się samochodami uważał za przejawy pogaństwa[6]. Nieprzestrzeganie tych zasad miało stanowić dostateczny powód do ogłoszenia świętej wojny. Jej przywódca uznał się w końcu za proroka i mahdiego (mesjasza). Zmodyfikował tekst szahady (muzułmańskigo wyznania wiary), zastępując imię Proroka swoim własnym, a także zmienił kierunek modlitwy (kibla)[7].
Wokół charyzmatycznej postaci Mohammada Marwy skupiły się tysiące uczniów gotowych poświęcić życie za swego mistrza. Nosili oni specjalne, wytatuowane na ciele znaki rozpoznawcze, które ułatwiały ich identyfikację i doprowadziły potem do okrutnych odwetowych samosądów. Byli prawdziwymi fanatykami, którzy otoczeni w dzielnicy Kano – Yan Awaki – i uzbrojeni w łuki oraz innego rodzaju broń własnoręcznej produkcji, zmusili oddziały policji do wycofania się, a potem bez strachu stawiali opór regularnej armii. Krwawe represje pociągnęły za sobą tysiące ofiar. Dzielnicę służącą Maitasine za bazę jego ruchu całkowicie zburzono przy użyciu moździerzy i buldożerów. Ściganie zwolenników ruchu trwało do kwietnia 1981 r. Marwa został zabity, jego ciało spalono, a prochy rozsypano, po to, aby jego zwolennicy nie mogli obwołać go męczennikiem, a grób nie stał się nowym ośrodkiem kultu[8].
Zwolennicy Maitatsine wierzyli, że śmierć poniesiona w ogłoszonym przez ich przywódcę dżihadzie poprowadzi do sukcesu ich bliskich, a im samym zapewni pobyt w raju. Wierzyli także w cudowne moce ich nauczyciela i uważali go za człowieka wybranego przez Boga. Świętą wojnę w Kano porównywano z rewolucją islamską w Iranie lub zajęciem meczetu w Mekce[9]. Wydarzenia te były również protestem przeciwko wprowadzeniu zachodniego modelu życia, który doprowadził do rozwarstwienia mieszkańców Nigerii i wyrzucenia części ludzi na margines społeczny na skutek przyspieszenia rozwoju gospodarczego spowodowanego wysokimi dochodami ze sprzedaży ropy naftowej. Nie odnajdując się w nowej sytuacji i będąc niezdolnymi do rozwiązywania nierówności społecznych, pozostawali oni pod wpływem nie do końca sprecyzowanych idei odnowy islamu. Ruch Maitatsine w Kano został krwawo stłumiony, a ci jego zwolennicy, którym udało się przeżyć, rozproszyli się po całej Nigerii. W 1983 r. dali o sobie znać w Maiduguri, a na początku 1985 r. w miejscowości Dżimeta-Jola na Wyżynie Bauchi. W obu przypadkach doszło do rozlewu krwi. I tym razem podkreślano ekonomiczne podłoże niepokojów religijnych. Wyrażano opinię, że ludzie, którzy nie potrafili się odnaleźć w przeobrażającej się Nigerii, zjednoczyli się na marginesie postępowego życia w kraju. Przejmując władzę w niektórych miastach północnej Nigerii, ustanowili własne zasady moralne. Odrzucili wszelkie przejawy postępu i nakazywali to samo innym muzułmanom.
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/ Nigeria (dostęp: listopad 2012). |
W ten sam nurt wpisuje się ruch Boko Haram, jednak bardziej akcentuje on hasła religijne, a walka z niewiernymi jest jego głównym celem. W styczniu 2010 r. miała miejsce kolejna fala przemocy. Tym razem miała ona miejsce w środkowo-nigeryjskim mieście Jos[10]. Leży ono na styku zamieszkiwanej przez społeczność muzułmańską północy z chrześcijańskim południem Nigerii i od 2001 r. regularnie dochodzi tam do zamieszek. Przyczyną styczniowych rozruchów było podpalenie przez ludność muzułmańską chrześcijańskiego kościoła wypełnionego wiernymi zebranymi na modlitwie. To wydarzenie zapoczątkowało całą serię ataków, w których wyniku zginęły setki osób, a jeszcze więcej zostało rannych. W obawie o swoje życie z miasta uciekło kilka tysięcy mieszkańców. W marcu muzułmańscy Fulanie zaatakowali cztery wioski położone wokół Jos. Najpierw ostrzelali wsie z karabinów maszynowych, a potem użyli maczet. Zginęło około 500 osób. Muzułmańskim radykałom chodzi o zdominowanie regionów, w których większość obecnie stanowią chrześcijanie.
W czerwcu 2010 r. nowy przywódca Boko Haram Abu Bakr (Abubakar) Szekau nagrał na wideo swoje orędzie. Ekstremista stwierdził m.in.: Nasza wojna się nie skończyła, ona się nawet na dobre nie zaczęła. Policja była przekonana, że Abu Bakr został zastrzelony podczas rebelii w Maiduguri. Teraz groził zemstą, wychwalał Osamę bin Ladena i innych dowódców Al-Kaidy. We wrześniu 2010 r. na Al-Andalus – portalu internetowym Tanzim al-Kaida bi Bilad al-Maghrib al-Islami (Organizacji Al-Kaidy w Krajach Islamskiego Maghrebu – OAKIM) wygłosił on mowę z okazji zakończenia ramadanu, w której pozdrowił przywódców Al-Kaidy, jej odłamów w Iraku, Jemenie i Maghrebie oraz somalijskiej organizacji Harakat asz-Szabab al-Mudżahidin (Ruch Młodych Mudzahedinów). Zapowiedział też wspólną walkę muzułmanów na świecie. Pod przywództwem Szekaua grupa zaczęła atakować posterunki policji i zdobywać broń. Wysokich rangą dowódców i lokalnych polityków zabijano w ich domach, często na oczach rodzin. Władze zaapelowały do tradycyjnych przywódców religijnych o ujawnienie nazwisk członków organizacji. Tych następnie zabijano, a ich majątek przekazywano w nagrodę informatorom. Ekstremiści odpowiadali zabójstwami zdrajców i rabunkiem ich mienia. W lipcu przed komisariatami policji w Borno nastąpiła seria eksplozji ładunków wybuchowych. Władze wyznaczyły nagrodę za informacje o nowym przywódcy ruchu. Członkowie organizacji zagrozili więc, że zabiją każdego, kto będzie donosił policji. We wrześniu 2010 r. napadli na więzienie w Bauchi, skąd uwolnili 700 więźniów, w tym prawie 200 młodych radykałów. W Borno i w sąsiednim stanie Bauchi zaczęli ginąć policjanci, oficerowie wojska, mułłowie, którzy w swoich kazaniach potępiali Boko Haram, a także ci, którzy w procesach sądowych zeznawali przeciwko pojmanym radykałom. Większości zamachów dokonywali zamaskowani napastnicy na motocyklach. W odpowiedzi władze Bauchi i Borno ogłosiły zakaz poruszania się tymi pojazdami od zmierzchu do świtu. Jednocześnie wzmocniono siły wojskowe, które przeprowadziły obławę na ekstremistów (krypt. „Pyton”). Aresztowano setki osób.
Mimo podjętych przez władze środków, przemoc nie ustała. Do serii krwawych zamachów na kościoły doszło w Jos i Maiduguri w Wigilię Bożego Narodzenia 2010 r. Zginęło w nich ponad 30 osób. Pod koniec stycznia 2011 r. miały miejsce porachunki pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami w mieście Tafawa Balewa w północnej Nigerii, które w kwietniu 2011 r. W radykalizacji ludności muzułmańskiej istotną rolę odegrały aktywne w północnej Nigerii: saudyjska fundacja Al-Muntada al-Islami Trust i OAKIM. Pod ich wpływem członkowie Boko Haram walczą z teorią ewolucji i chcą zakazać „błędnych hipotez”, takich jak kulistość ziemi czy powstawanie deszczu z pary wodnej, wszystkie zjawiska bowiem zachodzą za sprawą woli boskiej. Eskalacja przemocy stosowanej przez Boko Haram, wzrost liczby członków organizacji oraz wpływów w środowiskach muzułmańskich przyczyniły się do jej podziału na trzy frakcje. Pierwsza, umiarkowana grupa, sprzeciwiała się przemocy. Druga opowiadała się za porozumieniem z władzami na wzór umów zawartych z różnymi ugrupowaniami bojowników w 2009 r. Frakcja trzecia, radykalna, odmawiała negocjacji, opowiadała się za stosowaniem przemocy i współpracą z OAKIM i somalijskim Harakat asz-Szabab al-Mudżahidin. W maju 2011 r. Boko Haram porwała dwóch inżynierów w Sokoto: Brytyjczyka Christophera McManusa i Włocha Franco Lamolinara. Obaj pozostawali w rękach porywaczy do końca 2011 r. (porwania obcokrajowców są częste na naftowym południu Nigerii, na północy natomiast stanowiły rzadkość).
W dniu 6 czerwca 2011 r. bojownik Boko Haram przeprowadził atak na kwaterę główną policji w Abudży. Był to pierwszy zamach samobójczy w Nigerii, w którym użyto samochodu pułapki. Atak był reakcją na pobyt szefa nigeryjskiej policji w Maiduguri, który nawoływał do likwidacji ugrupowania, i odpowiedzią na rzekomą dyskryminację muzułmanów w północnej Nigerii, a także na zwycięstwo chrześcijańskiego kandydata w wyborach prezydenckich. Organizacja wielokrotnie groziła zamachami w stolicy kraju. Ekstremiści planowali również przeprowadzenie zamachu 29 maja 2011 r., w dniu zaprzysiężenia głowy państwa. Udało się im jedynie zdetonować ładunek wybuchowy w miejscowości Zuba na przedmieściach stolicy. Boko Haram przypisano też przeprowadzenie zamachu w pobliżu koszar wojskowych w stolicy.
W czerwcu 2011 r. ekstremiści z Boko Haram dokonali zamachu w Maiduguri. W pobliże miejscowego baru podjechało dwóch motocyklistów, którzy rzucili paczki z materiałem wybuchowymi. W wyniku ataku zginęło 25 osób, a około 30 zostało rannych. Wśród ofiar większość stanowili policjanci, którzy byli celem ataku. Dziesięć dni wcześniej potężna bomba wybuchła przed główną siedzibą policji w Abudży. W czerwcu Mohammad Manga przyjechał do Maiduguri samochodem wypełnionym materiałami wybuchowymi. Ładunek przygotowała OAKIM. Manga podjechał pod główny posterunek policji, gdzie był największy tłum, po czym zdetonował bombę. Zginęło 5 osób, a ok. stu zostało rannych. Rzecznik Boko Haram oświadczył, że Manga zostawił żonie i piątce dzieci pokaźny majątek. Na wysłanej dziennikarzom fotografii uśmiechnięty samobójca wsiadał do samochodu z karabinkiem AK-47. Rzecznik organizacji stwierdził: Był spokojny i w ogóle nie okazywał lęku. Wszyscy mu zazdrościli, bo każdy chciałby zdobyć przepustkę do raju. Organizacja powtórzyła groźby, że będzie toczyć walkę, aż do wprowadzenia szariatu w całej Nigerii i ustanowienia islamu religią państwową. W dniu 26 sierpnia tego samego roku wybuch bomby umieszczonej w samochodzie zaparkowanym przy siedzibie ONZ w stolicy kraju zabił 23 osoby, a ponad 80 ranił. W listopadzie Boko Haram dokonała serii zamachów w Damaturu w północno-wschodniej Nigerii. W ataku zostały zniszczone posterunki policji, kościoły i meczety. Zabito około 100 osób. Przedstawiciel Boko Haram, używający pseudonimu Abu Kaka, w wywiadzie dla gazety „The Daily Trust” powiedział, że przygotowywane są kolejne zamachy. Stwierdził: Będziemy kontynuować atakowanie formacji rządu federalnego, aż siły bezpieczeństwa zaprzestaną swoich ekscesów wobec naszych członków i cywilów. Deklarację tę ogłoszono po przekazanej przez obrońców praw człowieka informacji, że żołnierze pobili i zabili cywilów podczas poszukiwań członków Boko Haram.
Obszar największej aktywności Boko Haram Źródło: http://www.nctc.gov/site/ |
(dostęp: listopad 2012).
Kolejna seria zamachów nastąpiła w okresie Świąt Bożego Narodzenia 2011 r. Najpierw, 24 grudnia, w różnych miastach północno-wschodniej części kraju zginęło około 50 osób. Następnego dnia w Madalli na przedmieściach Abudży eksplodowała bomba w kościele św. Teresy. Zginęło 35 osób, a 52 zostały ranne. Kolejne ładunki eksplodowały kilka godzin później przy kościołach w miastach Gadaka i Jos oraz przy posterunku policji w Damaturu. Doszło również do walk ekstremistów z wojskiem, w których zginęło ponad 70 osób. W zaatakowanym tego dnia stanie Yobe zginęło co najmniej 50 osób. W mieście Maiduguri, stolicy sąsiedniego stanu Borno, zostały zniszczone trzy kościoły, które obrzucono ładunkami wybuchowymi. W 2011 r. Boko Haram zabiła 510 osób. W związku z panującą sytuacją 31 grudnia 2011 r. prezydent Nigerii Goodluck Jonathan ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego w północno-wschodniej części kraju (stany: Borno, Niger, Plateau i Yobe) i zamknięcie granic z sąsiednimi państwami w tym regionie. Stan wyjątkowy pozwolił siłom bezpieczeństwa na aresztowanie podejrzanych i prowadzenie przeszukań bez nakazu sądowego. Jeszcze w połowie 2009 r. władze nigeryjskie uważały, że udało się rozbić struktury Boko Haram. Jednak grupa szybko zreorganizowała się, ciesząc się napływem licznych nowych członków, jak nigdy poprzednio. Członków rekrutowali się teraz spośród żyjącej w biedzie i pozbawionej szans oraz perspektyw młodzieży, która jest podatna na religijną indoktrynację i fanatyczną ideologię. Jej przedstawiciele dają namówić się do samobójczych ataków, wierząc w lepsze życie, jakie otrzymają w nagrodę za męczeńską śmierć. Wzrosła nie tylko liczba zamachów na chrześcijan, ale pojawiło się nowoczesne uzbrojenie. Łuki i maczety zastąpiła broń maszynowa, bomby i granaty. Wskazuje to na powiązania ekstremistów z przedstawicielami władz i wojskowymi. Między innymi w listopadzie 2011 r. aresztowano nigeryjskiego senatora, oskarżonego o kontakty z Boko Haram.
Jak można było się spodziewać, wprowadzenie stanu wyjątkowego 31 grudnia 2011 r. nic nie dało, ponieważ przemoc nasiliła się w innych stanach regionu. Na początku stycznia 2012 r. ostrzelany został kościół w stanie Gombe. Zginęło 6 osób, a rannych było co najmniej 10. Następnie zaatakowano ratusz w Mubi, zabijając co najmniej 20 osób. W tym samym miesiącu islamiści przypuścili atak na kościół w Yola, stolicy stanu Adamawa, zabijając ok 30 chrześcijan. 20 stycznia zorganizowali również serię ataków w Kano, największym mieście w północnej Nigerii (ponad 10 mln mieszkańców). Ładunki rzucali młodzi ludzie na motocyklach. Bomby wybuchały przed komisariatami policji i biurami imigracyjnymi. Miał miejsce także atak samobójczy. Zginęło około 180 osób, w większości cywili. Po tym zdarzeniu policja aresztowała w Kano ok. 200 osób, w większości obywateli Czadu. W wydanym oświadczeniu Abubakar Szekau stwierdził: Zaatakowaliśmy komisariaty, bo członkowie naszej organizacji są zatrzymywani i torturowani. Zatrzymane zostały też nasze kobiety i dzieci. Jako powód ataku podał: przeprowadzenie przez żołnierzy ataków na szkoły islamskie w Maiduguri na północy i zbezczeszczenie Koranu. Szekau oskarżył władze o zabicie cywilów 20 stycznia: Gdy zakończyliśmy walkę, na miejscu zostali policjanci i zaczęli zabijać cywilów, a następnie twierdzili, że to my jesteśmy winni. Nie walczymy z cywilami, lecz z siłami bezpieczeństwa. Zabijamy tylko żołnierzy, policjantów i ich współpracowników. Dwa dni później islamscy ekstremiści zdetonowali ładunki wybuchowe w dwóch kościołach w stanie Bauchi. Tylko w styczniu 2012 r. Boko Haram przeprowadziła kilkadziesiąt zamachów. W rozmowie z dziennikarzem gazety The Guardian rzecznik ugrupowania, Abu Kaka, zapowiedział, że jego organizacja nie przerwie działalności zbrojnej, aż do wprowadzenia w Nigerii szariatu. Podkreślił, że Boko Haram rozważy przystąpienie do negocjacji pokojowych jedynie w przypadku podjęcia przez rząd działań zgodnych z nakazami Allaha, a także po uwolnieniu z więzień członków organizacji. Była to pierwsza wypowiedź rzecznika Boko Haram dla prasy zachodniej. Podkreślił w niej, że członkowie organizacji są duchowymi naśladowcami Al-Kaidy. Dodał, że przedstawiciele jego organizacji, w tym najwyższe kierownictwo, spotykali się z członkami Al-Kaidy podczas wizyt w Arabii Saudyjskiej, gdzie byli szkoleni i skąd otrzymywali fundusze. Powiedział również, że w ostatnim czasie do ugrupowania przyłączyli się nowi członkowie z Czadu, Kamerunu i Nigru. Abu Kaka poruszył także kwestię funkcjonowania społeczności chrześcijańskiej w Nigerii i zapewnił, że po wprowadzeniu w kraju szariatu, prawa tej grupy społecznej będą uwzględnione, gdyż jest to zgodne z naukami proroka Muhammada. Podkreślił również, że jego ugrupowanie nie domaga się władzy w kraju, a jedynie wprowadzenia prawych rządów.
W lutym 2012 r. uzbrojeni członkowie Boko Haram, wtargnęli na targ Baga w centrum Maiduguri, strzelając do zgromadzonych tam ludzi. Zginęło co najmniej 30 osób, w tym kobiety i dzieci. Siły bezpieczeństwa zastrzeliły 8 napastników. W tym samym miesiącu dwóch mężczyzn otworzyło ogień do modlących się w meczecie w Kano. Zabitych zostało 5 osób. Zaatakowano także więzienie i komisariat w mieście Gombe. Brytyjskim siłom specjalnym nie udało się odbić dwóch zakładników porwanym w maju 2011 r. w Sokoto. Brytyjczyk Christopher McManus i Włoch Franco Lamolinara zginęli podczas próby ich uwolnienia. Niepowodzeniem zakończyła się również próba uwolnienia obywatela Niemiec Edgara Fritza Raupacha pracującego w północnej Nigerii na zlecenie firmy budowlanej Bilfinger Berger. W styczniu został uprowadzony w Kano. W marcu 2012 r. OAKIM wyemitowała film, w którym Niemiec zwraca się z prośbą do rządu swojego państwa o podjęcie działań mających na celu jego uwolnienie. Raupach powiedział, że zostanie uwolniony, jeśli niemieckie władze wypuszczą z więzień osadzone w nich muzułmanki. W maju zginął podczas próby odbicia.
W dniu 11 marca 2012 r. ponad 10 osób straciło życie w samobójczym zamachu, do jakiego doszło przed kościołem w Jos. 15 marca 2012 r. poinformowano, że rząd Nigerii rozpoczął, po raz pierwszy w historii, rozmowy z Boko Haram,, które prowadzone były przez pośredników, przy czym organizację reprezentował jej szef Abubakar Szekau. Nie powstrzymało to jednak kolejnych zamachów. W Święta Wielkanocne zginęło ponad 60 chrześcijan podczas ataków na kościoły w różnych miastach północnej i środkowej Nigerii. Kolejnych 20 osób zostało zastrzelonych podczas ataku na kampus uniwersytecki w Kano. Napastnicy otworzyli ogień do wiernych obecnych na mszy. W czerwcu zamachowiec – samobójca wjechał samochodem wypełnionym materiałami wybuchowymi w kościół na przedmieściach Bauchi. Zginęło 15 osób, a 40 zostało rannych. Do końca czerwca odnotowano jeszcze kilkanaście ataków na kościoły, w których zginęło ponad 100 osób. Po zamachach z 17 czerwca, w których zginęło 21 osób, a kolejnych 31 podczas wymiany ognia z wycofującymi się napastnikami, rzecznik Abu Kaka powiedział: Allah dał nam zwycięstwo w atakach na kościoły w Kadunie i Zarii, które spowodowały śmierć wielu chrześcijan i członków sił bezpieczeństwa. W lipcu terroryści podłożyli ładunki wybuchowe przed klubem nocnym w stolicy kraju – Abudży. Najpierw zdetonowano bombę niewielkiej mocy. Druga, znacznie silniejsza, z opóźnionym zapłonem, miała eksplodować, gdy na miejscu pierwszej pojawiły się służby policyjne i ratunkowe. Okazała się jednak niewypałem. We wrześniu 2012 r. pojawiły się informacje, że wojsko nigeryjskie najprawdopodobniej zastrzeliło rzecznika Boko Haram Abu Kakę. Poinformowano również, że od stycznia do września 2012 r. w zamachach i walkach z Boko Haram zginęło ponad 680 osób. Jednak od 2009 r. mogło być już ok. 3 tys. ofiar. W nocy z 1 na 2 października terroryści weszli do akademika Politechniki Federalnej w Mubi w stanie Adamawa. Zabijali maczetami i z broni palnej osoby według przygotowanej wcześniej listy. Zginęło co najmniej 27 studentów. Do końca 2012 r. roku głównym celem ataków Boko Haram pozostawały kościoły różnych chrześcijańskich wyznań, ale były to również posterunki policji i komisariaty. Abubakar Szekau w opublikowanym w Internecie 39-minutowym nagraniu wezwał do podjęcia globalnego dżihadu. Jako szczególnie ważne cele wskazał infrastrukturę USA, Wielkiej Brytanii oraz Izraela. Nowością tego wystąpienia było skoncentrowanie się przywódcy Boko Haram na społeczności międzynarodowej. Dotychczas organizacja była postrzegana jako grupa afrykańska. Szekau zadeklarował solidarność ze wszystkimi ugrupowaniami islamskimi prowadzącymi na świecie świętą wojnę z niewiernymi. Szekau złożył życzenia islamskim bojownikom z Sahary, Mali, Somalii, Libii, Afganistanu, Pakistanu, Iraku Jemenu i Palestyny. Podkreślił, że światowy dżihad nie zakończył się wraz ze śmiercią Osamy bin Ladena. Wskazywano wówczas to nagranie jako argument przemawiający za przyłączeniem się Boko Haram do międzynarodowej sieci terrorystycznej, wyrażając szczególne zainteresowanie ścisłą współpracą z OAKIM, której bazy znajdowały się m.in. w Mali.
Abu Bakar Szekau Źródło: https://en.wikipedia. |
(dostęp: listopad 2012).
W styczniu 2013 r. 18 osób zginęło, gdy ekstremiści otworzyli ogień do handlujących mięsem na targu w Damboa. Ofiarami byli głównie miejscowi myśliwi. Na początku 2013 r. celem islamskich terrorystów byli również cudzoziemcy i pracownicy służby zdrowia, szczepiący ludność przeciwko polio[11]. W dniu 8 lutego dziewięciu z nich zostało zastrzelonych w Kano, gdy wydawali mieszkańcom szczepionki. Napastnicy podjechali taksówkami do dwóch punktów medycznych w mieście i otworzyli ogień do pracowników. Następnego dnia w mieście Potiskum zabili trzech lekarzy z Korei Północnej. Terroryści wtargnęli do budynku, w którym mieszkali wraz z rodzinami. Dwóm lekarzom poderżnęli gardła, a jednemu odcięli głowę. Koreańczycy nie mieli ochrony, a po mieście poruszali się bez eskorty. W nocy z 16 na 17 lutego ekstremiści zaatakowali więzienie i posterunek policji w Jamare (stan Bauchi). Kiedy zostali odparci, napadli na bazę libańskiej firmy Setraco, budującej tam drogę. Uprowadzili siedmioro cudzoziemców: Brytyjczyka, Włocha, Greka i czworo Libańczyków, w tym dwie kobiety. Do porwania przyznała się Dżama’atu Ansarul Muslimina fi Biladis Sudan (Dżama’at Ansar al-Muslimin fi Bilad as-Sudan – Grupa Obrońców Muzułmanów w Krainie Czarnych). Uważa się, organizacja powstała w styczniu 2012 r., po ataku Boko Haram na Kano, w którym zginęło co najmniej 180 osób, głownie niewinnych muzułmanów. Prawdopodobnie jedną z przyczyn utworzenia nowej organizacji było niezadowolenie z przywództwa sprawowanego przez Abubakara Szekau. Po raz pierwszy było o niej głośno w czerwcu 2012 r., kiedy jej przywódca Khalid al-Barnawi alias Abu Ussamata al-Ansary (wcześniej jeden z działaczy Boko Haram), na filmie opublikowanym w Internecie ślubował atakować ludzi Zachodu w obronie muzułmanów na całym świecie. 26 listopada 2012 r. bojownicy Al-Barnawiego zaatakowali kwaterę główną nigeryjskiej jednostki policji skierowanej do walki z napadami, uwalniając przetrzymywanych tam terrorystów. W dniu 19 grudniu tego samego roku porwali obywatela Francji François Collompa, rzekomo za wprowadzenie przez Paryż zakazu noszenia chust w miejscach publicznych. Został on uwolniony w listopadzie następnego roku. 19 lutego 2013 r. Dżama’atu Ansarul Muslimina fi Biladis Sudan uprowadziła w północnym Kamerunie pracownika francuskiego koncernu gazowego GDF Suez i jego sześcioosobową rodzinę, w tym czworo dzieci. Wracali oni ze zwiedzania parku narodowego. W nagraniu wideo, przedstawiającym siedmioro francuskich obywateli, które pojawiło się na YouTube, jeden z uprowadzonych mężczyzn stwierdził, że zostali porwani przez Boko Haram, mającą bazę w Nigerii. Porywacze domagali się uwolnienia islamskich bojowników więzionych w Nigerii i Kamerunie. Jeden z porywaczy oświadczył, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, zabiją zakładników. Francuzi zostali uwolnieni dwa miesiące później. Nie wiadomo dokładnie, jak doszło do zwolnienia zakładników, którzy zostali przekazani przedstawicielom władz Kamerunu na pograniczu nigeryjsko-kameruńskim. Władze francuskie zapewniały, że nie zgodziły się zapłacić żadnego okupu. Z późniejszego poufnego raportu wydanego przez nigeryjski rząd, wynikało, że Paryż zapłacił okup w wysokości 3,15 mln USD.
W marcu 2013 r. terroryści z organizacji Khalida al-Barnawiego zabili siedmioro pracowników firmy budowlanej Setraco. W komunikacie wydanym 9 marca stwierdzili, że zakładnicy zostali zabici, gdy w stanie Bauchi zauważono brytyjskie samoloty wojskowe. Zapowiedzieli również opublikowanie nagrania wideo z egzekucji, które faktycznie pojawiło się w cyberprzestrzeni. Nie było na nim dźwięku, przedstawiało uzbrojonego mężczyznę stojącego przy ciałach, a dalsza część materiału zawierała zbliżenia twarzy ofiar. W tym samym miesiącu co najmniej 25 osób zginęło w serii pięciu eksplozji na dworcu autobusowym w Kano. Kilka dni później 25 osób poniosło śmierć podczas skoordynowanych ataków na więzienie, komisariat policji, bank i restaurację w Ganye (stan Adamawa). Napastnikom udało się uwolnić więźniów. W ataku użyli ładunków wybuchowych, ręcznych wyrzutni rakietowych i broni maszynowej. W kwietniu celem była siedziba wicegubernatora stanu Adamawa. W ataku dokonanym z użyciem maczet i broni automatycznej zginęło 11 osób. W kwietniu, podczas kilkudniowych walk z islamistami w rejonie wioski rybackiej Baga nad jeziorem Czad, zginęło ok. 200 osób. Walki wybuchły, gdy wojsko otoczyło meczet, w którym odbywała się piątkowa modlitwa południowa, z udziałem członków Boko Haram. Wykorzystali oni ludność cywilną w charakterze żywych tarcz. W maju ok. 200 rebeliantów z Boko Haram wjechało autobusami i półciężarówkami do miasta Bama (stan Borno), gdzie zaatakowali koszary wojskowe i komisariat policji, a następnie opanowali więzienie, z którego uwolnili 105 osób. Zginęło 22 policjantów, 14 strażników więziennych, 2 żołnierzy i czterech cywilów, natomiast straty wśród napastników wyniosły 13 zabitych. Niektórzy napastnicy ubrani byli w mundury wojskowe, co zdarzało się już coraz częściej w szeregach Boko Haram. Podczas pięciogodzinnego ataku podpalono komisariat policji, koszary i budynki administracji. W tym samym dniu w zasadzce urządzonej w stanie Nassarawa w środkowej Nigerii zginęło 46 policjantów. Ich zwłoki zostały później spalone na stosie. Oddział policji liczący 117 funkcjonariuszy wpadł w zasadzkę zorganizowaną w wyznawców kultu ombatse, co w języku ludu Eggon oznacza „nadszedł czas”. Atak miał miejsce w pobliżu sanktuarium bóstwa tego plemienia w miejscowości Alakyo, w pobliżu stolicy stanu Lafti. Policjanci jechali aresztować przywódcę tej sekty Alla-Agu, zwanego Baba Alakyo[12]. Brak jest dowodów wskazujących na powiązania ombatse i Boko Haram. Jest to raczej wykluczone z przyczyn religijnych. W maju 2015 r. Boko Haram porwała również grupę kobiet i dzieci w odwecie za zatrzymanie rodzin bojowników. Szekau zapowiedział w internetowym nagraniu, że zakładnicy nie odzyskają wolności, dopóki bliscy członków jego organizacji pozostawać będą w aresztach.
Flaga Dżama’atu
Ansarul Muslimina
fi Biladis Sudan
Wobec wzrostu liczby ataków terrorystycznych prowadzonych przez islamskich ekstremistów, które przerodziły się w dobrze zorganizowaną rebelię i bezskutecznych próbach porozumienia z islamistami, 14 maja 2013 r. prezydent Goodluck Jonathan ponownie wprowadził stan wyjątkowy w stanach Borno, Adamawa i Yobe (pierwszy raz wprowadzono tam stan wyjątkowy 31 grudnia 2011 r.), wysyłając do nich dodatkowe jednostki wojskowe, które w Borno wsparły dodatkowo siły z Czadu i Nigru. Jednocześnie Jonathan nakazał uwolnienie kobiet przetrzymywanych w nigeryjskich więzieniach z powodu oskarżeń o działalność terrorystyczną. Był to gest dobrej woli wobec Boko Haram, pozwalający utrzymywać gotowość do ewentualnych negocjacji. Operacje prowadzone przez siły rządowe spotkały się ze wzmożoną działalnością Boko Haram. W kolejnych miesiącach 2013 r. członkowie ugrupowania przeprowadzali ataki na kościoły, meczety, szkoły i wioski, m.in. w Potiskum (stan Yobe) zginęły 42 osoby, w większości uczniowie, podczas napadu na szkołę z internatem. Część uczniów spłonęła żywcem w budynku, a pozostałych rozstrzelano. Wymierzanie kary śmierci spotykało muzułmanów, którzy nie nosili tradycyjnych ubiorów lub uczestniczyli w wyborach. W miejscowości Konduga (stan Borno) zabito 44 wyznawców islamu, a 26 zostało rannych. Napastnicy byli ubrani w mundury wojskowe, pochodzące z napadów na koszary i magazyny. Islamiści przeprowadzili również samobójczy atak na maczet w Maiduguri, którego celem, było zabicie jednego z religijnych przywódców w stanie Borno – Alhadżiego Abubakara Umara Dżarbaiego el-Kanemi. W sierpniu 2013 r. przedstawiciel nigeryjskiej armii poinformował, że Abubakar Szekau zmarł w wyniku ran postrzałowych odniesionych podczas bratobójczej strzelaniny w lesie Sambisa. Jego śmierć miała nastąpić między 25 lipca a 3 sierpnia. Szekaua miał zastąpić Abu Zamir Mohammad, ponieważ dotychczasowy zastępca przywódcy Boko Haram – Mamadu Bama zginął w starciu z wojskiem. Abu Zamir Mohammad rzekomo był gotów układać się z władzami i przerwać wojnę. Dowodem na to, że ekstremiści pragnęli rozejmu miało być uwolnienie z więzień przez władze kilkudziesięcioro kobiet i dzieci, będących krewnymi członków Boko Haram. Informacja o śmierci Szekaua okazała się jednak nieprawdziwa. We wrześniu 2013 r. wystąpił on z nowym orędziem, w którym zaprzeczył doniesieniom o swojej śmierci. Armia stwierdziła wówczas, że na filmie wystąpił sobowtór Szekaua. Ten z kolei w kolejnym nagraniu odniósł się do pogromów, które członkowie jego organizacji przeprowadzili tydzień wcześniej w pobliżu wioski Beniszeik w stanie Borno, gdzie zamordowali ok. 150 przypadkowych osób. Szekau powiedział w nagraniu: Tak, to myśmy tego dokonali, zabiliśmy ponad dwustu ludzi. Pozarzynaliśmy ich. Na filmie emir sprawiał wrażenie nieco młodszego, ale mówił tym samym głosem. Przemawiając klęczał na dywanie, a otoczenie wokół niego wskazywało na kryjówkę w górach Gwoza, na pograniczu z Kamerunem, gdzie ukrywali się rebelianci przed ścigającym ich wojskiem. Pod koniec września rebelianci zaatakowali budynki Wyższej Szkoły rolniczej w Gujba (stan Yobe). Zginęło ponad 50 studentów. Był to już trzeci w ciągu jednego tygodnia atak na szkołę. W poprzednich, które miały miejsce w miejscowości Gamboru (Borno), zginęło co najmniej 30 osób. Abubakar Szekau stwierdził: Nauczyciele uczą według zachodnich wzorców. Zabijemy ich wszystkich na oczach studentów, a potem każemy młodym ludziom uczyć się Koranu. Mimo ofensywy wojsk rządowych Boko Haram wciąż dokonywało aktów terroru. Przedstawiciele armii natomiast wydawali oświadczenia na temat likwidacji kolejnych baz islamistów, ich kryjówek i śmierci licznych grup rebeliantów. Można było śledzić rywalizację obu stron w liczbie zabitych przeciwników. Jednak zdecydowanie wygrywała ją Boko Haram. Interesujące, że dopiero w listopadzie 2013 r. Departament Stanu USA uznał tę organizację za terrorystyczną. Nie zmieniło to jednak biegu wydarzeń. Dnia 3 grudnia ponad 500 bojowników zaatakowało bazę wojsk lotniczych i cywilne lotnisko w Maiduguri. Zostali on odparci przez siły rządowe. Był to jeden z najśmielszych ataków Boko Haram od momentu rozpoczęcia powstania w 2009 r.
Wobec braku postępów w walce z islamskimi ekstremistami w północno-wschodniej części kraju, w połowie stycznia prezydent Jonathan wymienił szefa sztabu sił zbrojnych oraz dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Zmiany w armii nie przyniosły zmian na froncie walki z Boko Haram, która stała się jeszcze bardziej aktywna w szerzeniu przemocy. Coraz częściej ofiarami ataków byli uczniowie różnych szkół, co prowadziło do ich zamykania i ucieczki nauczycieli. Setki tysięcy ludzi opuściło miejsce zamieszkania. Walki przeniosły się do środkowej Nigerii. Tu m.in. bojownicy ludu Falanów ze stanu Plateau napadli na wioski w sąsiednim, stanie Kaduna. Pod koniec lutego 2014 r. ekstremiści zabili 59 chłopców w internacie w Buni Yadi (Borno). 14 marca 2014 r. rebelianci zaatakowali koszary i więzienie Giwa w Maiduguri, z którego uwolnili ok. tysiąca osób. Około 600 z nich zostało schwytanych przez wojsko i rozstrzelanych. W ciągu pierwszego kwartału 2014 r. zginęło 1500 osób, z czego ponad połowę stanowili cywile. W tym samym okresie OAKIM planowała rozpocząć współpracę z Boko Haram w zakresie przeprowadzania zamachów na członków nigeryjskiej partii opozycyjnej – Kongresu na rzecz Postępowej Zmiany. Operacje te miałyby uwiarygodnić oskarżenia formułowane przez opozycyjnych polityków pod adresem prezydenta Jonathana. Zarzucali mu oni dążenie do fizycznej eliminacji przeciwników politycznych. Ataki mogłyby również zakłócić kampanię prezydencką planowaną na 2015 r. W lutym 2014 r. członkowie Boko Haram zostali przeszkoleni przez OAKIM w zakresie obsługi i korzystania ze środków łączności. Zdecydowano też o używaniu do komunikacji wyłącznie języka arabskiego. W marcu 2014 r. oddelegowano z OAKIM do Boko Haram kilku bojowników, którzy mieli odpowiadać za logistyczne wsparcie operacji. W tym samym czasie nigeryjska organizacja zaczęła gromadzić broń i amunicję, którą przeznaczono do wykorzystania przez ekstremistów w sąsiednich krajach. 14 kwietnia 2014 r. przeprowadzono zamach na dworcu autobusowym w Nyanya na przedmieściach Abudży. Detonacja bomby umieszczonej w samochodzie pułapce nastąpiła wczesnym rankiem wśród gotowych do odjazdu autobusów. Zginęło ponad 200 osób, a ponad 120 zostało rannych. Dzień wcześniej w serii ataków na wioski w północno-wschodniej Nigerii zginęło ponad 60 osób. W nocy z 14 na 15 kwietnia Boko Haram uprowadziła ponad 300 dziewcząt z internatu szkoły średniej w mieście Chibok w stanie Borno. 53 uczennicom udało się uciec. W rękach porywaczy pozostało 276 uczennic w wieku od 12 do 17 lat. Abubakar Szekau oświadczył, że sprzeda je na targu. Sprawa uprowadzenia tych dziewcząt była najgłośniejszą, ale nie jedyną. Kilka miesięcy później dżihadyści porwali 300 uczniów i kolejne 100 dzieci i kobiet w miejscowości Damasak, o czym niewiele media mówiły. Faktem jest, że porwanie dziewcząt w Chibok sprawiło, że oczy świata z niepokojem spojrzały na Nigerię. Przez media społecznościowe przeszła kampania „Zwróćcie nasze dziewczynki”, do której przyłączyła się nawet pierwsza dama USA Michelle Obama. Miało to wywrzeć presję na nigeryjskie siły, by odnalazły dzieci. Jednak mimo obietnic afrykańskich polityków i upływu dwóch lat od tamtego wydarzenia, 219 dziewcząt z Chibok wciąż przebywało w rękach porywaczy. W ciągu tych dwóch lat wolność odzyskały te, które zdołały same uciec. Z tych, które pozostały w rękach członków Boko Haram uczyniono niewolnice seksualne. W maju 2017 r., w wyniku porozumienia z władzami Nigerii, wolność odzyskały 82 dziewczynki, w zamian za wypuszczenie z więzień członków Boko Haram. Sprawa Chibok stała się wstydliwym tematem dla prezydenta Jonathana i armii Nigerii. Według Amnesty International tylko od początku 2014 r. do kwietnia 2015 r. organizacja porwała co najmniej 2 tys. kobiet i dzieci. Były one wykorzystywane jako niewolnice seksualne i pomoce kuchenne, jako karta przetargowa w negocjacjach mających doprowadzić do zwolnienia więźniów oraz do zamachów samobójczych.
Khalid al-Barnawi Źródło: https://atfp.org/adopt/ (dostęp: kwiecień 2020). |
Żadna inna organizacja terrorystyczna nie wykorzystywała w takiej skali dzieci do przeprowadzania ataków samobójczych, jak czyniła to Boko Haram. Organizacja jest pierwszą na świecie, w której znacznie większy odsetek zamachowców – samobójców stanowią dzieci i kobiety niż mężczyźni. W 2015 r. do samobójczych ataków w Nigerii, Kamerunie i Czadzie zmuszono 44 dzieci (w 2014 r. – czworo). Niektóre miały zaledwie 8 lat. Łączna liczba zamachów samobójczych w tych trzech krajach oraz w Nigrze, przeprowadzonych przez Boko Haram oraz jej siostrzaną organizację z północnego Kamerunu – Dżama’atu Ansarul Muslimina fi Biladis Sudan, wzrosła z 32 w 2014 r. do 151 w 2015 r. Zwiększyła się również liczba dziewcząt i kobiet biorących udział w tych atakach. Od 1 stycznia do 16 sierpnia 2017 r. wysadzono w powietrze 83 dzieci, z których 55 było dziewczynkami. Większość z nich miała mniej niż 15 lat, do jednej z nich dodatkowo przyklejono za pomocą taśmy niemowlę. Zwykle do dziecka terroryści przyczepiają ładunek wybuchowy, a następnie pozostawiają je w jakimś zatłoczonym miejscu publicznym. Następnie bomba zostaje zdetonowana zdalnie. W kilku przypadkach dzieciom udało się przedostać do miejscowych służb, które następnie zdjęły z nich i zabezpieczyły ładunki wybuchowe. W marcu 2014 roku nastolatka, której udało się udaremnić zamach, powiedziała, że jest jedną z 276 uczennic ze szkoły w Chibok porwanych przez Boko Haram w 2014 roku. Według innej statystyki począwszy od czerwca 2014 roku, gdy kobieta zdetonowała bombę przy koszarach wojskowych do kwietnia 2016 r. co najmniej 105 dziewcząt i kobiet wysadziło się w powietrze w zamachach samobójczych. Kobiety z ładunkami wybuchowymi w koszykach czy pod ubraniem zamordowały setki ludzi w atakach na targowiska rybne i warzywne, port rzeczny, a nawet na obozy dla uciekających przed przemocą uchodźców. Terrorystyczna działalność Boko Haram doprowadziła do całkowitego zniszczenia 900 szkół, część po prostu spalono, i do zamknięcia dwukrotnie większej liczby placówek. Ponad 600 nauczycieli i pracowników szkolnych zostało zabitych, a 19 tys. zmuszono do ucieczki. Do tego dodać trzeba setki zamordowanych lub porwanych uczniów i tysiące rannych osób. Odkąd islamiści w Nigerii zostali zepchnięci przez koalicyjne siły Nigerii, Czadu, Nigru i Kamerunu do defensywy, ich celem pozostają cywile. Wysyłają dzieci z przytwierdzonymi ładunkami wybuchowymi na zatłoczone bazary i dworce. Z drugiej strony dzięki sukcesom militarnym, nigeryjska armia oswobodziła setki porwanych. Z raportu UNICEF i londyńskiej fundacji International Alert wynikało, że kobiety i nastolatki powracające do wiosek są traktowane z podejrzliwością lub wręcz odrzucane. Ofiary gwałtów nierzadko noszą dziecko dżihadysty. Lokalna społeczność obawia się też, że porywacze zaszczepili im radykalne idee.
Wracając do 2014 r. należy wspomnieć, że po porwaniu dziewczynek z Chibok władze USA i Wielkiej Brytanii zaoferowały pomoc w walce z Boko Haram. Premier David Cameron zadeklarował wysłanie do Nigerii sił specjalnych, natomiast amerykańskie samoloty patrolowały obszar północno-wschodniej Nigerii, ale bez rezultatu. W maju ok 2 tys. bojowników organizacji przebywało w okolicy jeziora Czad. Większość z nich stanowili członkowie czadyjskiego plemienia Buduma. Ich dowódcą w Czadzie był (jest) Amir Abdul Aziz, któremu podlegali Abu Omar Khalid i Abu Fatima. Kierownictwo Boko Haram ogłosiło nigeryjskie tereny nad jeziorem Czad państwem islamskim, na terytorium którego zakazano posługiwania się symbolami Nigerii. W ramach tego zakazu zabijano osoby legitymujące się nigeryjskimi dokumentami tożsamości. Boko Haram zwiększyła również swoją aktywność na terenie południowego Nigru. Nieliczne, słabo wyposażone i przeszkolone siły nigerskie nie były zdolne do powstrzymania ekspansji organizacji w rejonie Diffy i Zinder. Ponadto przez Niger prowadziły szlaki przerzutu broni z Libii. Dnia 20 maja ponad 120 osób, głównie kobiet, zginęło w podwójnym ataku bombowym na targowisku w Jos. W tym samym miesiącu ekstremiści uprowadzili 10 Chińczyków pracujących w Kamerunie i zabili ponad 50 osób podczas ataku na trzy wioski. 22 maja Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła decyzję o umieszczeniu Boko Haram na liście organizacji terrorystycznych, co jednak było symbolicznym gestem, bowiem skutkowało m.in. zamrożeniem kont bankowych i nałożeniem embarga na dostawy broni. 2 czerwca 2014 r. Unia Europejska oficjalnie uznała Boko Haram za ugrupowanie terrorystyczne. W czerwcu dżihadyści ubrani w mundury sił rządowych Nigerii wjechali samochodami ciężarowymi do trzech miejscowości: Attagara, Agapalawa i Agandżara w stanie Borno i zabili ponad 200 osób. Wybuch bomby podłożonej w centrum handlowym w stolicy kraju – Abudży spowodował śmierć pond 20 osób. W końcu czerwca wieśniacy próbowali stawić opór ekstremistom, którzy najechali ich miejscowości. Mieszkańcy byli uzbrojeni w łuki i strzelby. Zginęło 40 cywilów i 6 terrorystów. 23 lipca w dwóch samobójczych zamachach w Kadunie zginęło ponad 80 osób, a kilkaset zostało rannych. Celem ataku w zatłoczonej części miasta był imam Dahiru Bauchi oraz przywódca opozycji Muhammadu Buhari. Nie odnieśli oni żadnych obrażeń. Buhari znajdował się w opancerzonym samochodzie jadącym w konwoju, natomiast drugi zamachowiec – samobójca nie zdołał dotrzeć do meczetu, w którym Bauchi odprawiał modlitwę i wysadził się przed wejściem. Zamach na Buchariego oceniony został jako próba zdestabilizowania całego kraju przed wyborami w 2015 r. Terroryzm Boko Haram stawał się coraz powszechniejszy i bardziej krwawy. Zamachy samobójcze powtarzały się od dłuższego czasu w odstępie dni, a nie jak było wcześniej – tygodni. Celem zamachów były zatłoczone targowiska, dworce autobusowe, a także kafejki, przed którymi tłoczyli się mężczyźni oglądający mecze piłkarskie, campusy uniwersyteckie, stacje benzynowe i galerie handlowe. 27 lipca, podczas ataku na miasto Kolofata w północnym Kamerunie, uprowadzona została z domu żona wicepremiera kraju Amadu Aliego i lokalny przywódca religijny Seini Bukar Lamine.
W sierpniu 2014 r. pojawiły się informacje, że najbardziej poszukiwany przestępca w Indiach – Dawood Ibrahim, nazywany przez niektórych „indyjskim Robin Hoodem”, udostępnił sieć swoich kontaktów, związanych z przemytem narkotyków. Jednym z ogniw było Boko Haram. W Indiach przebywać miało w tym czasie ok. 1,5 tys. Nigeryjczyków, którzy przemycając i handlując narkotykami gromadzili fundusze dla potrzeb organizacji. W tym samym miesiącu nigeryjscy dżihadyści opanowali miasto Gwoza w stanie Borno, które ogłosili częścią islamskiego kalifatu. W zamieszczonym w cyberprzestrzeni filmie Abubakar Szekau powiedział: Z łaski Allaha zostajemy tu na dobre. Chwała Allahowi, który dał zwycięstwo naszym braciom i uczynił je częścią islamskiego kalifatu. Gwoza nie ma już nic wspólnego z Nigerią. Nagrana w językach hausa i arabskim wypowiedź Szekaua trwała 25 minut, a cały 52-minutowy film kończył się egzekucją 20 skrępowanych mężczyzn, z których dwóch zabito łopatami. Tydzień przed tym wydarzeniem Boko Haram zdobyło Bamę, drugie co do wielkości miasto w stanie Borno (ok. 270 tys. mieszkańców). Pomogło im ciężkie uzbrojenie, w tym czołgi, które zdobyli w poprzednich potyczkach z armią lub je wykradli. Władze wysłały do walki lotnictwo, ale w chaosie bombardowało ono często obie strony. Pojawiły się opinie, że Abudża była bliska utraty Borno na rzecz rebeliantów, tym bardziej że opanowywali oni wciąż nowe miejscowości, m.in. Bumi Yadi, Bara, Madagali, Banki, Gamboru-Ngala, Ashigashija i Kerawa. Byli coraz bardziej aktywni w Kamerunie, gdzie schroniły się tysiące Nigeryjczyków z przygranicznych wsi i miast. We wrześniu 2014 r. armia Kamerunu stoczyła potyczkę z nigeryjskimi ekstremistami, którzy przekroczyli granicę. W walce śmierć poniosło ponad 100 dżihadystów, a reszta wycofała się na terytorium Nigerii. W listopadzie siłom nigeryjskim, wspieranym przez grupy lokalnej samoobrony, udało się odbić z rąk Boko Haram Mubi – drugie co do wielkości miasto w stanie Adamawa, zdobyte w październiku. Jednocześnie nigeryjski rząd dostał wsparcie w walce z dżihadystami od Mohammada Sanusiego, jednego z wpływowych muzułmańskich przywódców. Wezwał on wszystkich mieszkańców północnej Nigerii, aby przeciwstawili się zbrojnie atakom islamistycznej sekty, terroryzującej kraj już od blisko pięciu lat. Zaapelował do wiernych, aby sięgali po jakiekolwiek środki, aby obronić siebie i swoje rodziny przed przemocą ze strony Boko Haram. Apel ten odczytano jako wyjątkowo istotne wezwanie, gdyż zgodnie z przyjętymi zasadami przywódcy religijni Nigerii nie wypowiadają się wprost na tematy polityczne. Tak otwarta deklaracja duchowego przywódcy muzułmańskiego była pierwszym oficjalnym opowiedzeniem się przedstawicieli tej religii po stronie władz centralnych, ale miała jedynie symboliczne znaczenie, ponieważ w najbliższym czasie nikt nie zdołał powstrzymać przemocy ze strony ekstremistów.
Media muzułmańskie z dużym opóźnieniem poinformowały o zamordowaniu 20 listopada 2014 r. ok. 50 ludzi. Atak został przeprowadzony przez Boko Haram bez użycia broni palnej. Ofiary zostały zabite przez poderżnięcie gardła lub utopienie. Dżihadyści w ramach zabezpieczania akcji i w celu opóźnienia przepływu informacji uszkodzili wszystkie maszty telefonii komórkowej w rejonie prowadzonej operacji. Dzień wcześniej, w tym samym regionie, ekstremiści zaatakowali wioskę Azaya Kura, zabijając przez poderżnięcie gardła ok. 50 osób. Atak był zemstą za współpracę mieszkańców wsi z wojskiem nigeryjskim. Do kolejnych zamachów, dochodziło również w następnych dniach. 28 listopada trzej zamachowcy – samobójcy wysadzili się przed Wielkim Meczetem na starówce w Kano, zabijając ponad 120 osób (ok. 270 zostało rannych), po eksplozji trzech innych terrorystów ostrzelało uciekających ze świątyni muzułmanów. Dzień wcześniej zginęło co najmniej 40 osób na ruchliwym skrzyżowaniu, a dwa dni wcześniej dwie nastoletnie dziewczyny wysadziły się na targowisku w Maiduguri, zabijając ponad 50 osób. 30 listopada jadący na motocyklach rebelianci sparaliżowali miasto Shani, wrzucając granaty do budynków cywilnych i urzędów. Nie podano jednak liczby ofiar tego ataku. Na początku grudnia ponad 150 osób zginęło podczas ataku Boko Haram na miasto Damaturu, w tym 38 policjantów i 6 żołnierzy. Był to już kolejny krwawy atak na to miasto. 17 grudnia nigeryjski sąd wojskowy skazał 54 żołnierzy na karę śmierci za odmowę udziału w operacji przeciwko islamskim ekstremistom. Oskarżono ich o tchórzostwo i udział w buncie. Nie były to jednak pierwsze tego typu wyroki. Już we wrześniu sąd wojskowy skazał 12 żołnierzy na śmierć przez rozstrzelanie za udział w buncie i próbę zabicia dowódcy. Nigeryjscy żołnierze, którzy walczą z islamistami, często skarżyli się na wstrzymywanie wypłacania żołdu, braki w zaopatrzeniu w żywność, broń i sprzęt wojskowy. W wielu operacjach ekstremiści wykazywali się większą przewagą w sile ognia i determinacją. Koniec 2014 r. zaznaczył się również atakiem Boko Haram na wioskę w północnym Kamerunie, w którym zginęło co najmniej 30 osób. Z kolei kameruńska armia poinformowała, że zbombardowała przygraniczny obóz szkoleniowy organizacji, zabijając 53 bojowników, a dzień wcześniej ostrzelała rakietami bazę islamistów po nigeryjskiej stronie granicy. W 2014 r. w zamachach terrorystycznych w Nigerii zginęło ponad 7,5 tys. osób. Kraj ten znalazł się na drugim miejscu na świecie po Iraku (ponad 9,9 tys. zabitych) pod względem liczby ofiar.
Rok 2015 rozpoczął się równie krwawo, tak jak zakończył się rok poprzedni, w którym każdego dnia z rąk dżihadystów ginęło średnio 27 osób. 1 stycznia Boko Haram uprowadziła z wioski Malari w stanie Borno ponad 40 mężczyzn i chłopców w wieku od 10 do 23 lat, którzy najprawdopodobniej zostali zindoktrynowani, przeszkoleni i wysłani do walki. W nocy z 3 na 4 stycznia kilkuset dzihadystów wjechało z różnych kierunków do 10-tysięcznego miasta Baga nad jeziorem Czad (stan Borno), które zrównali z ziemią. Przedstawiciele lokalnych władz informowali, że w czterodniowej rzezi mogło zginąć od kilkuset do dwóch tysięcy ludzi, głównie chrześcijan. Była to największa masakra dokonana przez Boko Haram. Zbiegła się ona w czasie z atakiem na redakcję tygodnika Charlie Hebdo w Paryżu (7 stycznia), więc rzeź w Badze nie mogła się przebić do światowych mediów, które raczej nie były zainteresowane tym zdarzeniem. Co więcej, o masakrze w Badze milczeli nawet nigeryjscy politycy, w tym prezydent Goodluck Jonathan. Pamiętał on jednak, by złożyć kondolencje rodzinom ofiar w Paryżu. Dopiero po pewnym czasie świat zaczął dowiadywać się o tragedii Bagi. Z drugiej strony stłumiona reakcja obywateli Nigerii na zniszczenie Bagi mogła świadczyć o tym, że Nigeryjczycy uodpornili się na doniesienia o okrutnych mordach. Ekstremistom prawie nikt nie próbował przeszkodzić, gdy przez kilka dni zabijali mieszkańców Bagi i okolicznych wiosek. Masakra pozwoliła islamistom umocnić kontrolę nad granicą Nigerii i Czadu. Atak pokazał, że Boko Haram może szybko gromadzić siły w jednym rejonie i zupełnie swobodnie omijać kontrolowane przez wojsko tereny. Gdy w listopadzie 2014 r. Boko Haram po raz pierwszy próbowało zająć Bagę, w ataku zginęło ponad 40 rybaków, ale w miejscowej bazie pozostało tylko wojsko nigeryjskie, ponieważ sojusznicy z Czadu, Nigru i Kamerunu wycofali swe siły. Gdy w styczniu 2015 r. doszło do ponownego ataku na Bagę żołnierze nigeryjscy, którzy pozostali przy życiu uciekli. Jeszcze w tym samym miesiącu bojownicy zaatakowali Majduguri, stolicę stanu Borno. Atak nastąpił z trzech stron 25 stycznia po północy. Jednak siły bezpieczeństwa obroniły miasto. Kolejny atak na Maiduguri nastąpił tydzień później. I tym razem wojskom rządowym udało się powstrzymać siły Boko Haram. Pogarszająca się sytuacja spowodowała, że zaplanowane na 14 lutego wybory prezydenckie i parlamentarne w Nigerii przełożone zostały na 28 marca. Jednocześnie prezydenci państw należących do Communauté Economique des États de l’Afrique Centrale – CEEAC (Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Środkowej)[13] zobowiązali się do utworzenia wartego 87 mln USD funduszu na rzecz walki z Boko Haram. Czad przystąpił do manewrów wojskowych zorganizowanych z pomocą sił amerykańskich, w których udział wzięło 1300 żołnierzy. Islamiści natomiast poinformowali, że zorganizują ataki samobójcze w Nigrze i Czadzie, czyli w krajach, które wcześniej wysłały wojska do Kamerunu, by walczyć z Boko Haram. Na stronach internetowych organizacja zamieściła groźby pod adresem władz Nigru: Jeśli będziecie kontynuować agresję w koalicji z rządem Czadu, to wiedzcie, że przeniesienie wojny w głąb waszych miast będzie naszą pierwszą reakcją na akty agresji. W lutym 2015 r. armie Nigerii, Nigru, Kamerunu i Czadu z większą determinacją przystąpiły da walki z Boko Haram, co przyniosło efekty nie tylko w zadawaniu ekstremistom coraz większych strat i blokowaniu ich akcji wymierzonych w ludność cywilną, ale też w odzyskiwaniu utraconego terytorium. 20 lutego udało się im odbić miasto Baga. Jednocześnie rzecznicy sojuszniczych armii przekonywali, że dżihadyści są w defensywie i ponoszą poważne straty. Odpowiedzią terrorystów była nowa taktyka, czyli wykorzystywanie kilku- i kilkunastoletnich dziewczynek do przeprowadzania zamachów terrorystycznych w zatłoczonych rejonach różnych miast Nigerii.
W dniu 7 marca 2015 r. ekstremiści przeprowadzili krwawe zamachy bombowe w Maiduguri. W eksplozji trzech ładunków wybuchowych zginęło co najmniej 58 osób, a 140 zostało rannych. Były to najbardziej krwawe zamachy w tym mieście od stycznia, gdy bojownicy Boko Haram próbowali opanować to miasto. Tego samego dnia Abubakar Szekau na opublikowanym na Twitterze nagraniu poinformował o złożeniu przysięgi wierności i posłuszeństwa (baja) przywódcy Ad-Dawla al-Islamijja (Państwa Islamskiego), kalifowi Abu Bakrowi al-Bagdadiemu. Rzecznik Państwa Islamskiego, Abu Muhammad al-Adnani opublikował oświadczenie: Ogłaszamy wam dobrą wiadomość o ekspansji kalifatu w Afryce Zachodniej, ponieważ kalif zaakceptował deklarację lojalności naszych sunnickich braci w sprawie głoszenia islamu i prowadzenia dżihadu. Do tej pory Szekau mówił o stworzeniu własnego kalifatu, zresztą jego powstanie ogłosił we wrześniu 2014 r. W kwietniu Boko Haram oficjalnie zmieniła nazwę na Zachodnioafrykańska Prowincja Państwa Islamskiego lub Prowincja Sudanu Zachodniego (Wilajet Gharb Ifriqijja). Wokół tego wydarzenia pojawiło się szereg niejasności, które dotyczyły również przywództwa nad organizacją w następnych latach. Na czele Prowincji Sudanu Zachodniego stanął Abu Musab al-Barnawi. Tę informację zamieszczono w 41. Numerze tygodnika Państwa Islamskiego Al-Naba (Wieść), ale dopiero z 3 sierpnia 2016 r. W odpowiedzi Szekau oznajmił, że on i jego wyznawcy nie zaakceptują żadnego emisariusza, z wyjątkiem tego, który możemy potwierdzić, że jest szczery i prawdomówny wobec Allaha i Jego sprawy”. Natomiast Al-Barnawi obiecał w wywiadzie zamieszczonym Al-Naba, że nie będzie atakował meczetów ani bazarów w północnej Nigerii. Różnica w tych podejściach wynikała z tego, że Al-Barnawi uważał całą ludność w regionie za muzułmanów, podczas gdy Szekau traktował ją jako niewierną. Według niego „prawdziwymi” muzułmanami byli członkowie i zwolennicy jego ruchu. W marcu 2019 r. niektóre źródła informowały, że Abu Musab al-Barnawi został zastąpiony przez Abu Abdullaha Idrisa ibn Umara al-Barnawiego. Państwo Islamskie ani członkowie jego ugrupowania oficjalnie nie skomentowali tych wiadomości, w związku z tym pojawiły się opinie, że Abu Musab prawdopodobnie został obalony w ramach wewnętrznych walk o władzę. Nie wiadomo natomiast dokładnie, co działo się z Abubakrem Szekau między marcem 2015 i marcem 2016 r., tym bardziej że władze Nigerii po raz kolejny informowały o jego śmierci. Po raz ostatni wideo z jego nagraniem zostało rozpowszechnione w marcu 2016 r. Jednak 4 sierpnia 2016 r. Szekau poinformował, że nadal jest przywódcą Boko Haram, co świadczyło o głębokim podziale w organizacji. Okazało się, że Państwo Islamskie, które chciało przejąć kontrolę nad Boko Haram, dążyło do osłabienia pozycji Abubakara Szekau. Wynikało to z jego sprzeciwu wobec planów Abu Bakra al-Bagdadiego rozszerzenia działalności Boko Haram poza obszar Nigru i Kamerunu w ramach idei globalnego dżihadu oraz powierzenia przywództwa nad grupą organowi kolegialnemu (medżlis asz-szura). W jego skład mieliby wejść m.in. wyznaczeni przez samozwańczego kalifa Mamman Nur alias Mohammad Marwan (zastępca Szekaua) i Abubakar Adam Kambara, co pozbawiłoby Szekau jednoosobowego dowództwa nad Boko Haram. Zmniejszaniu jego wpływów służył także zarządzony przez Al-Bagdadiego podział bojowników Boko Haram na trzy zgrupowania, które zostały dyslokowane do północnego Kamerunu, w okolice jeziora Czad oraz do wschodniego Nigru. Zadaniem Szekau miało być koordynowanie działań, głównie w północnej Nigerii. Spory między liderami, dotyczące zakresu terytorialnego działania oraz kompetencji, doprowadziły m.in. do zerwania współpracy z Boko Haram przez Dżama’atu Ansarul Muslimina fi Biladis Sudan (Stowarzyszenie Obrońców Muzułmanów w Krainie Czarnych), którego przywódca, Khalid al-Barnawi nawiązał współpracę z Organizacją Al-Kaidy w Krajach Islamskiego Maghrebu. Za jego głowę Amerykanioe wyznaczyli nagrodę w wysokości 5 mln USD. Na początku kwietnia 2016 r. pojawiły się informacje o jego schwytaniu przez armię nigeryjską.
Wracając do chronologicznego przeglądu wydarzeń związanych z Boko Haram, od kwietnia 2015 r. Prowincji Sudanu Zachodniego Państwa Islamskiego, 10 marca 2015 r. miał miejsce kolejny atak w Maiduguri. Kilkunastoletnia dziewczynka wysadziła się w powietrze na zatłoczonej ulicy handlowej. Zginęły co najmniej 34 osoby. Nie mogąc poradzić sobie z dżihadystami, władze nigeryjskie sięgnęły po najemnych żołnierzy. Zostali oni zwerbowani przez firmę ochroniarską Pilgrim Africa z RPA, mającą siedzibę w Lagos i działającą w Nigerii od 2008 r.[14] Pierwsi najemnicy pojawili się w styczniu 2015 r., gdy nigeryjski rząd zaproponował im kontrakt za rozbicie dżihadystów z Boko Haram, z którymi nie radziła sobie miejscowa armia. Prezydent Goodluck Jonathan zgodził się na sprowadzenie najemników, gdy USA odmówiły sprzedania śmigłowców Cobra. Właściciele „Pielgrzyma” zaoferowali, że przyjadą z własnym wojskiem, bronią, południowoafrykańskimi wozami pancernymi i poradzieckimi śmigłowcami Mi-24, pilotowanymi przez doświadczone załogi z Ukrainy. Według nigeryjskiej prasy najemnicy, zatrudnieni oficjalnie do szkolenia rządowego wojska wyręczali je w wojnie z dżihadystami. Walczyli nocą wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt noktowizyjny. Nad ranem wycofywali się do baz, pozwalając się zastępować w roli wyzwolicieli nigeryjskim żołnierzom. Nie chwaląc się pomocą najemników władze Nigerii ogłosiły, że odbiły z rąk Boko Haram ok. 40 miejscowości i że dżihadyści panują już tylko na obszarze 4 dystryktów (na początku rządzili w 14 powiatach). Jonathan zapewnił, że do przesuniętych na koniec marca wyborów jego generałowie uporają się z rebelią. Prezydent liczył, że wygrana pomoże mu zwyciężyć w wyborach i zachować władzę, o którą walczył również kandydat opozycji, emerytowany generał Muhammadu Buhari. Nękana przez rebelię Nigeria otworzyła granice dla wojsk sąsiadów, ale z obostrzeniami, zwłaszcza dla wojsk czadyjskich, uznawanym za najbitniejsze w całej Afryce. W 2013 r. Czadyjczycy pomogli Francuzom rozbić islamistyczną rebelię w Mali. W Nigerii natomiast niechętnie udzielano im zgodę na pościg za ekstremistami, a gdy Czadyjczycy, których walczyło w Nigerii ok 2,5 tys., rozbijali oddziały dżihadystów i odbijali z ich rąk miejscowości, Nigeryjczycy nakazywali im wycofać się na terytorium swojego państwa. Siły wojskowe Czadu zajęły m.in. strategicznie położone miasto Dikwa, znajdujące się ok. 80 km na wschód od Maiduguri. Boko Haram zemściło się za to na mieszkającej w Nigerii ludności mówiącej językiem szuwa, czyli czadyjskim dialektem języka arabskiego. 10 tys. osób posługujących się szuwa zostało zmuszonych do ucieczki do Kamerunu. Abudża nie zgadzała się również, by wojsko czadyjskie zapuszczało się zbyt głęboko na terytorium Nigerii. Spychani i gromieni przez najemników i żołnierzy Czadu bojownicy Boko Haram wycofywali się do swoich kryjówek w buszu i leśnym parku narodowym Sambisa w górskim masywie Mandara, na pograniczu Nigerii i Kamerunu. Tu położone jest również miasto Gwoza, centrum rebelii, które dżihadyści obiecali bronić jak twierdzy. Przystąpili więc do jego umocnienia, wypędzili mieszkańców, zwolnili jeńców, a na przedpolu ustawili pola minowe.
To wszystko nie wpłynęło jednak na przebieg walk i islamistami. Choć dowództwa armii Nigerii, Czadu, Kamerunu i Nigru walczących z nimi informowały, o zadawaniu im dużych strat i odbijaniu kolejnych terytoriów i miast, to wciąż nie udawało im się znacząco osłabić sił ekstremistów. Dżihadyści zintensyfikowali za to zamachy na ludność cywilną, do czego wykorzystywali dzieci. Wybory 28 marca 2015 r. odbyły się w cieniu zamachów terrorystycznych. Jednocześnie rebelianci przeprowadzili ataki na lokale wyborcze, w których zginęło 11 osób. Wybory wygrał Muhammadu Buhari (dyktator w latach 80.) z Kongresu na rzecz Postępowej Zmiany. Buhari (muzułmanin pochodzący z ludy Fulanów) zapowiedział, że jako prezydent do końca maja 2015 r. zmiażdży Boko Haram. W końcu kwietnia nigeryjska armia uwolniła ok 200 dziewcząt i 93 kobiety podczas operacji przeprowadzonej w lesie Sambisa. W kolejnej operacji przeprowadzonej w maju na tym terenie uwolnionych zostało 20 kobiet i dzieci. W sumie na wolności od marca do maja 2015 r. znalazło się ponad 700 zakładników przetrzymywanych przez Boko Haram. Na operacje wojska prowadzone na pograniczu Nigerii i Kamerunu Boko Haram odpowiedziała przeniesieniem działań do Czadu i Nigru, nie zaprzestając zamachów w samej Nigerii. Tu w czerwcu dżihadyści kilkakrotnie zaatakowali Maiduguri. W tym samym miesiącu w stolicy Czadu – Nadżamenie w samobójczych zamachach zginęło ok. 40 osób. W Nigrze islamiści napadli na dwie wioski, położone nad rzeką Yobe, wyznaczającą fragment granicy z Nigerią. Zabili ponad 50 osób. W odwecie na zamachy w Ndżamenie lotnictwo Czadu zbombardowało bazy Boko Haram w Nigerii. Czadyjczycy ogłosili, że krwawo pomścili atak na ich stolicę, ale nigeryjscy generałowie oznajmili z oburzeniem, że żadne czadyjskie samoloty nie bombardowały i nigdy nie zbombardują nigeryjskiej ziemi. W czerwcu ekstremiści zabili ponad 400 przypadkowych osób. Była to największa fala zbrodni od objęcia prezydentury przez Muhammadu Buhariego. W lipcu terroryści z Boko Haram, tylko w ciągu dwóch dni zamordowali co najmniej 170 muzułmanów, stawiając ofiarom zarzut wyznawania heretyckiego islamu, za co grozi śmierć. W ciągu kolejnych 3 dni zamordowano kilkudziesięciu chrześcijan, spalono 32 kościoły i ponad 300 domów. 16 lipca ok. 50 osób zginęło w wyniku wybuchu dwóch bomb na targu w mieście Gombe. Tydzień później w tym samym mieście eksplozje ładunków wybuchowych zabiły co najmniej 29 osób, a ponad 60 zostało rannych. W sierpniu 2015 r. nigeryjskie służby graniczne ogłosiły, że w ostatnich 15 miesiącach powstrzymały 24 tys. osób przed wyjazdem z kraju. Chodziło głównie o młodych ludzi podejrzewanych o zamiar przyłączenia się do Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii lub migracji zarobkowej do Europy. Przedstawiciel Nigeryjskiej Służby Imigracyjnej poinformował, że terroryści mają komórki, które organizują rekrutom dokumenty podróżne, a z uwagi na wysoki poziom bezrobocia w kraju Nigeria jest dla takich grup wymarzonym terenem werbunku. W następnym miesiącu Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji poinformowała, że ponad 2 mln ludzi porzuciło swoje domy w północno-wschodniej Nigerii, ratując się ucieczką przed terrorem Boko Haram. Liczbę porzuconych domów i gospodarstw oszacowano na 300 tysięcy. W ciągu ośmiu miesięcy 2015 r. ekstremiści zabili w Nigerii, Nigrze, Czadzie i Kamerunie ponad 2400 osób.
Symbol Boko Haram
We wrześniu zakończono organizowanie międzynarodowych sił zbrojnych z tych krajów, do których dołączył Benin. Ich bazę na 8 700 żołnierzy umieszczono w Ndżamenie. Korzystali oni również z baz w północno-wschodniej Nigerii. Nie zdołali jednak uchronić cywilów, którzy zginęli 22 września w Maiduguri Eksplozja trzech bomb zabiła co najmniej 54 ludzi i raniła ponad 90 osób. W dniu 2 października w serii wybuchów na przedmieściach Abudży zginęło ponad 20 osób i ponad 40 zostało rannych. Dzień wcześniej w Maiduguri wybuchło 5 bomb przymocowanych do dzieci w wieku od 9 do 15 lat. Trzy zostały zdetonowane w wypełnionym wiernymi meczecie. Dziewczynka, do której przymocowano czwarty ładunek wybuchowy, wbrew groźbom dżihadystów, uciekła w krzaki, gdzie doszło do detonacji. Piąty ładunek eksplodował przed domem dowódcy lokalnych sił zbrojnych. Łącznie życie straciło 15 osób, a ponad 35 zostało rannych. W połowie października około 50 osób zginęło w meczecie w Maiduguri w wyniku eksplozji dwóch bomb. Tydzień później w tym samym mieście zginęło 15 osób i 27 w miejscowości Yola. W tym drugim mieście terroryści zaatakowali ponownie 17 listopada, zabijając 34 osoby i raniąc ponad 80. Tego samego dnia w Kano zginęło co najmniej 15 osób, a ponad 30 zostało rannych. W ciągu 7 dni w tym mieście doszło do czterech zamachów samobójczych przeprowadzonych przez młode kobiety. Do kolejnego zamachu w Kano doszło 27 listopada. Zginęło 21 uczestników szyickiej procesji. W dniach 26-28 listopada brygada szybkiej interwencji utworzona przez cztery sojusznicze armie (8,7 tys. żołnierzy) uwolniła w północnym Kamerunie 900 zakładników przetrzymywanych przez rebeliantów. Podczas akcji zabitych zostało ponad 100 ekstremistów.
Pod koniec listopada 2015 r. przedstawiciel ONZ w Kamerunie, Najat Rochdi ostrzegł, że Boko Haram rośnie w siłę i stanowi coraz większe zagrożenie. Liczbę bojowników organizacji oszacował na ok 40 tys. ludzi, stanowiących zagrożenie dla całego regionu, okolic jeziora Czad, a próbują oni sięgać jeszcze dalej, do Republiki Środkowoafrykańskiej, gdzie toczy się wojna domowa między chrześcijanami z południa i muzułmanami z północy. Wojskowi eksperci podzielili te obawy. Sojusz z Państwem Islamskim i innymi ugrupowaniami dżihadystycznymi w Afryce utrudniał walkę z Boko Haram, a jego członkom ułatwiał przenoszenie wojny na terytoria innych państw. Nawet gdyby wspieranemu przez sąsiadów, najemników z RPA i Amerykanów nigeryjskiemu wojsku udało się spacyfikować Boko Haram w Nigerii, rebelianci łatwo mogliby przenieść się za granicę, do Kamerunu, Nigru czy Czadu, a nawet poszukać schronienia w Libii, gdzie działają inne organizacje islamistyczne. Jednak rebelianci, którzy utracili swój kalifat, rozciągający się w 2014 r. nad jeziorem Czad, nie dali się rozgromić zwalczającym ich wojskom, za to przenieśli walkę do Czadu, Nigru i Kamerunu. Pod koniec 2015 r. Boko Haram zostało ogłoszone najbardziej zabójczym ze wszystkich ugrupowań terrorystycznych na całym świecie. Nie było tygodnia by nad jeziorem Czad nie dokonywano kolejnych zamachów i mordów, a na przełomie listopada i grudnia dżihadyści atakowali prawie codziennie. Nieustanne ataki rebeliantów sprawiły, że władze Czadu ogłosiły stan wyjątkowy nad brzegiem jeziora Czad, a rząd Nigru wprowadził stan wyjątkowy w regionie Diffa, nad jeziorem i przy granicy z Nigerią. Przeniesienie wojny z Nigerii do jej sąsiadów było odwetem Boko Haram za udział wojsk Kamerunu, Czadu i Nigru w wielkiej ofensywie przeciwko organizacji. W grudniu 2015 r. prezydent Muhammadu Buhari pochwalił się w brytyjskiej telewizji BBC, że armia jest blisko całkowitego pokonania dżihadystów. Zapewnił, że państwo formalnie wygrało tę wojnę. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te słowa. W ostatnich dniach grudnia Boko Haram zaatakowała miasta Madagali i Maiduguri. W pierwszym dwie kobiety przeprowadziły zamachy samobójcze na targu, zabijając co najmniej 30 osób. Kilkanaście godzin wcześniej rebelianci wjechali do Maiduguri trzema samochodami ciężarowymi, z których otworzyli ogień do mieszkańców, wywołując wśród nich panikę. Następnie w tłum uciekających wbiegła kobieta, która zdetonowała niesiony ładunek wybuchowy. Po tym napastnicy ostrzeliwali okoliczne domy z granatników i doszło do drugiego zamachu samobójczego. Dopiero wtedy do akcji wkroczyło wojsko, które zmusiło napastników do wycofania się. Zabitych zostało 21 osób, a ok 100 zostało rannych. Terroryści zaatakowali także wioskę Dalori w prowincji Borno, którą najpierw ostrzelano, a gdy spanikowany tłum mieszkańców zaczął uciekać, wysadzili się w nim zamachowcy – samobójcy. Zginęło co najmniej 65 osób.
Rok 2016 przyniósł znaczący spadek przemocy ze strony Boko Haram. Operacje antyterrorystyczne prowadzone przez siły zbrojne Nigerii i krajów sąsiednich przyniosły długo oczekiwany skutek. Zamachy wciąż miały miejsce, ale było ich znacznie mniej. W połowie marca 22 osoby zginęły w Umarari na przedmieściach Maiduguri, gdy dwie kobiety wysadziły się w powietrze w meczecie. Był to pierwszy atak w stolicy stanu od 28 grudnia ub.r., gdy terroryści zabili w Madagali i Maiduguri ponad 50 osób. W kwietniu pojawiły się informacje, że członkowie i sympatycy Boko Haram pochodzący z Senegalu mogą przeprowadzić ataki na plażach Włoch Francji i Hiszpanii. 28 lipca po ataku na konwój samochodów ciężarowych ONZ, UNICEF zdecydował o czasowym zawieszeniu działalności w północno-wschodniej Nigerii. Konwoje z międzynarodową pomocą humanitarną starały się od pewnego czasu dotrzeć do obozu dla uchodźców w Bamie, gdzie zmarło ponad 1200 uciekinierów, w tym – 500 dzieci. Ludzie schronili się tam w obawie przed Boko Haram. W lipcu odnotowano tam rekordową liczbę 200 zmarłych z głodu. Dopiero 26 lipca pierwszemu z konwojów udało się dotrzeć do obozu w Bamie, gdzie przebywało ok. 24 tys. uciekinierów, w tym 15 tys. dzieci. 11 grudnia 2016 r. w Nigerii dwie dziewczynki dokonały ataku samobójczego na targ w Majduguri W zamachu zginęła 1 osoba, a 18 zostało rannych. W 2016 r. liczba ofiar Boko Haram spadła do ok. 1080 osób. Był to największy spadek – o ponad 80% w porównaniu do rekordowego 2014 r., kiedy zginęło ponad 7,5 tys. ludzi.
W maju 2017 r. ekstremiści uwolnili 82 uczennice porwane w Chibok w kwietniu 2014 r. Wymienili je na przetrzymywanych w więzieniach towarzyszy. Nadal w rękach porywaczy pozostawało 115 dziewcząt. Negocjacje nigeryjskich władz doprowadziły po raz drugi do uwolnienia większej grupy dziewcząt. W październiku 2016 r. islamiści z Boko Haram uwolnili 21 uczennic. Wcześniej, w maju wolność odzyskała jedna zakładniczka. Przesłuchanie uwolnionych dziewcząt i kobiet rzuciło sporo światła na ich los w niewoli. Jedna z nich, 47-letnia chrześcijanka Rahela Amos, której udało się uciec, została zmuszona do lekcji islamu, co stanowiło religijną indoktrynację przed edukacją mającą uczynić z niej terrorystkę – samobójczynię. Była przetrzymywana wraz z innymi porwanymi po kameruńskiej stronie granicy. Stwierdziła, że najpierw Boko Haram do ataków na meczety wykorzystywało mężczyzn, ale potem brały w nich udział kobiety ubrane w męskie stroje. Jej historia była bardzo podobna do innych relacji, m.in. do opisu obrzędów pogrzebowych, które dopełniają samobójczynie przed wykonaniem zadania. Ponieważ bojownicy stracili już operacyjne zdolności do sprawowania kontroli nad wcześniej zajmowanymi terytoriami, więc coraz częściej korzystali z wyszkolonych na terrorystki – samobójczynie kobiet i dziewczynek, których aktywność do dziś przynosi tragiczne skutki. Zdaniem Amos wysługiwanie się kobietami jako bronią w walce z przeciwnikiem jest starannie obmyśloną strategią, której zasady niektóre samobójczynie akceptują. W grupie około 30 szkolonych wraz z nią zakładniczek siódemka dziewczyn z entuzjazmem odnosiła się do perspektywy samobójczego ataku. To miała być przecież droga prosto do nieba, jak im mówiono. Głodzenie wraz z obietnicami wiecznego życia jako metodę perswazji od dziesięcioleci wykorzystywały religijne sekty. Amos opowiedziała, jak bojownicy Boko Haram wtargnęli do jej miejscowości w 2014 roku. Zastrzelili dwóch braci kobiety, mąż z piątką dzieci uciekli napastnikom. Amos została na miejscu, z dwójką młodszych dzieci i z wnukiem. Wraz z innymi dziećmi i kobietami została otoczona przez ekstremistów, którzy zapędzili mieszkańców do podłużnego kanału. Tam Amos spędziła parę dni, jedząc jeden posiłek dziennie, składający się z kukurydzianej pasty. Na koniec jeden z bojowników spytał kobiety: Chcecie dalej iść za Chrystusem, czy wolicie zostać muzułmankami?. Wszystkie przystały na islam, obawiając się, że udzielając innej odpowiedzi, stracą życie. Wtedy zaczęły szkolenie. Amos opisała sześciostopniowy kurs, w którym wzięła udział. Pierwsze dwa poziomy dotyczyły Koranu, poziom trzeci był treningiem przygotowującym do zamachu samobójczego i do odcinania przeciwnikom głów. Ponadto terroryści uczyli różnych metod zabijania ludzi i wysadzania domów Zalecali, aby czekać z uruchomieniem detonatora zanim nie zgromadzi się wokół grupa 10-20 ludzi. Treść szkolenia na poziomie od czwartego do szóstego była ściśle tajna. Amos nigdy się nie dowiedziała, czego tam uczono. Wiele innych kobiet zostało zmuszonych do małżeństw ze swoimi oprawcami. Były brutalnie gwałcone, wykorzystywane jako niewolnice, donosiły amunicję podczas walk i wciągały w pułapki członków cywilnych grup samoobrony. Okazało się jednak, że są też kobiety, które dobrowolnie godziły się na małżeństwa z członkami Boko Haram. Jedna z rozmówczyń opisała, jak do jej wioski przy granicy z Kamerunem przyjechali w 2012 r. bojownicy, obiecując lepsze jedzenie i pieniądze dla przyszłych żon. Kobieta rozwiodła się ze swoim ówczesnym mężem i dołączyła do islamistów. Sama też wybrała sobie nowego męża, dowódcę jednej z komórek organizacji. Kobieta opowiadała, że dostała od przyszłego męża niemały jak na nigeryjskie standardy posag, a po ślubie otrzymywała kieszonkowe i prezenty. Żony bojowników przyznawały, że islamiści stosowali prawo szariatu i surowe kary za przewinienia. Inne relacjonujące kobiety też były zadowolone, że nie musiały wykonywać ciężkiej pracy na roli, a jedynie dbać o dom. Czyściły nawet broń swoim mężom. Jednak później takim osobom jest bardzo trudno ponownie zintegrować się ze społeczeństwem. Ich dawne domy, a nawet całe wioski najczęściej zostały zniszczone, mężowie i rodziny zamordowani lub przepadli bez wieści, a służby bezpieczeństwa, z obawy przed zamachami, traktują je jak podejrzanych i z tych samych powodów odsuwają się od nich także inni ludzie. Dla kobiet próbujących uciec z niewoli wszystkie opcje są złe. Najczęściej są stygmatyzowane przez otoczenie, nawet najbliższą rodzinę. Padają również ofiarą gwałtów ze strony żołnierzy, którzy je uwolnili. Według UNICEF osoby próbujące poddać się władzy są czasem zabijane przez żołnierzy i przez członków straży cywilnej. Najgorzej mają osoby, które nie wykonały samobójczej misji i próbowały się oddać się w ręce sił bezpieczeństwa. Przede wszystkim próbę poddania ryzykują życiem, jeżeli trafią na zbyt nerwowego żołnierza lub policjanta. Według niektórych szacunków od czerwca 2014 r. do końca 2019 r. 540 kobiet zginęło podczas samobójczych ataków lub oddało się w ręce władz nie wypełniając misji samobójczej
Po okresie względnego osłabienia terroru w grudniu 2017 r. islamiści dokonali serii zamachów na nigeryjskie wojsko i organizacje humanitarne, m.in. w ataku na bazar w Biu zginęło 13 osób, a w zasadzkach na wojsko – 4 żołnierzy. Z 20 ostatnich odnotowanych na świecie w 2017 r. ataków na społeczności chrześcijańskie ponad 10 stanowiły ataki dokonane w Nigerii. Organizacja Open Doors w jednym ze swoich raportów uznała Nigerię za najniebezpieczniejsze miejsce dla życia chrześcijan. W stanie Borno, gdzie miał miejsce ostatni atak w 2017 r., dochodziło do regularnych pogromów chrześcijan ze strony Boko Haram. Organizacja atakowała nawet chrześcijańskich uchodźców, m.in. w Kamerunie islamiści napadli na grupę uchodźców mordując mężczyzn oraz porywając kobiety i dzieci. Krwawy był również początek 2018 r., kiedy islamiści zaatakowali meczet w Gomburu (Borno), zabijając 11 osób, wioski Jakhari i Kahifa, zabijając ponad 30 mieszkańców. Zabrali zapasy żywności i uprowadzili bydło. W lutym 2018 r. sąd skazał 205 osób za przynależność bądź wspieranie terrorystycznej organizacji. Boko Haram. Zostali oni skazani na kary pozbawienia wolności od 3 do 60 lat. Był to największy w historii Nigerii proces sądowy, który odbywał się zresztą w ekspresowym tempie. Tydzień wcześniej skazano na karę 15 lat więzienia Haruna Jahię za przestępstwa popełnione przez niego w 2014 r. Brał on udział w słynnym uprowadzeniu uczennic w Chibok. Sąd zdecydował również o zwolnieniu 526 osób powiązanych z Boko Haram, które następnie trafiły do ośrodków resocjalizacyjnych. Jednak pierwszy z serii procesów 2300 osób oskarżonych o działalność w Boko Haram rozpoczął się w październiku 2017 r. W grupie oskarżonych znalazł się Khalid Barnawi, któremu zarzucono porwanie i zamordowanie 10 cudzoziemców. 19 lutego 2018 r. dżihadyści napadli na szkołę w wiosce Dapchi, z której uprowadzili 110 uczennic. 76 z nich wróciło po dwóch dniach, a miesiąc później kolejne. Los dziewięciu dziewczynek pozostał nieznany. Według relacji zostały wypuszczone, ponieważ były muzułmankami i porywacze nie chcieli, aby cierpiały. 26 maja w ataku Boko Haram na hotel w miejscowości Menka w północno-zachodnim Kamerunie zginęły 22 osoby. Grupa uzbrojonych napastników otworzyła ogień do gości hotelowych. Część terrorystów została zatrzymana przez siły bezpieczeństwa. Miesiąc później co najmniej 86 osób zginęło, a 50 domów zostało spalonych w wyniku kilkudniowych walk między chrześcijańskimi rolnikami i muzułmańskimi pasterzami w regionie Barikin Adie w centralnej części Nigerii. Szerzenie się przemocy między pasterzami a rolnikami w środkowej Nigerii jest w dużej mierze wynikiem kurczenia się dostępności do żyznej ziemi. Obie strony dopuszczają się ataków, w wyniku których do połowy 2018 r. zginęły setki osób. Sytuacja ta była jednym z największych problemów prezydenta Nigerii Muhammadu Buhariego, który planował ubiegać się o reelekcję w lutym 2019 r. Buhari poprzednie wybory wygrał obiecując w kraju pokój i stabilność. Teraz odpierał krytykę opozycji, która zarzucała mu, iż jego administracja jest zbyt łagodna dla pasterzy, którzy należą do tej samej co prezydent etnicznej grupy Fulanów.
W dniu 5 listopada 2018 r. ekstremiści uprowadzili ze szkoły w miejscowości Bamenda w północno-zachodnim Kamerunie 81 osób, w większości uczniów, których zabrano do lasu. W następnym miesiącu w stanie Borno zabili 12 żołnierzy. Z powodu niestabilnej sytuacji w kraju przełożono wybory prezydenckie i parlamentarne, które miały się odbyć 16 lutego 2019 r. W pierwszym kwartale 2019 r. dżihadyści z Boko Haram przeprowadzili serię krwawych zamachów. Zaatakowali m.in. koszary, posterunek wojskowy i kilka miejscowości. W lipcu 2019 r. międzynarodowa organizacja Action Against Hunger (AAG) poinformowała, że jej członek, wraz z trzema pracownikami medycznymi oraz dwoma kierowcami zostali porwani podczas ataku na konwój, w którym jechali do miejscowości Damasak. Kilka dni później opublikowano w Internecie nagranie, na którym znajdowała się porwana kobieta i pięciu mężczyzn. Zakładniczka powiedziała, że zostali oni porwani przez ludzi, którzy nazywają siebie członkami kalifatu. Kobieta zaapelowała do rządu nigeryjskiego oraz organizacji Akcja Przeciwko Głodowi o podjęcie kroków zmierzających do ich uwolnienia. Według niektórych opinii porwania dokonała grupa Abu Musaba al-Barnawiego, zwana Prowincją Sudanu Zachodniego Państwa Islamskiego, rywalizująca z właściwą Boko Haram, kierowaną przez Abubakara Szekau. Wcześniej organizacja Al-Barnawiego przeprowadziła kilka ataków w północno-wschodniej Nigerii, których celem były bazy i posterunki wojskowe. W październiku 2018 r. dokonała porwania i zabójstwa pracownika pomocy humanitarnej i dwóch kobiet pracujących dla Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Prowincja Sudanu Zachodniego przetrzymywała również pracownika pomocy humanitarnej UNICEF. 27 lipca 2019 r. w wiosce Badu terroryści z Boko Haram zaatakowali uczestników uroczystości pogrzebowych. Podjechali do nich na motocyklach i otworzyli ogień. Zginęło 65 osób, a 10 zostało rannych. Był to odwet za atak na tę wioskę, który miał miejsce dwa tygodnie wcześniej. Wówczas mieszkańcy stanęli do obrony, zabijając 11 ekstremistów i zdobywając 10 karabinków Kałasznikowa. W grudniu kierownictwo organizacji AAG poinformowało, że 4 spośród 6 uprowadzonych 18 lipca jej pracowników zostało zamordowanych. Byli oni Nigeryjczykami. Do 2020 r. ekstremiści Boko Haram zabili ok. 30 tys. ludzi.
Abu Musab al-Barnawi Źródło: https://fojusi.com/227272/ (dostęp: kwiecień 2020). |
24 marca 2020 r. ekstremiści zaatakowali konwój wojsk nigeryjskich w pobliżu miejscowości Goneri w stanie Borno, zabijając ponad 70 żołnierzy. W nocy z 22 na 23 marca zaatakowali bazę wojsk czadyjskich Bomo położoną nad jeziorem Czad. Oblężenie trwało ok. siedmiu godzin. Zginęło 98 żołnierzy armii czadyjskiej, a 47 zostało rannych Napastnicy atakowali również przybywające posiłki. Zniszczyli 24 pojazdy, w tym samochody pancerne i zdobyli duże ilości uzbrojenia, które ładowali na łodzie motorowe. W nich, przez jezioro Czad, na którym łączą się granice Czadu, Nigerii, Nigru i Kamerunu, zbiegli do Nigerii. Na miejsce zdarzenia przybył prezydent Czadu Idriss Deby. Był to jeden z najbardziej spektakularnych ataków Boko Haram w ostatnim czasie, w którym zginęło jednorazowo najwięcej żołnierzy tego kraju. Po ataku armia czadyjska przystąpiła do operacji pod kryptonimem „Gniew Bomo”, której celem było zniszczenie struktur organizacji Boko Haram. Żołnierze wyparli bojówki organizacji z wysp na jeziorze, zniszczyli jej liczne bunkry i wkroczyli do nigeryjskiej prowincji Borno, gdzie w miejscowości Magumeri uwolnili kilku nigeryjskich żołnierzy przetrzymywanych przez terrorystów. Według przekazanych informacji podczas ostatniej ofensywy miał zginąć przywódca Boko Haram w Czadzie. Nie podano jednak jego nazwiska. W nagraniu zamieszczonym w cyberprzestrzeni prezydent Czadu Idris Deby stwierdził, że lider Boko Haram Abubakar Szekau musiał uciekać do miasta Dikoa. Radził mu, aby się poddał lub zginie w swej kryjówce. W trakcie operacji „Gniew Bomo”, trwającej od 31 marca do 8 kwietnia, zabitych zostało ponad tysiąc islamistów, udało się też pojmać kilkudziesięciu członków Boko Haram. Terroryści zostali przetransportowani do więzienia w Ndżamenie, gdzie oczekiwali na przesłuchanie. 16 kwietnia służba więzienna odnalazła zwłoki 44 terrorystów. Badania toksykologiczne wykazały, że zostali oni otruci. W dniu 26 maja bojownicy Boko Haram zaatakowali niewielką bazę wojskową w miejscowości Sueram w północnym Kamerunie, przy granicy z Nigerią. Zginęło 2 żołnierzy i 5 napastników. Terroryści zniszczyli pojazd wojskowy i zdobyli znaczną ilość ciężkiego uzbrojenia. Atak przypisano Prowincji Afryka Zachodnia Państwa Islamskiego.
[1] W Nigerii, którą zamieszkuje blisko 190 mln ludzi (ok. 250 grup etnicznych i językowych), islam wyznaje 50 proc. społeczeństwa zamieszkującego głównie północną i środkową część kraju, przede wszystkim Hausa i Fulanie. Ponad 40 proc. populacji stanowią chrześcijanie różnych wyznań, mieszkający głównie na południu i należący do ludów Ibo, Ijaw i Joruba. Pozostali zaś to wyznawcy tradycyjnych wierzeń afrykańskich. Rywalizacja muzułmanów i chrześcijan niejednokrotnie prowadziła do starć. Sytuacja zaostrzała się stopniowo od 2000 r., gdy chrześcijanie mieszkający na północy Nigerii zaczęli protestować przeciwko wprowadzaniu szariatu w stanie Kaduna. W wyniku krwawych starć zginęło około tysiąca osób. Kolejnych tysiąc osób zginęło we wrześniu 2001 r. w Jos w stanie Plateau. Zniszczono wówczas kilka kościołów i meczetów. W listopadzie 2002 r. w Kadunie znów doszło do krwawych zamieszek. Tuż przed wyborami Miss Świata, które miały się odbyć w Abudży, jedna z gazet zasugerowała, że gdyby prorok Muhammad teraz żył, to ożeniłby się z jedną z miss. W wyniku tego doszło do starć, w których zginęło ponad 200 osób, a wybory odwołano. Następne lata przyniosły kolejne walki i ofiary: w 2004 r. – ponad tysiąc zabitych, głównie chrześcijan, w miastach Yelwa i Kano, w 2006 r. – 160 ofiar w Maiduguri, w 2007 r., śmierć poniosło 700 osób w Jos, a w 2009 r. – kolejni zabici w Bauczi. W końcu marca 2010 r. wyznający islam pasterze Fulani zaatakowali nad ranem wioskę Dogo Nahawa, zamieszkaną przez chrześcijan z ludu Berom. Napastnicy strzelali z karabinów i strzelb. Przerażeni mieszkańcy wybiegali na drogę, gdzie byli mordowani maczetami i nożami. W trwającej prawie trzy godziny rzezi zginęło ok. 500 osób, głównie kobiet, dzieci i starców. Tej samej nocy Fulanie napadli jeszcze co najmniej na dwie wioski. Beromowie uważali, że te ataki były odwetem za styczniowe pogromy w Jos. W trwających wówczas cztery dni ulicznych zamieszkach też zginęło prawie pół tysiąca osób, głównie muzułmanów. Rząd wysłał tam wówczas setki policjantów i żołnierzy, aby stłumić zamieszki.
Według niektórych opinii doszukiwanie się przyczyn konfliktów w różnicach religijnych jest ogromnym uproszczeniem. U podłoża konfliktu Beromów z Fulanami stoi rywalizacja ekonomiczna. Takiego zdania był choćby miejscowy kościół. Zdaniem jego przedstawicieli to klasyczny konflikt między koczowniczymi pasterzami i osiadłymi rolnikami. Ci ludzie należą do tej samej grupy etnicznej, a jedyną dzielącą ich różnicą jest to, że wszyscy Fulanie są muzułmanami, a Beromowie chrześcijanami. Dlatego też tak łatwo o proste uogólnienie, że atakują się nawzajem muzułmanie i chrześcijanie. Arcybiskup John Olorunfemi Onaiyekan, metropolita stołecznej Abudży, powiedział, że ci, którzy zabijają, nie czynią tego ze względów religijnych, ale mając na uwadze interesy natury społecznej, ekonomicznej i kulturowej. Podkreślił, że miejscowy kościół dąży do porozumienia i odżegnuje się od brutalnych zamieszek, a wina za dokonane masakry leży po stronie nieudolnego rządu. Rząd, którego zadaniem powinno być zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim obywatelom, jak się wydaje, nie jest w stanie tego osiągnąć. Nie tyle brakuje mu woli, ale po prostu jest za słaby. W Jos obie grupy są między sobą wymieszane, a wszędzie w obiegu jest broń. Głęboki kryzys polityczny, w jakim pozostawała wówczas Nigeria spowodowany był ciężką chorobą rządzącego od 2007 r. prezydenta Umaru Yar'Adua, który kilka miesięcy spędził na leczeniu w Arabii Saudyjskiej. Pod jego nieobecność, ze względu na panujący chaos, nigeryjscy politycy zdecydowali, wbrew konstytucji, ogłosić wiceprezydenta Goodlucka Jonathana urzędującym szefem państwa. Od powrotu Yar'Adua do jego śmierci w maju 2010 r. Nigeria miała więc dwóch prezydentów, a ich rywalizacja nie pomagała w opanowaniu sytuacji. Od czasu uzyskania przez Nigerię - dawną kolonię brytyjską - niepodległości w 1960 roku, władzę w kraju sześciokrotnie obejmowali wojskowi. Korupcja, podziały etniczne i niepokoje społeczne doprowadziły do kolejnych zamachów stanu. Sposobem na uspokojenie i uregulowanie sytuacji był kompromis, zgodnie z którym od kilkunastu lat w Nigerii władzę sprawują na przemian muzułmanie z północy i chrześcijanie z południa. Takie rozwiązanie miało zapewnić bezpieczeństwo podzielonemu etnicznie krajowi. Pozwolenie wiceprezydentowi Jonathanowi (chrześcijanin) na zastąpienie Yar’Adua (muzułmanin, który miał rządzić do 2015 roku) budziło obawy, że to koniec kompromisowego dzielenia prezydentury pomiędzy muzułmańską północ i chrześcijańskie południe. Obawiano się również, że w targanej niepokojami Nigerii po władzę znów mogą zechcieć sięgnąć wojskowi. Tak się jednak nie stało, za to na północnym wschodzie rozgorzała przemoc islamskich ekstremistów, a na południowym wschodzie miejscowych separatystów.
[2] Boko w języku hausa oznacza „wpływ zachodu” lub „cywilizację zachodnią”. Słowem „boko” na początku XX w. nigeryjscy emirowie określili system edukacji narzucony przez brytyjskich kolonizatorów. „Boko” jest transkrypcją w alfabecie łacińskim określenia używanego w języku hausa. Alfabet łaciński został wprowadzony przez brytyjskie władze kolonialne zamiast wersji ajami alfabetu arabskiego. Zmiana ta stała się najpierw synonimem zachodniej edukacji, a potem sekularyzmu. Arabskie słowo haram tłumaczy się jako „zakazane”. Bunt przeciwko zagranicznym wpływom, zwłaszcza w szkolnictwie, które miało oddalać ludzi od tradycyjnych wartości było początkowo głównym punktem ideologii organizacji.
[3] Jusuf domagał się większych uprawnień dla sędziów stosujących szariat, a Szerif ubiegał się wówczas o reelekcję. Oficjalnie ich stosunki dalekie były od ideału. Jusuf wyzywał Szerifa od niewiernych i domagał się jego śmierci. Szerif jednak wiedział, że nie opłaca mu się walczyć z liderem Boko Haram. Wolał go kupić, oferując lukratywną posadę w stanowym ministerstwie ds. religii jednemu z najzagorzalszych wyznawców sekty. Jednak do porozumienia nie doszło.
[4] Nakaz posiadania kasków przez motocyklistów oraz ich pasażerów wprowadzono na początku 2009 r. W przypadku jednośladowych taksówek, zwanych w północnej Nigerii „asachaba”, kaski mieli zapewniać pasażerom kierujący. Wielu Nigeryjczykom nie spodobały się nowe przepisy. Przede wszystkim dawały policjantom możliwość wymuszania łapówek. Koszt zakupu dwóch kasków wynosił 50 USD, a dzienny zarobek motocyklowego taksówkarza wynosił przeciętnie 2 USD. Motocyklowi taksówkarze znajdują się na samym dole drabiny społecznej. Nie mają wykształcenia, na ogół nie dysponują żadnym majątkiem. Śpią pod mostami, lub markizami sklepów. Gdy nowe prawo weszło w życie, motocykliści wyjechali na ulice w tym, co im wpadło pod rękę. Niektórzy wkładali na głowy kubły, puszki z otworami na oczy, najczęstszym jednak środkiem ochronnym były wydrążone arbuzy i tykwy.
[5] Sułtanat lub kalifat Sokoto został utworzony w 1809 r. przez Usmana dan Fodię (zm. 1817 r.) z ludu Fulanów. Był to ruch odrodzenia religijnego, który powstał z chęci urzeczywistnienia modelu idealnego społeczeństwa. Nosił zarówno znamiona walki politycznej, jak i rewolucji społecznej rolników i pasterzy wymierzony w klasy panujące. Usman dan Fodio zapoczątkował ruch na rzecz sprawiedliwości społecznej. Znany był również z tolerancyjnego podejścia do roli kobiet w społeczeństwie i starań o poprawę ich poziomu edukacji. Władcy państw hausańskich uznali ruch dan Fodii za zagrożenie. Zaczęli prześladować jego zwolenników, a w końcu wypowiedzieli im otwartą wojnę. W 1809 r. Usman dan Fodio ze stronnikami z ludu Fulanów utworzył sułtanat z siedzibą w północnonigeryjskim mieście Sokoto i po wojnie, przedstawianej jako dżihad, podporządkował sobie wszystkie państwa Hausa. Jego idee i dawany przez niego przykład znalazły oddźwięk poza tym obszarem, wpływając na ruch reform i odnowy na obszarze dzisiejszej Nigerii, Nigru, Czadu, Mali, Burkina Faso, Senegambii i Gwinei. Ruch ten stał się centrum oporu przeciwko ekspansji brytyjskiego i francuskiego kolonializmu. Przypuszcza się, że pisma dan Fodii i jego sława dotarły nawet na Jamajkę, odgrywając niemałą rolę w tamtejszym buncie niewolników. Sułtanat Sokoto przetrwał aż do kolonialnego podboju Nigerii przez Brytyjczyków w 1903 r.