Siły Specjalne USA poinformowały o zabiciu jednego z czołowych przywódców Al-Kaidy na terenie północno-zachodniej Syrii. Terrorysta najprawdopodobniej poniósł śmierć w wyniku akcji przeprowadzonej przy użyciu amerykańskich dronów. W ataku wykorzystany został pocisk nazywany Ninja Hellfire, w którym głowica wybuchowa została zastąpiona długimi ostrzami służącymi do wyeliminowania wyłącznie namierzonego celu, co ma rzekomo zminimalizować ryzyko przypadkowych ofiar. Już po raz drugi w przeciągu ostatnich trzech miesięcy amerykańscy komandosi użyli tego typu specjalnie zaprojektowanej broni do zlikwidowania bojowników Al-Kaidy na terenie Syrii. Amerykańska akcja doskonale ilustruje złożoność przeprowadzanych przez USA operacji przeciwko grupom terrorystycznym, szczególnie jeśli chodzi o tereny, na których ścierają się rosyjsko-amerykańskie interesy. Niedawne zniszczenie patrolu Stanów Zjednoczonych przez rosyjski pojazd opancerzony zaostrzyło napięcie pomiędzy dwoma rywalizującymi ze sobą mocarstwami. Starcie skłoniło Pentagon do wysłania kilka dni temu do Syrii opancerzonych pojazdów bojowych Bradley w celu wzmocnienia ponad 500 żołnierzy, pomagających wyeliminować tak zwane „uśpione komórki” Państwa Islamskiego. W zupełnie przeciwległym obszarze Syrii tajne wojskowe Połączone Dowództwo Operacji Specjalnych, przy pomocy CIA, prowadzi wojnę cieni przeciwko jednemu z oddziałów Al-Kaidy. Pentagon nie podał żadnych informacji na temat ataku na północy kraju, jedynie Beth Riordan, rzeczniczka Centralnego Dowództwa USA, potwierdziła ostatnio przeprowadzenie nalotu przeciwko jednemu z oddziałów Al-Kaidy w pobliżu Idlib, do którego doszło 14 września.