17 sierpnia na terenie wschodniej Syrii doszło do wymiany ognia między wojskami Stanów Zjednoczonych i ich sojusznikami oraz siłami wspierającymi reżim prezydenta kraju Baszara al-Asada. Koalicja pod wodzą USA poinformowała, iż konwój amerykański został ostrzelany podczas przejazdu przez punkt kontrolny obsługiwany przez syryjskie siły proreżimowe. Według pułkownika Mylesa Cagginsa, dowodzącego operacją Inherent Resolve nikt po ich stronie nie ucierpiał, a na atak ze strony Syryjczyków wojska USA natychmiast odpowiedziały ogniem. Ponadto Caggins wydał następujące oświadczenie: Koalicja i Syryjskie Siły Demokratyczne, prowadzące rutynowy patrol bezpieczeństwa ze względu na obecność bojowników Państwa Islamskiego w pobliżu Tell az-Zahab, przekroczyły punkt kontrolny zajęty przez siły reżimowe. Po pokonaniu tego obszaru patrol znalazł się pod ostrzałem z broni ręcznej. Żołnierze koalicji odpowiedzieli więc ogniem w celu samoobrony. Incydent jest cały czas analizowany i nie wiadomo, czy po stronie syryjskiej były ofiary strzelaniny. Syryjska Państwowa Agencja Informacyjna potwierdziła jednak, iż siły amerykańskie zaatakowały punkt kontrolny, zabijając jednego żołnierza oraz poważnie raniąc dwóch. Obecnie Stany Zjednoczone utrzymują w Syrii mniej niż tysiąc żołnierzy. Ich zadaniem jest przede wszystkim walka z pozostałościami Państwa Islamskiego, które wciąż stanowi ogromne mieszkańców. Wojska amerykańskie stacjonują obecnie w pobliżu pól naftowych, bazując od 2016 r. At-Tanf w prowincji Hims, niedaleko granicy z Irakiem.