Zaatakowanie 17 stycznia przez drony, które nadleciały z terytorium Jemenu, obiektów w ZEA, ujawniło słabość tego kraju i zagroziło jego reputacji jako centrum turystycznego i biznesowego, skłaniając go w kierunku zbliżenia z Iranem. Atak wymierzony był w kluczowy zakład naftowy w Abu Zabi, zabijając trzy osoby i spowodował pożar na międzynarodowym lotnisku w Abu Zabi. Ogłaszając atak jako „udaną operację wojskową”, rzecznik ruchu Husi (Ansar Allah), Jahja Sari, ostrzegł, że jego organizacja może wziąć na cel więcej obiektów w ZEA. Doradca prezydenta ZEA, Anwar Gargasz zaprzeczył, że atak może wpłynąć na stabilność i bezpieczeństwo kraju. Jednak analitycy twierdzą, że incydent ujawnił zupełnie inną rzeczywistość, ukazując słabość państwa na ataki z powietrza, co może pokrzyżować jego ambicje dotyczące budowy siłowni jądrowej. W odwecie za atak na sąsiada, 18 stycznia lotnictwo Arabii Saudyjskiej przeprowadziło naloty na Sanę w których zginęło ok. 20 osób.