Władze kurdyjskie w północno-wschodniej Syrii poinformowały, iż będą dążyć do całkowitego wysiedlenia Syryjczyków (Arabów) z przeludnionego obozu Al-Hol (Al-Hawl), w którym przetrzymywani są przesiedleńcy oraz rodziny bojowników Państwa Islamskiego. Kurdowie doszli do władzy na północy kraju korzystając z pomocy Stanów Zjednoczonych i od tego czasu aresztowali tysiące bojowników, podczas gdy ich żony i dzieci w liczbie kilkudziesięciu tysięcy zamieszkują różne obozy. Według szacunków ONZ w Al-Hol, największym miejscu detencji przebywa obecnie około 65 tysięcy osób, w tym ponad 28 tysięcy obywateli Syrii. Współprzewodniczący Syryjskiej Rady Demokratycznej – Rijad Derar ogłosił, iż obywatele Syrii opuszczą obóz Al-Hol, a pozostaną tam jedynie obcokrajowcy. Ponadto, według lokalnych mediów, zwolnieni mają zostać także krewni bojowników Państwa Islamskiego. Natomiast ci, którzy nie chcą opuszczać obozu, nie będą mieli prawdopodobnie żadnej innej alternatywy, bowiem ich status znajdzie się poza kontrolą władz administracyjnych. Irakijczycy stanowią większość, jeśli chodzi o cudzoziemców żyjących w Al-Hol. Derar oświadczył, iż Irakijczycy również będą mogli opuszczać obóz na zasadzie dobrowolności. Wielu z nich jednak wyraża chęć pozostania w obawie przed uwięzieniem oraz procesem sądowym w Iraku za związki z Państwem Islamskim. W minionym tygodniu Stany Zjednoczone poinformowały, iż obywatele USA przebywający na terenie Syrii zostaną odesłani do swojego kraju, a niektórych z nich czekają procesy sądowe. Human Rights w ostatnim z raportów określiła warunki panujące w Al-Hol, jako „przerażająco niehigieniczne i uwłaczające ludzkiej godności”. W obozie brakuje środków medycznych i podstawowych artykułów dnia codziennego. Ograniczony jest również dostęp do wody.  UNICEF podał natomiast, iż tylko w sierpniu zmarła tam czwórka dzieci na skutek skrajnego niedożywienia. Zgodnie z raportem Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej od czerwca ubiegłego roku z Al-Hol zwolniono już ponad 4 tysiące Syryjczyków.