Z raportu opublikowanego przez ONZ wynika, iż jemeńscy rebelianci z ruchu Huti/Husi w ostatnim czasie zrekrutowali kilkadziesiąt nastolatek, które mają w ich szeregach pełnić różne funkcje, związane między innymi z pomocą medyczną dla rannych oraz utworzeniem niezależnych jednostek. Niektóre z nich najprawdopodobniej także są ofiarami przemocy seksualnej ze strony bojowników. Raport opiera się głównie na okresie od lipca 2019 do czerwca tego roku i podkreśla, w jaki sposób najmłodsze pokolenie Jemenu zostało zdegradowane poprzez rekrutację dzieci do walk prowadzonych pomiędzy obiema stronami, a co za tym idzie pozbawienia ich podstawowych praw człowieka, w tym możliwości edukacji. Ogółem udokumentowano 259 przypadków rekrutowania nieletnich, w tym nawet siedmioletnich chłopców z najbiedniejszych obszarów miejskich i ośrodków detencyjnych poprzez obietnicę zapłaty dla rodzin, uprowadzenia, czy indoktrynację. Według danych ONZ w okresie od czerwca 2015 do czerwca 2020 Huti zrekrutowali 34 dziewczęta w wieku od trzynastu do siedemnastu lat, co w tak konserwatywnym społeczeństwie, jakie zamieszkuje Jemen, jest całkowicie nowym zjawiskiem. Prawdopodobnie dwanaście z tych dziewcząt zostało także zmuszonych do małżeństwa z bojownikami.
Kobiety w jemeńskiej wojnie
Chociaż wiele kobiet w Jemenie nie pochwala udziału i zaangażowania swoich rodzin w konflikt, a bardzo niewiele z nich samodzielnie chwyta za broń, często pomagają one w rekrutacji mężczyzn do wojska. Ponadto wspierają często walczących, gotując dla nich ciepłe posiłki, a następnie biorąc udział w ich dystrybucji. Popularność w Jemenie zyskała na przykład Nassem al-Odaini, młoda kobieta, której rodzina uciekła do sąsiedniego regionu Ibb, ona jednak mimo to zdecydowała się pozostać w okupowanym przez Huti regionie Taiz i założyła tam organizację mającą na celu wspierać siły prorządowe. Ze względu na to, iż nasilenie walk jest różne w zależności od regionu, sytuacja Jemenek nie wszędzie rysuje się tak samo. Najgorzej jest zdecydowanie tam, gdzie Huti przejęli całkowitą kontrolę, a naloty koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej stanowią codzienność.