Źródło:
7 marca jest piątym dniem burzliwych protestów w Bejrucie. W stolicy Libanu manifestacje połączone z paleniem opon koncentrują się na placu męczenników. Ludność wyszła na ulice z powodu katastrofalnej sytuacji finansowej państwa, a w 6 marca załamała się wartość funta libańskiego, który cztery dni wcześniej spadł do rekordowego poziomu – 10 tys. za 1 USD. W niektórych regionach kraju przerwy w dostawach prądu przekraczają 12 godzin dziennie. Były premier Hassan Diab zaapelował do polityków o odłożenie na bok sporów i utworzenie nowego rządu. W Trypolisie, najbiedniejszym mieście Libanu, protestujący zablokowali kilka dróg i zorganizowali okupację ronda w pobliżu portu, wzywając do rezygnacji z funkcji wszystkich miejskich polityków. Demonstranci zablokowali również drogi łączące Trypolis, z Minnieh i Akkar, używając ciężarówek, zbiorników na wodę, pojemników na śmieci i kamieni. Kraj jest właściwie pozbawiony władz od sierpnia 2020 r., kiedy gabinet Hassana Diaba ustąpił po wybuchu w bejruckim porcie w Bejrucie, w wyniku którego zniszczona została znaczna część stolicy. Desygnowany na premiera Saad al-Hariri został nominowany w październiku, ale nie udało mu się utworzyć nowego gabinetu z powodu trwającego impasu politycznego z prezydentem Michelem Aounem.