Źródło:
W północno-zachodniej Nigerii spontanicznie powstają oddziały samoobrony, a już istniejące powiększają swoje szeregi. Wstępują do nich nawet kilkunastoletni chłopcy uzbrojeni w miecze, maczety, siekiery i noże. Chcą oni bronić miejscowe społeczności przed atakami uzbrojonych grup bandyckich, z którymi siły bezpieczeństwa nie dają sobie rady. Dzieje się tak w stanach Sokoto, Kebbi, Zamfara, Katsina i Kaduna, gdzie od 2011 r. zginęło ponad 12 tys. osób, a kilka milionów opuściło swoje domy przenosząc się na bardziej spokojne południe kraju. Grupy bandyckie wywodzą się spośród koczowniczych pasterzy Fulanów, którzy uważają, że są dyskryminowani przez lud Hausa. Jednak i spośród tej społeczności rekrutuje się wielu bandytów. Siły bezpieczeństwa narzekają na brak rąk do pracy. Na przykład władze Katsiny, jednego z najbardziej dotkniętych bandytyzmem stanu w regionie, twierdzą, że mniej niż 3 000 funkcjonariuszy policji ma zapewnić bezpieczeństwo 5,8 miliona mieszkańców. Przekłada się to na 52 policjantów na każde 100 000 mieszkańców, czyli czterokrotnie mniej niż zalecana średnia światowa. Podobnie jest w innych stanach