Wydarzenia
Czy można zabijać nieuzbrojonych terrorystów?

3 stycznia 2021 r. siły francuskie ostrzelały z powietrza wioskę Bunti w regionie Mopti, ok. 600 km na północny-wschód od stolicy Republiki Mali – Bamako. W nalocie miało zginąć kilkudziesięciu ekstremistów. Tymczasem przedstawiciel Tabital Pulakuu, stowarzyszenia promującego kulturę grupy etnicznej Fulani w Mali, powiedział, że w nalocie zginęło co najmniej 20 gości weselnych. Rzecznik francuskiego kontyngentu w Mali (5100 żołnierzy) zaprzeczył powiązaniu nalotu z weselem, twierdząc, że taki związek nie odpowiada informacjom zebranym przed nalotem. Przedstawiciel francuskiego kontyngentu stwierdził, że w ataku zginęło około 30 rebeliantów. Po tym incydencie misja ONZ w Mali (MINUSMA) przeprowadziła własne dochodzenie w sprawie francuskiego nalotu. W raporcie, podsumowującym ustalenia opublikowanym 30 marca, MINUSMA stwierdziła, że rzeczywiście w wiosce odbył się ślub, na którym zgromadziło około stu osób cywilnych. W wyniku ataku zginęło 19 cywili i 3 uzbrojonych mężczyzn. Ustalenia ONZ zostały oparte na 115 wywiadach indywidualnych, a także wywiadach grupowych i około 100 rozmowach telefonicznych. Dały one powód do nadzwyczajnej krytyki działań sił francuskich w Mali. Potwierdzono śmierć 19 nieuzbrojonych osób cywilnych chronionych międzynarodowymi konwencjami. Rozmówcy, należący do plemienia Fulanów stwierdzili, że ofiarami byli cywile a nie terroryści. Strona francuska upiera się przy swojej wersji wydarzeń i danych wywiadowczych poprzedzających atak z 3 stycznia i podważa metody prowadzenia śledztwa. Sprawa jest tym bardziej na czasie, że podobne zarzuty postawiono Francuzom 5 dni temu. W wyniku nalotu przeprowadzonego 25 marca miało zginąć 6 osób. Siły francuskie stwierdziły, że atak był wymierzony w terrorystów, ale lokalni mieszkańcy stwierdzili, że zabici mężczyźni byli młodymi myśliwymi (?). Sytuacja staje się coraz bardzie dwuznaczna. Krytyka sił francuskich może doprowadzić do zmniejszenia liczby żołnierzy tego kraju w Mali. Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, aby siły kontrterrorystyczne w jakimkolwiek kraju czekały na atak terrorystów, by móc dopiero wówczas odpowiedzieć ogniem.