4 sierpnia doszło do potężnej eksplozji na terenie portu w Bejrucie. Pierwszy wybuch nastąpił ok. godz. 18, a kilka minut potem drugi, znacznie silniejszy, który uwolnił grzyb przypominający wybuch bomby jądrowej. Według bieżących informacji zabitych zostało ponad 100 osób, a rannych ponad 4000, jednak pod gruzami znajdowane są wciąż nowe ciała. Poszkodowane są osoby przebywające z dala od miejsca eksplozji, ponieważ była ona tak silna, że wybijała szyby w odległych budynkach, a kawałki szkła raniły przebywających w nich i na ulicach ludzi. Uszkodzone zostały dwa szpitale wypełnione chorymi na koronawirusa. Ranni przewożeni są wszelkimi środkami transportu lub przenoszeni na rękach do szpitali i hoteli. Straty materialne są ogromne. Doszczętnie zniszczony został port pasażerski i towarowy w Bejrucie, największy na Bliskim Wschodzie. W nim dokonuje się importu i eksportu towarów z całego regionu. Po zakończeniu wojny domowej w 1991 r. zmodernizowano infrastrukturę i zbudowano cztery baseny portowe z kompleksami terminali, 16 doków oraz gigantyczny silos zbożowy, mogący jednocześnie samodzielnie załadować dwa statki. Jeszcze w dniu eksplozji wieczorem rząd libański zdecydował o ograniczeniu sprzedaży mąki, aby przewidzieć ryzyko jej niedoboru w przyszłości.
Nie wiadomo na pewno, co było przyczyną wybuchu. Kilka godzin temu po raz pierwszy poinformowano, że zapaliła się łódź zawierająca ładunek fajerwerków. Faktycznie, przed wybuchem w basenie portowym płonął mały statek. Na portalach społecznościowych pojawiły się wpisy, że był to atak Izraela na magazyn broni Hezbollahu, władze Izraela podobno zapewniły Bejrut o swojej niewinności. Premier Libanu, Hasan Diab powiedział o wybuchu 2750 ton azotanu amonu (popularnie zwanego saletrą amonową, nawozu używanego często do produkcji improwizowanych ładunków wybuchowych), przechowywanego przez 6 lat w magazynie portowym. Eksplozja tej samej substancji w Tuluzie w dniu 21 września 2001 r. spowodowała śmierć 31 osób i raniła ponad 2500 ludzi. Władze francuskie przez długi czas uznawały, że był to atak terrorystyczny. Szef Dyrektoriatu Bezpieczeństwa Państwa, Abbas Ibrahim powiedział, że eksplozję mogły wywołać materiały wybuchowe konfiskowane przez lata i składowane w porcie. Dyrektor libańskiego Urzędu Celnego stwierdził, że jego agencja nie była odpowiedzialna za składowanie saletry amonowej w porcie, a substancja ta nie powinna być tam magazynowana. Pomoc materialną, medyczną i finansową dla Libanu zgłosiło szereg krajów. Bejrut został ogłoszony miastem katastrofy i wprowadzono w nim dwutygodniowy stan wyjątkowy.