Źródło:
11 września rano syryjskie media państwowe poinformowały o wystrzeleniu przez izraelskie samoloty bojowe kilku rakiet na położone na północy przedmieścia Aleppo, w wyniku czego śmierć poniosło najprawdopodobniej 7 bojowników Hezbollahu. Był to jeden spośród kilku ataków, do których doszło podczas ostatnich kilku tygodni. W wyniku podobnej akcji, przeprowadzonej przez Izrael niespełna dwa tygodnie temu, w południowej części Damaszku życie straciło dwóch syryjskich żołnierzy, a siedmiu innych zostało poważnie rannych. Izrael do tej pory nie odniósł się do tych doniesień, mimo tego iż najprawdopodobniej jego wojska przeprowadziły ostatnio dziesiątki nalotów na irańskie jednostki wojskowe stacjonujące na terenie Syrii. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy Syryjczycy oskarżyli Izrael o przeprowadzenie co najmniej dziesięciu nalotów. Agencja informacyjna SANA podała kilka szczegółów odnoszących się do ataków 11 września. Według jej doniesień, obrona przeciwlotnicza kraju zestrzeliła większość pocisków, mających trafić w określone przez Izrael cele. Syryjskie media państwowe poinformowały o uderzeniu niezidentyfikowanych odrzutowców na bazy Hezbollahu, położone kilka kilometrów od miasta Deir az-Zor. Izrael miał prawdopodobnie wystrzelić serię pocisków wymierzonych w największą syryjską bazę lotniczą T-4 w regionie Al-Tanf, znajdującym się pod ścisłą kontrolą USA, niedaleko granicy z Irakiem. Izraelskie Ministerstwo Obrony oficjalnie zapowiedziało, iż kraj w najbliższych miesiącach zintensyfikuje swoją kampanię przeciwko Iranowi w Syrii, bowiem Teheran za pomocą swoich milicji regularnie zwiększa swoją obecność w tym państwie. Regionalne źródła wywiadowcze utrzymują, że Izrael nasilił swoje ataki w Syrii w czasie, gdy uwaga świata jest skupiona na pandemii koronawirusa. Nie zmienia to jednak faktu, iż armia izraelska wzięła na siebie odpowiedzialność za przeprowadzenie kilkudziesięciu nalotów na oddziały Hezbollahu w Syrii od 2011 roku.