Wbrew temu, o czym informowaliśmy 23 sierpnia, gen. Khalifa Haftar, stojący na czele Libijskiej Armii Narodowej (LNA) i będący jedną ze stron wojny domowej w Libii, odrzucił propozycję zawieszenia broni ogłoszoną przez Rząd Porozumienia Narodowego (GNA) z siedzibą w Trypolisie, uznawany przez ONZ jako jedyny organ uprawniony do sprawowania legalnej władzy w kraju. Haftar określił ogłoszenie rozejmu, jako „chwyt marketingowy”. Ahmed Mismari, rzecznik LNA oświadczył, że rywalizujące siły rozdartego wojną kraju mobilizują się obecnie wokół linii frontu w centrum Libii. Dodał ponadto, iż siły na wschodzie są gotowe odpowiedzieć na każdą próbę ataku na ich pozycje wokół nadmorskiej Syrty oraz Dżufry, położonej w głębi lądu. Wypowiedź Mismariego stanowiła pierwszy komentarz LNA po ogłoszeniu zawieszenia broni i wezwania do wznowienia wydobycia ropy naftowej przez GNA, kierowany przez Fajeza al-Sarradża. Mismari nie wspomniał jednak o równoległym wezwaniu do zawieszenia broni, wydanym przez szefa libijskiego parlamentu na wschodzie kraju – Aguila Saleha, który zyskał ostatnio na znaczeniu, jako polityk oraz negocjator, podczas gdy Haftar, według Malika Traina z telewizji Al-Dżazira, czuje się odsunięty na dalszy plan. To nie pierwszy raz, kiedy generał odrzuca porozumienie o zawieszeniu broni. W styczniu br. Turcja i Rosja próbowały poprzeć rozejm podpisany przez GNA w Moskwie, jednak ze względu na odrzucenie planu przez Haftara, było to niemożliwe. W ostatnich miesiącach lojaliści generała nieustannie blokują także prace przedsiębiorstw naftowych w kraju, co pozbawia Libię jej głównego dochodu. Między innymi także z tego powodu pod koniec ubiegłego tygodnia Libijska Wysoka Rada Stanu – organ doradczy GNA, stanowczo sprzeciwiła się podjęciu negocjacji z Haftarem. W wydanym oświadczeniu, jej przedstawiciele podkreślili jednak potrzebę umożliwienia rządowi przejęcia kontroli nad całym krajem. Wszystko więc wskazuje na to, że wojna domowa w Libii toczyć się będzie nadal.