Prawnik reprezentujący interesy rodziny Muhammada Mursiego, czyli byłego prezydenta Egiptu oraz lidera Braci Muzułmanów, wydał oświadczenie, z którego wynika, iż najmłodszy syn polityka został zabity na skutek działania śmiercionośnej substancji, a nie zmarł na atak serca, jak podały władze. Abdullah Mursi zmarł 4 września 2019 w szpitalu w Gizie, na południowy zachód od Kairu. Z rządowego raportu opublikowanego tuż po śmierci mężczyzny wynikało, iż doznał on ataku serca, gdy prowadził samochód. Natychmiast został przetransportowany do szpitala, jednak pomimo reanimacji lekarze nie byli w stanie mu pomóc. Kilka lokalnych serwisów informacyjnych podało, iż nie ma żadnych podejrzeń o popełnieniu przestępstwa, jednocześnie zauważając, iż syn Mursiego doznał już wcześniej kilku poważnych ataków lękowych, a ponadto cierpiał na depresję z powodu śmierci ojca. Bezpośrednio jednak po tych wydarzeniach, w mediach społecznościowych zaczęły się pojawiać liczne komentarze i głosy obwiniające egipski reżim o śmierć Abdullaha, wśród nich pojawiały się również wpisy autorstwa rodziny Mursiego. Na Twitterze publikowali oni między innymi następujące posty: „Zabili go. Niech Bóg ich zabije” lub „Sisi zabił Abdullaha” (Abd al-Fattah as-Sisi to obecny prezydent Egiptu). Popularność zyskały także inne wpisy, tworzone często przez egipską młodzież, a także osoby z Europy czy USA. Wśród nich można wyróżnić na przykład post jednej z użytkowniczek Twittera, która napisała, że śmierć Abdullaha Mursiego, to bardzo dziwny zbieg okoliczności, zmarł on bowiem dokładnie osiemdziesiąt dni po śmierci ojca, a na dodatek w identyczny sposób. Niektórzy porównywali ojca i syna do „męczenników” walczących o sprawiedliwość i wyzwolenie Egiptu. Abdullah Mursi najprawdopodobniej prowadził na własną rękę śledztwo mające na celu wyjaśnić prawdziwą przyczynę śmierci swojego ojca, co z pewnością nie było na rękę rządzącym.