Trwa ofensywa bojowników ruchu Husi (Ansar Allah) w jemeńskiej prowincji Marib. Zbliżają się oni do obozów przesiedleńców z innych części kraju, w których przebywa co najmniej 385 tys. ludzi. Jeśli uda im się zająć stolicę prowincji – miasto Marib, będzie to strategiczne zwycięstwo, mogące zakończyć trwające prawie 7 lat działania wojenne w tym regionie. Jednocześnie grozi to wznieceniem walk w innych częściach kraju, dlatego siły sprzymierzone z rządem jemeńskim, wspomagane przez koalicję pod przywództwem Arabii Saudyjskiej, wzmogły ostatnio ataki na innych obszarach, najwyraźniej próbując zmusić Husi do rozproszenia swoich sił. W Maribie znajduje się kluczowa rafineria ropy naftowej, która produkuje 90% skroplonego gazu ropopochodnego w kraju, używanego do gotowania i ogrzewania prawie wszystkich jemeńskich gospodarstw domowych. Poważne niedobory tego paliwa już dotykają wiele obszarów kraju. Jej zajęcie przyczyniłoby się do wzbogacenia Ansar Allah. Marib było stolicą starożytnego królestwa Saby (Sabejczyków) ze słynną królowa Bilkis (etiopska Makeda). W IV wieku p.n.e. zostało podbite przez arabskie plemię Himjarytów. Tutaj też znajdowała się największa tama w starożytnym świecie mierząca 60 m szerokości u podstawy, 16 m wysokości i 620 m długości. Była wielokrotnie odbudowywana. Około 570 r. zapora została ostatecznie przerwana przez wezbrane wody. O katastrofie wspomina nawet 34 sura Koranu, nazywając ją „karą bożą”, ponieważ mieszkańcy wyparli się swej wiary. W tamtym czasie miastem władał chrześcijański król (nestorianie), a przerwanie tamy oznaczało także jego koniec.