FEDERAZIONE ANARCHICA INFORMALE (NIEFORMALNA FEDERACJA ANARCHISTYCZNA)
Symbol FAI
Początki włoskiego anarchizmu datują się na drugą połowę XIX w. i wiążą się z wpływami i atrakcyjnością idei głoszonych przez Michaiła Bakunina, Giuseppe Fanelliego i Enrico Malatestę[1]. W 1945 r. podczas zjazdu w Carrarze powstała Federazione Anarchica Italiana (Włoska Federacja Anarchistyczna). Znaczne wpływy włoski ruch anarchistyczny uzyskał w latach 70., gdy powstawały jego komórki w pustych fabrykach, kamienicach i domach okupowanych z inicjatywy skrajnie lewicowych organizacji, często związanych z Czerwonymi Brygadami, Lotta Continua i Potere Operatio. Wprowadzający się tam młodzi ludzie żyli w komunie, mieli się za rewolucjonistów i chcieli naprawiać świat, nie wykluczając przemocy. Wspierała ich Włoska Partia Komunistyczna. Dzisiejsze lewicowe centra społeczne, a jest ich około stu, nie straciły nic ze swego dawnego politycznego radykalizmu i agresji. Na co dzień działają jak „domy kultury”, ale są przeciwni wszystkiemu: państwu, władzy, podatkom, opłatom, kościołowi, zanieczyszczaniu środowiska. Po latach z federacji wystąpiła część działaczy tworząc Federazione Anarchica Informale (FAI), współpracującą z grupami o charakterze marksistowskim, a według niektórych źródeł z odnowionymi komórkami Czerwonych Brygad[2].
Na temat FAI było głośno w 2003 r., gdy w grudniu wysłała niewielką paczkę z prezentem świątecznym do domu państwa Prodich, gdy Romano Prodi był szefem Komisji Europejskiej. W przesyłce znajdował się materiał zapalający, który detonował. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Prodi nie stracił wzroku. Podobną przesyłkę w 2005 r. otrzymał burmistrz Bolonii Sergio Cofferati, a rok później jego turyński kolega Sergio Chiamparino. W obu wypadkach obyło się bez tragicznych następstw. W sumie w latach 2003 do 2005 FAI zaatakowała 20 razy. Za każdym razem z innych powodów. Anarchiści żądali uwolnienia z więzień „hiszpańskich towarzyszy” lub tłumaczyli zamachy chęcią pomszczenia Carla Giulianiego, który zginął w starciach anarchistów z policją podczas szczytu G7 w Genui w 2001 r.
Wymienione wydarzenia zaliczane są do pierwszej fazy działalności FAI datowanej na lata 2003-2007. Zapoczątkowała je aktywność czterech anarchistycznych komórek, później ich liczba wzrosła do siedmiu. Celem ich ataków, polegających na umieszczaniu w przesyłkach pocztowych materiałów wybuchowych, były instytucje UE we Włoszech, Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii, a także urzędy państwowe, koszary wojskowe i kwatery karabinierów. W 2007 r. fala zamachów miała miejsce w Turynie. Ogółem w pierwszym okresie swej działalności FAI przeprowadziła 33 zamachy. W drugim okresie przypadającym na lata 2009 do 2013 liczba tych ataków wzrosła dwukrotnie. Większość z nich miała miejsce w północnych i środkowych Włoszech, a także we Francji, Niemczech, Szwajcarii i Grecji.
W połowie grudnia 2009 r. dwukilogramową bombę, zawierającą dynamit i śruby, podłożono w podziemnym przejściu mediolańskiego Uniwersytecie Bocconi. Z powodu błędu konstrukcyjnego nad ranem 17 grudnia 2009 r. eksplodował tylko zapalnik. Policja poszukiwała tej bomby od dnia 14 grudnia, kiedy w ośrodku deportacyjnym, zajmującym się wydalaniem nielegalnych imigrantów w miejscowości Gradisca eksplodował niegroźnie list - pułapka, który miał być ostrzeżeniem przed bombą w Mediolanie. Zawierał zapowiedź miejsca i godziny eksplozji. Do obu zamachów przyznała się FAI, która domagała się zamknięcia wszystkich ośrodków deportacyjnych nazywając je: współczesnymi obozami koncentracyjnymi. Zapowiedziała przy tej okazji całą serię zamachów bombowych, do których miało dojść w najbliższym czasie.
Groźby te potraktowano bardzo poważnie. Minister spraw wewnętrznych Włoch, Roberto Maroni, stwierdził, że jeszcze niedawno działało kilkanaście ugrupowań anarchistycznych. Z bliżej nieznanych powodów obniżyły swoją aktywność (od ostatniego ataku FAI minęły ponad 3 lata), ale policji nie udało się nikogo schwytać. Praktycznie nienaruszone struktury anarchistów mogły więc przystąpić do akcji z marszu. Policja i media łączyły te eksplozje z napiętą sytuacją polityczną po ataku szaleńca na Silvia Berlusconiego, który został uderzony w twarz ciężkim przedmiotem[3].
W dniu 23 grudnia 2010 r. eksplodowały dwie bomby przesłane do ambasady Szwajcarii i Chile w Rzymie. W wyniku eksplozji ranne zostały dwie osoby. Ładunki wybuchowe przesłane zostały pocztą. Podejrzane paczki znaleziono też w ambasadzie Ukrainy w Rzymie i w placówce Unii Europejskiej w Bernie. Przesyłki przesłane do tych dwóch ostatnich instytucji nie zawierały jednak żadnych niebezpiecznych materiałów. Do zamachów przyznała się FAI, która pozostawiła wiadomość na miejscu jednej z eksplozji: Postanowiliśmy znowu zabrać głos za pomocą słów i faktów. Zniszczymy system dominacji. Niech żyje FAI, niech żyje anarchia. Oświadczenie kończyło sformułowanie: Nieformalna Federacja Anarchistyczna, komórka rewolucyjna Lambros Fountas. Lambros Fountas to imię i nazwisko greckiego anarchisty zastrzelonego przez policję w marcu 2010 r. Organy ścigania od początku podejrzewały, że za tymi zamachami stali anarchiści. Przesyłki były prawie identyczne, a ładunek wybuchowy umieszczony był w żółtej kopercie. Cele oraz sposób działania terrorystów z FAI był podobny do metody działania greckich Synomosia Pyrinon Tis Fotias (Konspiracyjnych Komórek Ognia), odpowiedzialnych za przesłanie drogą pocztową na początku listopada 2010 r. przesyłek zawierających materiały wybuchowe do placówek dyplomatycznych krajów UE w Atenach. W związku z zamachami w Rzymie poinformowano, że szwajcarskie budynki rządowe bywały w przeszłości celami zamachów organizowanych przez anarchistę Marco Camenischa. Do jego działalności nawiązywali aresztowani w kwietniu 2010 r. Constantino Ragusa, Silvia Guerini i Luca Cristos Bernasconi. Na początku października 2010 r. w pobliżu ambasady Szwajcarii w Rzymie znaleziono dwa koktajle Mołotowa oraz materiały o treści anarchistycznej[4].
Dnia 21 grudnia 2010 r. znaleziono w rzymskim metrze bombę ukrytą w paczce. Ładunek nie mógł jednak eksplodować, ponieważ nie miał zapalnika. Dzień później media włoskie spekulowały, że bomba może być elementem świątecznej ofensywy terrorystycznej zapowiadanej przez Al-Kaidę, która zadeklarowała, że okres Bożego Narodzenia będzie obfitował w ataki terrorystyczne w Europie. W dniu 23 grudnia ogłoszono w Rzymie dwa fałszywe alarmy bombowe: na Kapitolu, gdzie mieści się siedziba władz miejskich oraz w komisji wyborczej w dzielnicy Eur. Z kolei 27 grudnia policja unieszkodliwiła paczkę z ładunkiem wybuchowym w ambasadzie Grecji w Rzymie. Niegroźne natomiast okazały się znalezione tego samego dnia podejrzane pakunki w ambasadach Danii, Monako i Wenezueli. Nie wiadomo jednak, czy istniał związek między tymi incydentami, a eksplozją w ambasadzie Szwajcarii. Zamachy oraz podkładane atrapy bomb wywołały całą serię fałszywych alarmów w Rzymie. Jeden z nich ogłoszono w dniu 29 grudnia 2010 r. w Watykanie.
Włoska policja potwierdziła istnienie związku między włoskimi i greckimi anarchistami, przyznając, że włoska grupa wysłała paczki z ładunkami wybuchowymi do trzech ambasad w Rzymie w odpowiedzi na apel greckich kolegów. FAI, która przyznała się do wysłania 23 grudnia 2010 r. wybuchowych przesyłek do ambasad Szwajcarii i Chile w Rzymie, przesłała też ładunek, który został ujawniony w ambasadzie Grecji. Grupa włoskich anarchistów oświadczyła, że chce okazać solidarność z zatrzymanymi greckimi anarchistami i rozwijać program „przemocy rewolucyjnej”.
W dniu 15 października 2011 r. włoscy anarchiści pokojową demonstrację „oburzonych”, wymierzoną przeciwko zachodnim elitom finansowym, przekształcili w gwałtowne zamieszki. Anarchiści do wywołania ulicznych niepokojów przygotowywali się od dłuższego czasu i nie ukrywali się z tymi zamiarami. Zwoływali się na stronach internetowych i telefonicznie. Za przykład służyli im greccy anarchiści od lat biorący udział w brutalnych demonstracjach i zamieszkach. Podczas demonstracji w Rzymie lewacy podzieleni zostali na dwie falangi. Pierwsza, składająca się z 500 demonstrantów, uzbrojona została na początku manifestacji i miała za zadanie zniszczenie via Cavour. To właśnie na tej ulicy w centrum Rzymu, podczas pokojowego w intencjach przemarszu, doszło do pierwszych aktów wandalizmu: podpalano samochody, atakowano banki i sklepy. Kolejnych 300 ludzi ochraniało pochód z tyłu, by nie dopuścić do tego, by zostali odizolowani. Ukrywali oni maski przeciwgazowe, kaski, pałki i koktajle Mołotowa. Kije i kamienie mieli także ukryte w samochodzie i stacji metra znajdujących się na trasie przemarszu. Przystąpili do działań na Lateranie, gdy policja usiłowała rozpędzić tłum. Anarchista, przekazujący te informacje dziennikarzom gazety La Republika, zdradził, że jego ugrupowanie podzielone zostało na 12- i 15-osobowe grupy, a każda z nich składała się z trzech podgrup specjalistów: zbierających „broń” na ulicy (kamienie, kije, pręty, donice), produkujących materiały wybuchowe i substancje zapalające oraz używający tej broni.
Anarchiści zawsze próbują atakować policję jako „narzędzie państwowego terroru”, a przy okazji takie symbole kapitalizmu i imperializmu jak banki, bary McDonald czy wystawy drogich sklepów. Wzorem pseudokibiców zamieszczają na portalu YouTube filmiki dokumentujące ich akcje. Takie też pojawiły się po październikowych rozruchach w 2011 r., w których 4 tys. wojujących anarchistów zdominowało 200-tysięczną manifestację. Podczas rozruchów rannych zostało 135 osób, w tym 105 policjantów i karabinierów. Sprofanowany został kościół świętych Marcelina i Piotra, w którym rozbito gipsową statuę, połamano krzyż i zniszczono przyległą salę katechetyczną. Straty oszacowano na co najmniej 5 mln euro. W następnym dniu policja w całych Włoszech przeprowadziła operację wymierzoną w środowiska anarchistów i lewaków. We Florencji na przykład przeszukano ponad 100 lokali i aresztowano 6 osób. Wcześniej, bezpośrednio po zamieszkach w Rzymie, aresztowano 12 osób. Policja weszła do mieszkań i miejsc spotkań przedstawicieli ruchów radykalnych i najbardziej aktywnych uczestników zamieszek, spośród których część właśnie wróciła z Rzymu.
W listopadzie 2011 r. FAI połączyła się z International Revolutionary Front tworząc organizację FAI/FRI. W tym samym miesiącu przyznała się do próby zamachu na szefa Deutsche Banku, Jozefa Ackermanna, który kierował tą instytucją od 2002 roku[5]. Bomba, umieszczona w liście zaadresowanym do Ackermanna, wysłana została z Mediolanu. Policja niemiecka przechwyciła przesyłkę w dniu 7 listopada i potwierdziła jej wybuchową zawartość. Oprócz ładunku wybuchowego, w kopercie znajdował się list informujący o nadaniu jeszcze dwóch innych przesyłek z materiałami wybuchowymi, które były adresowane do „banków, bankierów, kleszczy i krwiopijców”. Inna przesyłka, również nadana przez anarchistów, wybuchła w rękach szefa włoskiej agencji podatkowej „Equitalia” w Rzymie. Urzędnik stracił część palca i doznał obrażeń oczu. Następna przesyłka została dostarczona do „Equitalii” w dniu 15 grudnia. Po jej znalezieniu wezwani zostali saperzy, którzy potwierdzili wybuchowy charakter przesyłki. Z kolei w dniu 12 grudnia 2011 r. francuscy saperzy dokonali kontrolowanej eksplozji pakunku zawierającego materiał wybuchowy. Paczka, bez nadawcy, skierowana była do ambasady Grecji. Prawdopodobnie nadano ją we Włoszech.
W grudniu 2011 r. w sortowni poczty w Lamezia Terme na terenie Kalabrii przechwycono dziesięć przesyłek z pociskami adresowanymi do premiera Włoch Mario Montiego, jego poprzednika Silvio Berlusconiego i szefów gazet. Znajdowały się w nich również ulotki z pogróżkami podpisanymi przez Zbrojny Ruch Proletariacki, mało znaną grupę lewacką. Zażądała ona zmian w rządowym programie oszczędnościowym, który miał uzdrowić zadłużone finanse państwa. Na ulotkach włożonych do kopert napisano m.in. Zapłacicie za to. Zaatakujemy was i będzie to wojna do krwi ostatniej. Nie będziecie od tej pory spać spokojnie. Ołowiu nie brakuje, a teraz jest tez trotyl od arabskich przyjaciół. Do zobaczenia w Rzymie. Anarchiści mogli być sprawcami postrzelenia w Genui Roberto Adinolfiego, szefa firmy Ansaldo Nucleare, wchodzącej w skład giganta branży lotniczej i zbrojeniowej Finmeccanica. Do zamachu doszło w dniu 7 maja 2012 r., gdy Adinolfi opuszczał swój dom udając się do pracy. Sprawcy poruszali się motocyklem. Jeden z nich trzykrotnie wystrzelił z pistoletu raniąc cel w nogę. W maju 2012 r. przez Genuę przetoczyła się fala zamachów.
W czerwcu 2012 r. włoska policja aresztowała 8 anarchistów, podejrzanych m.in. o wysłanie przesyłki z materiałem wybuchowym do „Equitalii”, a także dokonanie zamachu na Uniwersytet Bocconi w Mediolanie w 2009 r., siedzibę Deutsche Bank we Frankfurcie nad Menem i ambasadę Grecji w Paryżu w 2011 r. Zarzuty postawiono również dwóm przebywającym w więzieniach w Szwajcarii i Niemczech wspólnikom Włochów. Karabinierzy przeprowadzili też 40 rewizji w mieszkaniach 24 innych osób objętych śledztwem w sprawie anarchistów. Fala aresztowań spowodowała, że kierowniczą rolę pełnią osadzeni w zakładach karnych liderzy anarchistów. Utrzymują oni kontakty z ruchem Anonimus.
Od 2005 r. rosła we Włoszech popularność ruchu No Treno ad Alta Yelocita – No TAV (Nie Pociągom Wielkich Prędkości), który przyciągała agresywnych członków środowisk anarchistycznych. Swoje oddziały miała w Toskanii, Ligurii, Trentino-Górnej Adydze oraz we Francji. Większość aktywistów ruchu pokojowo manifestowała swoje niezadowolenie z budowy nowych linii kolejowych, które miały połączyć ww. regiony z europejskim korytarzem linii kolejowej wielkich prędkości Turyn – Lyon. Niemniej jednak, część aktywistów No TAV była pod wpływem tendencji ekstremistycznych i kilkukrotnie dopuszczała się stosowania przemocy poprzez atakowanie placów budów. W dniu 9 kwietnia 2013 r. dwie bomby ukryte w paczkach zostały dostarczone do siedziby włoskiej gazety La Stampa w Turynie i Brescii. Obie sprawy, wobec których prowadzono śledztwo wiodły do środowiska No TAV. La Stampa jest dziennikiem ogólnokrajowym o nakładzie dziennym wynoszącym 300 tys. egzemplarzy. Jest uważana za trzecią ogólnokrajową gazetę we Włoszech. Wspierała stanowisko rządu i budowę szybkich kolei. W dniu 2 października 2013 r. do redakcji tego dziennika w Turynie znowu przesłano improwizowany ładunek wybuchowy ukryty w przesyłce zawierającej twardy dysk ze standardowym kablem USB służącym do podłączenia do komputera. Przesyłka została zaadresowana na nazwisko reportera pracującego w redakcji, któremu wydała się podejrzana i wezwał policję. Specjalna jednostka saperska ustaliła, że twardy dysk posiada zakamuflowane urządzenie wybuchowe, które zostało ostatecznie rozbrojone. Dołączona do przesyłki wiadomość podpisana inicjałami „AT” (Anti Treno) stanowiła dowód wskazujący na No TAV.
Okazją do corocznych antyrządowych manifestacji organizowanych przez włoskich anarchistów było też otwarcie nowego sezonu artystycznego w mediolańskiej La Scali odbywające się w dniu świętego Ambrożego (7 grudnia), patrona Mediolanu. W 2014 r. w demonstracji odbywającej się w pobliżu gmachu opery uczestniczyło kilkuset anarchistów i członków oraz sympatyków skrajnej lewicy, którzy domagali się m.in. rozwiązania kryzysu na rynku mieszkaniowym. Doszło do starć z policją, która została zaatakowana przez najbardziej agresywnych uczestników manifestacji.
[1] Dziewiętnastowieczni anarchiści zamierzali obalić panujący system, jednak ich celem nie była naprawa państwa, ale jego likwidacja i zbudowanie nowego, bezklasowego społeczeństwa, wcielającego zasady wolności i sprawiedliwości. Idea anarchizmu cieszyła się w XIX w. sporym poparciem. Na kongresie anarchistycznym zorganizowanym w lipcu 1881 r. w Londynie zdecydowana większość jego uczestników, zainspirowana zamachem na cara Aleksandra II, uznała, że nadszedł czas, by zastosować przemoc w praktyce. Uznano jednak, iż jakakolwiek próba budowy struktur organizacyjnych jest sprzeczna z ideą anarchizmu. Doprowadziło to w latach 80. XIX w. do praktycznego zerwania kontaktów pomiędzy różnego rodzaju grupami anarchistycznymi. Izolacja ta postrzegana była przez wielu anarchistów jako coś pozytywnego, swoiste potwierdzenie autonomii poszczególnych organizacji. W rezultacie jednak ruch anarchistyczny pozbawiony został zarówno kierownictwa jak i najprostszej choćby koordynacji.
[2] Ugrupowania anarchistyczne negują państwo i jego rolę w życiu narodu i społeczeństwa. Ideolodzy tego ruchu reprezentują stanowisko, że państwo jest źródłem wszelkiego zła, a jego instytucje pełnią funkcję aparatu ucisku. Celem ataków terrorystycznych członków współczesnych grup anarchistycznych są przedstawiciele władz oraz symbole państwa. Anarchiści poprzez zamachy bombowe i inne formy przemocy usiłowali zmusić państwo do podjęcia radykalnych środków wobec obywateli, ograniczenia swobód demokratycznych i przekształcenia ustroju w reżim policyjny. Przemoc wobec narodu miała wywołać odwet z jego strony. W tym celu potrzebne były chaos, strach i nieufność wywołane przez akty terrorystyczne.
[3] Spory udział w zaostrzaniu konfliktu miały lewicowe media i wielu polityków opozycji, którzy potępiali atak, by zaraz potem usprawiedliwić agresję. Tłumaczyły, że Berlusconi jest mafiosem i tyranem, który buduje w kraju system na wzór faszystowskiego.
[4] Na stronie internetowej www.silviabillycostaliberi.noblogs.org zamieszczono wówczas wiadomość następującej treści: W nocy z 4 na 5 października 2010 r. pozostawiliśmy ładunki wybuchowe. Nieopodal tego miejsca umieściliśmy napis: Billy Costa Barco Free. Wyrażamy solidarność ze wszystkimi osadzonymi.
[5] Josef Ackermann był postacią kontrowersyjną ze względu na milionowe wynagrodzenie i duże wpływy w polityce. W miejscach publicznych zawsze towarzyszyli mu ochroniarze.