Wydarzenia
Wciąż trwa wojna w etiopskiej prowincji Tigraj

Konflikt w północnej Etiopii trwa już dwa tygodnie. Rośnie liczba ofiar i uciekinierów do sąsiedniego Sudanu. Kiedy w 2018 r. Abiy Ahmed Ali z ludu Oromo został premierem Etiopia była krajem pełnym obietnic i nadziei na lepszą przyszłość. Pokojowe działania Abiya przysporzyły mu uznania i Pokojowej Nagrody Nobla przyznanej w 2019 r. W tym roku nadzieja zamieniła się w horror, ponieważ doniesienia medialne o przemocy etnicznej i wojnie zastąpiły nagłówki o przywracaniu pokoju. Premier zapowiedział ostateczną ofensywę na zbuntowaną prowincję Tigraj i jej stolicę Mekelle, która była celem wielu ataków lotniczych sił rządowych. Addis Abeba twierdzi, że ataki są precyzyjne i uderzają wyłącznie w cele wojskowe. Przedstawiciele rządzącego prowincją Frontu Wyzwolenia Ludu Tigraj, zwanego również Tigrajskim Ludowym Frontem Wyzwolenia (Tigray People’s Liberation Front – TPLF) twierdzą zupełnie coś innego, a mianowicie, że ofiarami jest ludność cywilna. Słowa te potwierdzają przedstawiciele ONZ i międzynarodowych organizacji pomocowych, którym udało się uciec z Tigraju i dotrzeć do stolicy Etiopii (ok 200 osób). Zresztą obie strony oskarżają się o mordowanie ludności cywilnej i niszczenie infrastruktury. Siły wierne TPLF wysadziły cztery mosty prowadzące do Mekelle, chcąc utrudnić wojskom etiopskim ofensywę na miasto. Zniszczony został również most na głównej drodze łączącej Szire z zabytkowym i świętym miastem Axum. Docierają informacje, że uzbrojeni w noże, pałki i maczety Tigrajczycy atakują zamieszkałą w prowincji mniejszość amharską (Amharowie są drugim pod względem liczebności ludem Etiopii po Oromach). Do 30 tys. wzrosła liczba uciekinierów do Sudanu, nie licząc tych, którzy zbiegli do prowincji Etiopii graniczących z Tigraj. Uciekinierzy w Sudanie i pracownicy Amnesty International potwierdzili informacje o czystkach etnicznych w mieście Mai-Kadra, niedaleko Humery (tu zbombardowane zostało cywilne lotnisko), w północno-zachodniej części prowincji, do których doszło w nocy z 9 na 10 listopada, gdy wojska etiopskie zbliżyły się do miasta. Mogło tam, zginąć nawet 500 osób, przeważnie pracowników sezonowych Większość ofiar stanowili Amharowie, ale byli też Tigrajczycy. Większość ludzi zginęła od broni siecznej. Premier Abij wezwał uciekinierów do powrotu zapewniając, że wojna niedługo się skończy. Jednocześnie odrzuca on propozycje międzynarodowej mediacji, dążąc do siłowego zakończenia konfliktu. Takie rozwiązanie jest bardzo prawdopodobne, ponieważ Tigraj liczy niespełna 5 mln mieszkańców. Jednak wojna grozi eskalacją w Rogu Afryki.