2 września co najmniej siedmiu policjantów zginęło w wyniku eksplozji miny, która wybuchła pod ich samochodem w San Luis w regionie Huila w zachodniej Kolumbii. Jest to najbardziej krwawy atak na siły bezpieczeństwa od czasu objęcia urzędu prezydenta przez Gustavo Petro w czerwcu 2022 r., który obiecał przywrócić pokój po 60 latach walki z lewacką partyzantką. Petro, były członek rebelianckiej organizacji M-19, obiecał dążyć do całkowitego pokoju poprzez wznowienie rozmów z rebeliantami z Narodowej Armii Wyzwolenia (ELN), realizować porozumienie pokojowe z 2016 r. wobec byłych bojowników Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) oraz negocjować poddanie się gangów przestępczych w zamian za zmniejszenie kary. Jego poprzednik, konserwatywny Ivan Duque, zerwał rozmowy pokojowe z ELN po zamachu bombowym w 2019 roku na akademię policyjną w Bogocie, w którym zginęły 22 osoby. Nie wiadomo, kto dokonał ostatniego ataku, ale wiadomo, że w okolicy działają tzw. dysydenci ze zdemobilizowanej partyzantki FARC. Według rządu, grupy dysydentów odrzuciły porozumienie pokojowe wynegocjowane przez ich dawne kierownictwo i liczą obecnie ok. 2400 bojowników. W ostatnim czasie zginęło kilku ich dowódców podczas walk na granicy z Wenezuelą. Konflikt w Kolumbii między rządem a lewicowymi rebeliantami, prawicowymi milicjami i gangami narkotykowymi pochłonął życie co najmniej 450 tys. osób tylko w latach 1985-2018.