Według najnowszego raportu opublikowanego przez Terrorism Research and Analysis Consortium (TRAC) Państwo Islamskie, które zdołało przetrwać w Iraku pod postacią zaledwie kilku pozostałości po dawnych oddziałach, dokonało w sierpniu na terenie całego kraju ponad stu ataków terrorystycznych, co oznacza 25% wzrost w porównaniu z lipcem 2020 r. TRAC podkreślił, iż większość zamachów koncentrowała się na obszarach wcześniej uznanych za wyzwolone od działań ekstremistów spod czarnej flagi. Mimo tego, iż Państwo Islamskie zostało pokonane w Iraku trzy lata temu, wzrost aktywności grupy sygnalizuje niepokojący trend, wskazujący na to, iż Państwo Islamskie stale umacnia się między innymi poprzez działania uśpionych komórek. Jest to poważny powód do niepokoju zarówno na poziomie regionalnym, jak i globalnym, o czym świadczyć mogą między innymi wypowiedzi nowego premiera Iraku – Mustafy al-Kazimiego, który udając się do Waszyngtonu stwierdził w wywiadzie udzielonym dla Associated Press, iż jego kraj nadal potrzebuje pomocy USA w zwalczaniu zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego. Podobnie sytuacja wygląda w sąsiedniej Syrii, w której po oficjalnym ogłoszeniu upadku Państwa Islamskiego w marcu ubiegłego roku, skupiska dżihadystów nadal dokonują brutalnych ataków, co stale uniemożliwia zakończenie konfliktu. W zeszłym tygodniu na przykład, Syryjskie Siły Demokratyczne poinformowały o śmierci swych czterech bojowników, którzy najprawdopodobniej zostali zabici z rąk dżihadystów, w pobliżu granicy z Irakiem. Według Władimira Woronkowa – szefa ONZ ds. Zwalczania Terroryzmu, w Iraku i Syrii aktywnie działa wciąż ponad dziesięć tysięcy bojowników identyfikujących się z ideologią Państwa Islamskiego. Ponadto Woronkow przyznał na ostatniej Radze Bezpieczeństwa ONZ, iż tysiące kolejnych osób wyemigrowało w celu przyłączenia się do różnych regionalnych oddziałów na całym świecie, w tym oddziałów Prowincji Afryka Zachodnia Państwa Islamskiego, które obecnie składają się z ponad trzech i pół tysiąca uzbrojonych bojowników.