EJÉRCITO DE LIBERACIÓN NACIONAL (ARMIA WYZWOLENIA NARODOWEGO)
Flaga ELN
Kolumbijska Armia Wyzwolenia Narodowego (ELN) pretendowała do ideowej spuścizny po Erneście Che Guevarze. Źródłem jej inspiracji była też rewolucja kubańska. ELN powstała w 1964 r., stając się drugą co do wielkości i aktywności, po Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia – FARC (Rewolucyjnych Siłach Zbrojnych Kolumbii), lewacką partyzantką w Kolumbii. Została założona w prowincji Santander przez wracających z Kuby studentów. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech ugrupowania była obecność w jego szeregach księży katolickich. Fenomen ten zaistniał po raz pierwszy w 1966 r., w chwili przystąpienia do organizacji księdza i socjologa Camillo Torresa Restrepo, stojącego na czele Zjednoczonego Frontu Ludu Kolumbijskiego, który zginął dwa miesiące później w starciach z armią. Jego tragiczny los przyciągnął uwagę opinii publicznej, która – nadając osobie Restrepo nadludzki wymiar – uznała go za czołowy symbol prowadzonej walki. Tradycje marksistowsko-chrześcijańskiego przymierza kontynuował hiszpański ksiądz i głównodowodzący ELN, Manuel Perez Martinez alias Poliarco, gorący zwolennik teologii wyzwolenia[1]. Politycznym skrzydłem ELN była Unia Camillistowska. Organizacja ściśle współpracowała z FARC i sandinistami. Oprócz wymienionych osób przywódcami organizacji byli Fabio Vazquez i Nicolas Rodriguez Bautista alias Dario alias Gabino.
Organizacja uważana była za partyzantkę miejską kierowaną przez lewicowych intelektualistów, jakich wiele powstało w Ameryce Łacińskiej z inspiracji Kuby. W początkach działalności ugrupowanie liczyło od 1000 do 1700 bojowników, działających w departamentach Santander, Bolivar, Magdalena, Cesar, Arauna, Antioquia na północy i północnym wschodzie kraju oraz w przygranicznych rejonach Wenezueli. ELN odróżniała się od innych ugrupowań kolumbijskiej partyzantki dokonywanymi systematycznie czystkami we własnych szeregach. W latach 1965-1969 rozstrzelano co najmniej 57 członków pod zarzutem zdrady i osłabienia ideowej zwartości. W 1971 r. w Bogocie członkowie ELN zamordowali Jaime Arenasa, byłego członka ugrupowania, który w opublikowanej książce potępił egzekucje współtowarzyszy.
W latach 70. ELN ograniczyła działalność partyzancką, by rozpocząć ataki bombowe, m.in. na gen. Crispiniano Quinonesa w październiku 1975 r. i ambasadę Hiszpanii w styczniu 1976 r., napady na banki i porwania. Jednak próby stworzenia sieci miejskiej zostały uniemożliwione przez siły bezpieczeństwa. W latach 80. ELN dokonała serii porwań, m.in. w 1983 roku brata prezydenta, lecz była to jedynie namiastka dawnej potęgi z lat 70. W końcu lat 80. od ELN oderwał się Nurt Odnowy Socjalistycznej, który zaprzestał walki zbrojnej. W latach 90. organizacja liczyła od 3-5 tys. bojowników, prowadząc walkę mimo rozejmu zawartego w październiku 1993 r.
Manuel Perez Martinez |
Źródło:
(dostęp: czerwiec 2016). |
W 1985 sformowana natomiast została Ejercito Revolucionario del Pueblo – ERP (Rewolucyjna Armia Ludowa). Organizacje o tej samej nazwie funkcjonowały w Salwadorze i Argentynie. Utworzono ją w departamencie Tolima, na wschodzie kraju, spośród bojowników, którzy opuścili (ELN). Dowódcą ERP został Edgar Castellanos alias Gonzalo. Organizacja stopniowo porzucała marksistowską ideologie, koncentrując się na działaniach zbrojnych, wymuszeniach porwaniach, zwykłej aktywności bandyckiej z bronią w ręku. Oprócz sił rządowych, zwalczana była przez FARC. Wewnętrzne podziały i składanie broni przez poszczególne oddziały przyczyniały się do stopniowego osłabienie organizacji. W styczniu 2007 r. zginął Gonzalo, a 15 września tego samego roku zdemobilizowała się ostatnia grupa 14 bojowników należących do 6. Brygady Patriotów z La Sierrita.
Oprócz przedstawionych działań ELN, podstawową metodą walki tej partyzantki stały się ataki na rurociągi należące do krajowych i zagranicznych spółek naftowych. Od 1987 do 1991 r. ELN dokonała 141 aktów sabotażu na kluczowych odcinkach ropociągów, biegnących od środkowej części Kolumbii do wybrzeża Atlantyku. Straty finansowe, poniesione w ciągu tych czterech lat oszacowano na ponad 630 mln USD. Z kolei w latach 1986-1997 organizacja przeprowadziła łącznie 636 zamachów bombowych na instalacje naftowe, w rezultacie których tylko państwowy koncern kolumbijski Ecopetrol poniósł straty w wysokości ok. 1,5 mld USD. Skutkiem tych aktów terroryzmu było zanieczyszczenie na olbrzymią skalę środowiska naturalnego. Na przykład po wysadzeniu w dniu 4 czerwca 1990 r. rurociągu, wydobywająca się z niego ropa naftowa zanieczyściła znaczny odcinek rzeki Catatumbo, wzdłuż której zamieszkiwało kilkanaście tysięcy chłopów i farmerów. Podobne ataki spowodowały zniszczenie ponad 3 tys. ha ziemi uprawnej.
Mimo trwającego w latach 90. spadku intensywności tego rodzaju ataków, nieustanne akcje sabotażowe zmusiły krajowe i zagraniczne koncerny naftowe do płacenia swego rodzaju „podatku wojennego” na rzecz armii kolumbijskiej, by ta mogła szkolić wykwalifikowany personel ochrony naftociągów, na przykład w marcu 1996 r. British Petroleum zgodziło się zapłacić 60 mln USD tytułem kosztów szkolenia i utrzymania prywatnej, elitarnej armii, której zadaniem była ochrona ropociągów należących do BP. W 2000 r., w wyniku jednego z ataków na rurociąg, spłonęło 70 mieszkańców pobliskiej wioski, z czego połowę stanowiły dzieci. W tym samych roku w walkach z partyzantami ELN kolumbijskie siły zbrojne straciły około tysiąca żołnierzy.
Armia Wyzwolenia Narodowego domagała się, by władze podjęły z nią dialog na takich samych warunkach jak z FARC. Żądała, by wojsko wycofało się z północnej Kolumbii i przekazało jej ten teren pod kontrolę. Po śmierci Pereza Martineza w 1998 r. przywództwo nad grupą objął Nicolas Rodriguez Bautista, urodzony w ubogiej chłopskiej rodzinie, pozbawiony wszelkiej ideologii, kierujący się jedynie strategią przeżycia za wszelką cenę. Dowódcą wojskowym był z kolei inż. Antonio Garcia, który na przełomie XX i XXI wieku stosował taktykę tzw. „cudownego połowu”. Polegała ona na blokowaniu dróg i zatrzymywaniu samochodów. Przy użyciu komputerów sprawdzano stan kont zatrzymanych, albo ich pracodawców. Bogatych porywano do dżungli w charakterze zakładników. Zwracano im wolność po otrzymaniu żądanego okupu. Niewola trwała czasem nawet kilka miesięcy, ale zdarzały się również przypadki śmierci zakładników z wycieńczenia.
ELN działała głównie w trzech górskich pasmach Kolumbii. Jej bojownicy wyprawiali się także do północno-wschodniej części kraju i na równiny Casanare i Arauca. Nieobecna była natomiast na rozległych terenach wschodnich nizin oraz w Amazonii. Na początku XXI wieku do organizacji należały 43 zgrupowania wiejskie, 20 miejskich i 22 oddziały mobilne, działające nawet w odległych częściach Kolumbii. Wszystkie te zgrupowania ulokowane były w pobliżu głównych dróg lub ważnych obszarów bogactw naturalnych. Działały przede wszystkim w departamentach Arauca, Casanare, Boyaca, Norte de Santander, Santander, Cesar, Cauca, Narino, Valle, w północno-wschodniej części departamentu Antioquia i w pobliżu jego stolicy – Medellin oraz na północy kraju w okolicy Sierra Nevada de Santa Marta i na półwyspie Guajira.
Od grudnia 2005 r. ELN prowadziła negocjacje pokojowe z rządem. W ostatnich latach siłom zbrojnym Kolumbii, wspieranym finansowo i szkolonym przez USA, udało się rozbić partyzantkę ELN. Znaczny wpływ na spadek aktywności ruchu miała Autodefensas Unidas de Colombia – AUC (Zjednoczona Samoobrona Kolumbii), oskarżane o dokonywanie masakr wieśniaków podejrzanych o sympatyzowanie z ELN i FARC. Zwalczały one lewacką partyzantkę i jej sympatyków. ELN utraciła swoje znaczenie militarne. Organizacja pobierała „podatek rewolucyjny” od producentów i handlarzy narkotyków, jednak jej działania koncentrowały się na porwaniach dla okupu. Ofiarami padali przeważnie obcokrajowcy lub pracownicy wielkich firm i koncernów, przede wszystkim przemysłu naftowego. Rocznie uprowadzano w charakterze zakładników ok. 3 tys. osób.
Głośnym echem odbiło się m.in. uprowadzenie we wrześniu 2003 r. 8 turystów: Niemki, czterech Izraelczyków, dwóch obywateli Wielkiej Brytanii i jednego Hiszpanii. Porwani więzieni byli w stacji archeologicznej położonej w wysokich partiach gór Sierra Nevada, ok. tysiąca kilometrów od Bogoty. Jednemu z Brytyjczyków udało się wcześniej zbiec. Niemka i Hiszpan zostali uwolnieni pod koniec listopada, po 74 dniach niewoli. Pozostali turyści zostali uwolnieni w grudniu 2003 r. W mediacjach pomiędzy porywaczami i rządem uczestniczyli przedstawiciele Kościoła katolickiego. Członkowie ELN informowali, że porywając zagranicznych turystów chcieli zwrócić uwagę międzynarodowej opinii publicznej na dramatyczną sytuację ubogich chłopów zamieszkujących góry Sierra Nevada de Santa Maria oraz ich prześladowanie przez wojsko oraz prawicowe ugrupowania militarne, przede wszystkim AUC.
Po długim okresie względnego spokoju ELN znów dał o sobie znać w maju 2013 r., kiedy od bomby podłożonej przez członków tej organizacji zginęło co najmniej 10 żołnierzy. Celem ataku w okolicy miejscowości Chitaga był patrol kolumbijskiej armii. Na początku 2014 r. władze kolumbijskie przystąpiły do negocjacji pokojowych z ELN. Rozmowy miały charakter sondażowy. Rządy Brazylii, Chile, Kuby, Ekwadoru, Norwegii i Wenezueli zadeklarowały, że mogą być gwarantami procesu pokojowego. Według ekspertów, w szeregach ELN znajduje się obecnie ok. 2 tysięcy bojowników, natomiast FARC liczy ok. 7 tysięcy uzbrojonych mężczyzn i kobiet.
Od pół wieku obie skrajnie lewicowe ugrupowania walczą przeciwko rządom w Bogocie. Konflikt kosztował już życie ok. 220 tys. ludzi. Przez wiele krajów ELN i FARC uznawane są za organizacje terrorystyczne. Obie utrzymują się m.in. z handlu narkotykami i porwań dla okupu. Zwolennikiem rozmów w celu zakończenia wojny domowej jest prezydent kraju Juan Manuel Santos, który w czerwcu 2014 r. ponownie wygrał wybory prezydenckie.
Kiedy w 2016 r. FARC zawarły rozejm z władzami Kolumbii, ELN stała się najbardziej aktywną grupą rebeliancką. W maju 2016 r. organizacja uprowadziła Salud Hernandez Morę, korespondentkę hiszpańskiego dziennika "El Mundo", posiadającą hiszpańskie i kolumbijskie obywatelstwo. Mora, znana z radykalnego stosunku do guerilii i krytyki procesu pokojowego między rządem a FARC, porwana została w miejscowości El Tarra, gdy pracowała nad materiałem filmowym na temat likwidacji upraw koki w prowincji Santander Północny. W niewoli przebywała 5 dni. W 2017 r. ELN, za przykładem FARC, przystąpiła do rozmów pokojowych w władzami Kolumbii
17 stycznia 2019 r. terrorysta – samobójca staranował samochodem dostawczym, wypełnionym materiałem wybuchowym, bramę wjazdową na teren Akademii Policyjnej im. gen. Santandera w Bogocie. Zginęło 21 osób, a ok. 70 zostało rannych. Sprawcą był Jose Aldemar Rojas alias „Mocho Kiko”. 25 lat działał w ELN, a przez ostatnich 15 podróżował między Kolumbią i Wenezuelą, gdzie rebelianci mieli swoje bazy i kryjówki, szkolił ich w wytwarzaniu i wykorzystywaniu materiałów wybuchowych. Do udziału w zamachu przyznał się Ricardo Carvajal, aresztowany następnego dnia, przy którym znaleziono mundur rebeliancki i podręcznik partyzanta. Był to najkrwawszy atak w Kolumbii od 2003 r. Poprzedni atak bombowy w Bogocie miał miejsce w 2017 r. Jego celem było centrum handlowe Andino. W zamachu zginęły 3 osoby.
Skutkiem zamachu z 17 stycznia 2019 r. było zerwanie rozmów pokojowych z ELN prowadzonych przez rząd. Prezydent Ivan Duque zapowiedział, że nie będzie dalszych rozmów z ELN, dopóki organizacja ta nie uwolni zakładników i nie zerwie z terrorem. Przywrócił też moc zawieszonym na czas rokowań międzynarodowym listom gończym za jej przywódcami. Poinformował również, że w ciągu 23 lat działania ELN porwała 5682 osoby (średnio 247 rocznie), a od początku 2017 r., w ciągu 17 miesięcy trwania rozmów pokojowych przeprowadziła ok. 400 operacji terrorystycznych, zabijając 100 osób i raniąc 339. Prezydent zażądał także od władz Kuby wydania 10 dowódców ELN. Hawana była bowiem pośrednikiem w kontaktach Bogoty z ELN i przyznała im prawo pobytu na czas trwania rozmów pokojowych. Jak się okazało nie przyniosły one rezultatów, zaś ELN nie zaprzestała przeprowadzania zamachów i porwań dla okupu. Kuba dowódców ELN oczywiście nie wydała. W związku z tym w maju 2020 r. Departament Stanu USA wpisał Kubę na listę krajów niewykazujących pełnego zaangażowania w walkę z terroryzmem. W ten sposób Kuba dołączyła do Wenezueli, Iranu, Syrii i Korei Północnej, którym Waszyngton zakazuje sprzedaży broni.
15 czerwca 2021 r. w bazie wojskowej w Cucuta, stolicy stanu Santander Północny (Norte de Santander) na terenie Kolumbii, przy granicy z Wenezuelą, wybuchła bomba umieszczona w samochodzie. Eksplozja nastąpiła po godz. 15., kiedy kilku mężczyzn ubranych w mundury wojskowe wjechało na teren bazy białą ciężarówką. Rannych zostało 36 osób, w tym 3 znajdują się w stanie krytycznym. Podczas zdarzenia w jednostce przebywała grupa amerykańskich żołnierzy szkolących Kolumbijczyków. W stanie Santander kilka grup przestępczych walczy o szlaki przemytu narkotyków i wykorzystuje pobieżnie patrolowaną granicę z Wenezuelą do przemytu paliwa i broni. W 2020 r. grupa amerykańskich doradców wojskowych z Pierwszej Brygady Wsparcia Sił Bezpieczeństwa przebywała w tej samej bazie pomagając kolumbijskiemu wojsku przeprowadzać operacje antynarkotykowe. Ostatni atak nastąpił w momencie wygaszania antyrządowych protestów w Kolumbii przeciwko ubóstwu i rosnącym nierównościom. Ich liderzy ogłosili 15 czerwca wstrzymanie tych protestów, które trwają od siedmiu tygodni. Rozpoczęły się one 27 kwietnia. Nie wiadomo, kto był sprawcą ataku 15 czerwca, ale wymienia się ELN.
[1] Teologia wyzwolenia narodziła się w Ameryce Łacińskiej w latach 60. XX w. w Kościele rzymskokatolickim. U jej podstaw leżała nowatorska interpretacja wiary oparta na szczytnych ideałach pomocy ubogim, która w swych założeniach miała otworzyć Kościół katolicki w państwach Ameryki na sprawę biednych. Jedna z najważniejszych tez teologii wyzwolenia głosiła, że zbawienie miało dokonać się nie tylko po śmierci, ale i tu na ziemi. Miało to być zbawienie od przemocy, podziału klasowego i nędzy. Zaproponowała ona nową interpretację wyzwań społecznych. Według niej wolność powinna być rozpatrywana także w sferze wyzwolenia od ucisku i niesprawiedliwości społecznej. Kościół nie powinien przejmować się tylko ograniczeniem zasięgu nędzy, jakby wszystko miało być wyłącznie wolą Boga, ale powinien zająć się prawdziwymi społecznymi przemianami i uznać, że bieda wcale nie jest wynikiem boskiego zrządzenia, ale jest owocem wyzysku i eksploatacji jednych ludzi przez innych. Taka wizja oparta była na nowym sposobie czytania Biblii, w której Bóg zawsze miałby być Bogiem sprawiedliwości, nie podporządkowania. Księża, będący zwolennikami teologii wyzwolenia, oprócz spraw duchowych wiernych, zaczęli zajmować się sprawami bardziej przyziemnymi, jak chociażby kwestiami związanymi z bezrobociem, czy problemem skupienia ziemi w rękach nielicznych posiadaczy, gdy tymczasem olbrzymie rzesze chłopów głodowały nie posiadając nawet kawałka ziemi. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów teologii wyzwolenia była jej relacja z polityką. Chodziło m.in. o „uduchowienie” ekonomicznych podstaw marksizmu. Wielu teologów i zwykłych księży uważało, że jedyną możliwością rozwiązania tych problemów była rewolucja i zbrojna walka z wielkimi posiadaczami ziemskimi i innymi wyzyskiwaczami. Ojcami teologii wyzwolenia było dwóch księży: Gustavo Gutierrez oraz franciszkanin Leonardo Boff, którzy studiowali w Europie. Gutierrez żył i pełnił posługę kapłańską w slumsach Limy. Te doświadczenia wpłynęły na jego poglądy, które wyraził w swym dziele pt. „Teologia wyzwolenia”. Autor opowiadał się w nim za przywróceniem sprawiedliwości społecznej, która może dokonać się także na drodze rewolucji. Poglądy Boffa były bardzo radykalne. Sprzeciwiał się on zarówno kapitalistom, jak i klerowi, który stawał po stronie władzy i bogaczy, oskarżając ich o zdradę chrześcijańskich ideałów. Teologiczne poglądy obu duchownych podzieliły kościół krajów Ameryki Południowej na dwa obozy. Przeciwnicy teologii wyzwolenia, oskarżani o współpracę z dyktaturami łamiącymi prawa człowieka, domagali się usunięcia niepokornych. Zwolennicy bronili ich przed władzą świecką oraz Watykanem, który – zwłaszcza od czasu pontyfikatu Jana Pawła II – przyjął jednoznacznie przeciwne stanowisko wobec teologii wyzwolenia, potępiając jej przedstawicieli. Wielu księży w Ameryce Łacińskiej, będących zwolennikami teologii wyzwolenia, zarzucało papieżowi Janowi Pawłowi II, że zachował się wobec nich zupełnie inaczej niż wobec podobnego ruchu wewnątrz Kościoła w Polsce związanego z „Solidarnością”.