W protestach przeciwko misji ONZ MONUSCO, które w minionym tygodniu przetoczyły się w prowincji Kiwu Północne na wschodzie Demokratycznej Republiki Kongo zginęło 19 osób, a ponad 50 zostało rannych. Rozpoczęły się one 25 lipca w stolicy prowincji – Gomie, gdzie protestujący zaatakowali magazyn sił MONUSCO i splądrowali biura, domagając się odejścia misji z powodu braku ochrony ludności cywilnej w regionie nękanym grupami rebelianckimi i bandyckimi. MONUSCO zostało założone w 2010 roku z mandatem ochrony ludności cywilnej na wschodzie DRK, ale siły ONZ są obecne w terenie – w różnych akcjach – od 1999 roku. Do tej pory jest to druga co do wielkości misja ONZ z około 16 000 personelu wojskowego i policjantów. Pomimo budżetu przekraczającego 1,1 miliarda dolarów i mandatu na ochronę ludności, ponad 120 grup zbrojnych nadal działa w regionie, powodując śmierć, wysiedlenia i tragiczny kryzys humanitarny. W listopadzie 2021 r. zbrojna grupa rebeliantów M23, wywodząca się ze społeczności Tutsi, która w ciągu kilku ostatnich lat nie wykazywała aktywności, rozpoczęła swoją nową ofensywę. Przedstawiciele grupy społeczeństwa obywatelskiego w Kiwu – LUCHA, powiedzieli na niedawnym zgromadzeniu Konferencji Episkopatu Konga, że MONUSCO nie zdołała ochronić ludności cywilnej, biorąc pod uwagę zasoby, jakimi dysponuje. Biskupi zgodzili się, że MONUSCO „pokazało swoje granice”. Takie odczucia podzielają inne kongijskie grupy społeczeństwa obywatelskiego.