W nawiązaniu do wcześniejszej informacji, dotyczącej groźby wybuchu nowej wojny w Etiopii, spełniły się najgorsze przewidywania. Siły powietrzne bombardują cele w północnym regionie kraju – Tigraj. Premier Etiopii Abiy Ahmed Alegi powiedział, że ataki nie są wymierzone w ludność cywilną, lecz w cele wojskowe należące do Frontu Wyzwolenia Ludu Tigray, zwanego również Tigrajskim Ludowym Frontem Wyzwolenia (Tigray People’s Liberation Front – TPLF). Zamknięte zostały cywilne lotniska w stolicy regionu Mekelle oraz w miastach Shire, Axum i Humera. Brak wszelkiej łączności z Tigray utrudnia przekaz wiadomości. Kraje regionu obawiają się, że kryzys może przerodzić się w totalną wojnę pod rządami Abiya, który w 2019 r. zdobył Pokojową Nagrodę Nobla. Przyznano mu ją za zakończenie trwającego od dziesięcioleci konfliktu z sąsiednią Erytreą. Obecnie jednak musi stawiać czoła wybuchom niepokojów etnicznych w kraju. O ile Etiopię zamieszkuje ok. 60% chrześcijan i 40% muzułmanów, to w Erytrei muzułmanie przeważają. Większość ludności Erytrei stanowią ludy Tigre, które także przeważają w skonfliktowanej z władzami w Addis Abebie północnej prowincji Etiopii Tigraj, w której dominuje chrześcijański Kościół abisyński (etiopski). Isaias Afwerki, sprawujący dyktatorską władzę w Erytrei, od dawna żywi niechęć do TPLF.