W dniu 24 sierpnia Zuhair Kharbotli, szef syryjskiego Ministerstwa Energii stwierdził, iż wybuch rurociągu, do którego doszło dzień wcześniej w rejonie Damaszku doprowadził do bardzo poważnej awarii, na skutek której obecnie niemal cały kraj jest pozbawiony prądu. Przedstawiciel Ministerstwa do spraw Ropy Naftowej poinformował natomiast, iż eksplozja objęła swym zasięgiem trzy elektrownie i prawdopodobnie była działaniem zamierzonym. Do wybuchu doszło kilka minut po północy czasu lokalnego między północno-wschodnimi przedmieściami Damaszku, Adrą i al-Dhamir. Rząd dodał, iż już po raz szósty rurociąg stał się celem ataków nieznanych dotąd sprawców, a odpowiednie służby pracują nad rozwiązaniem problemu w celu zmniejszenia ryzyka tego typu wydarzeń w przyszłości. Minister Kharbotli oświadczył, iż elektryczność w całym kraju powinna zostać przywrócona w ciągu kilku najbliższych godzin. Arabski system gazociągów, który w wyniku wybuchu został poważnie uszkodzony rozciąga się od Egiptu, aż po Jordanię i Syrię. Przedstawiciele rządu oświadczyli jednak, że już kilka godzin po eksplozji energia została dostarczona do najważniejszych punktów, takich jak na przykład szpitale, czy inne ośrodki medyczne. Już dziś wiadomo jednak, iż ten incydent znacznie wpłynie na politykę energetyczną Syrii, pogrążonej od dziewięciu lat w wojnie domowej.
Pod koniec ubiegłego roku w wyniku kilku ataków przeprowadzonych jednocześnie, przypuszczalnie za pomocą dronów, zniszczone zostały trzy duże rządowe instalacje naftowe i gazowe na terenie centralnej Syrii. Jeden z ataków wymierzony był w rafinerię ropy naftowej w mieście Homs. Niespełna miesiąc później podłożono materiały wybuchowe przy rurociągach podmorskich należących do rafinerii Banias na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Powtarzalność tego typu wydarzeń daje więc pełne prawo sądzić, iż regularne eksplozje gazociągów w Syrii, to nie zbiegi okoliczności czy nieszczęśliwe wypadki, a akty terrorystyczne.